środa, 30 kwietnia 2014

jajka faszerowane a'la dziadek Jasiu



Takie jajka faszerowane z górą posiekanej natki pietruszki pamiętam z dzieciństwa. Mój ukochany dziadek Jasiu przygotowywał je często, nie tylko w Wielkanoc. Ze względu na moją ówczesną nienawiść do wszystkiego, co zielone, wtedy ich nie jadłam. Dzisiaj bardzo mi smakują, a połączenie świeżego jajka z natką pietruszki uważam za smaczniejsze niż ze szczypiorkiem.

Dziadka Jasia nie ma z nami już z 20 lat, ale jak tylko na stół trafiają właśnie te jajka, od razu się uśmiecham.


Składniki (na 4 porcje):
  • 4 jajka ugotowane na twardo
  • garść listków świeżej pietruszki, drobno posiekanych
  • 1 łyżka miękkiego masła
  • sól i świeżo mielony pieprz
  • 1 łyżka masła klarowanego do smażenia

Przygotowanie:

1. Jajka przekrajamy na pół wzdłuż i delikatnie wydrążamy je i bardzo drobno siekamy. Chodzi o to, by nie uszkodzić skorupek, które potem będziemy faszerować.
2. Posiekane jajka mieszamy z natką pietruszki i masłem, a następnie doprawiamy solą i dużą szczyptą pieprzu.
3. Farszem napełniamy skorupki.
4. Masło klarowane rozgrzewamy na patelni, jajka układamy stroną z farszu i podsmażamy przez około 3 minuty, aż ładnie się zarumienią.

Uwaga! Jajka najlepiej smakują na gorąco, ale jeśli chcecie przygotować je wcześniej - to nie ma problemu. Można je wcześniej nafaszerować, a tylko podsmażyć tuż przed podaniem!

Smacznego!

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

risotto z pomidorami i selerem naciowym




Kiedy się spieszę i nie mam pomysłu na obiad, często przygotowuję risotto. Podstawowe składniki na risotto bianco (ryż, bulion, który przygotowuję wcześniej i zamrażam, masło i parmezan) zawsze mam w spiżarni, a dodatkami się bawię. Ich wybór zależy tylko od was, od tego, na co macie ochotę i co akurat macie pod ręką. Dzisiaj miałam pomidory i seler naciowy. A to bardzo smaczny duet.


Składniki:
  • 1/2 litra bulionu (najlepiej warzywnego)
  • 2 łyżki oliwy
  • 200 g ryżu na risotto
  • 1 kieliszek białego wytrawnego wina
  • sól i świeżo zmielony czarny pieprz
  • 1 łyżka zimnego masła
  • 2 duże pomidory, z wydrążonymi gniazdami nasiennymi i posiekane w kostkę
  • 2 łodygi selera naciowego, pokrojonego w drobną kostkę
  • 1/2 cebuli, posiekanej w drobną kostkę
  • 1 duży ząbek czosnku, drobno posiekany
  • garść świeżo startego parmezanu


+ opcjonalnie: pesto bazyliowe (pół łyżeczki na porcję)



Przygotowanie:

1. Podgrzewamy bulion. 
2. Na patelni rozgrzewamy oliwę, dodajemy posiekany czosnek, cebulę i  seler naciowy i smażymy około minuty. 
3. Dodajemy ryż i zwiększamy ogień. Ryż zacznie się smażyć, więc nie możemy przestawać go mieszać. Po chwili zacznie robić się szklisty. 
4. Wlewamy wówczas wino i czekamy aż płyn prawie całkowicie odparuje. Zapach będzie obłędny! 
5. Kiedy ryż wchłonie wino, wlewamy chochlę bulionu i zmniejszamy ogień, by ryż bardzo lekko bulgotał. Zanim dodamy kolejną chochlę bulionu, poczekajmy aż ryż wchłonie całą poprzednią porcję. Cały proces powinien zająć około 15  - 20 minut. 
6. Gdy ryż będzie już al dente, dodajemy posiekane pomidory i dusimy jeszcze 2 minuty.
7. Na koniec starannie doprawiamy solą i pieprzem. 
8. Gdy ryż będzie całkowicie miękki, zdejmujemy patelnię z ognia, dodajemy zimne masło i parmezan. Dokładnie mieszamy i odstawiamy na około 2 minuty, by risotto odpoczęło. To najważniejsza część przygotowania risotta idealnego, bo w tym czasie staje się ono kremowe i nabiera pełni smaku. 
9. Podajemy risotto natychmiast z odrobiną pesto bazyliowego!

Buon appetito!
[Smacznego!]

niedziela, 27 kwietnia 2014

mus z truskawek i rabarbaru z mascarpone



Ten prosty deser można przygotować wcześniej i schłodzić w lodówce. Będzie jeszcze smaczniejszy!


Składniki (na 4 porcje):
  • 250 g truskawek
rabarbar:
  • 4 łodygi rabarbaru
  • około 3/4 szklanki cukru
  • sok z 1 cytryny
krem mascarpone:
  • 100g serka mascarpone lub w wersji bardziej dietetycznej - jogurtu naturalnego
  • 1 łyżka cukru pudru
  • sok i skórka z 1/2 cytryny (wyszorowanej i sparzonej)

Przygotowanie:

1. Rabarbar obieramy, kroimy na mniejsze kawałki. Gotujemy go na niewielkim ogniu wraz z sokiem z cytryny i cukrem, aż będzie miękki, a płyn lekko odparuje. Następnie wykładamy go do miseczki i zostawiamy do przestygnięcia.
2. Truskawki obieramy z szypułek, miksujemy na gładki mus i odstawiamy do lodówki.
3. Mascarpone (lub jogurt naturalny) miksujemy z odrobiną cukru pudru, sokiem i skórką z cytryny na gładki krem.
4. Ostudzony rabarbar mieszamy z musem truskawkowym i delikatnie przekładamy do pucharków. Jeśli macie ochotę możecie na dnie wyłożyć odrobinę pokruszonych ciasteczek lub bezów. Na mus truskawkowo - rabarbarowy układamy po łyżce kremu mascarpone, schładzamy i podajemy!

Uwaga! Jeśli nie lubicie "włókien" rabarbaru, możecie przetrzeć wszystko przez sitko. Ja lubię czuć teksturę rabarbaru, dlatego pozostawiam wszystko tak jak jest.

Smacznego!

sobota, 26 kwietnia 2014

szparagi z sosem holenderskim



O szparagach pisałam ostatnio. Dzisiaj postanowiłam przygotować zielone w sposób bardzo klasyczny – z sosem holenderskim.

Sos holenderski przygotowywany jest na bazie żółtek i masła. Świetnie komponuje się – jak już wspomniałam – ze szparagami, ale także z innymi młodymi warzywami (ja uwielbiam młodego kalafiora ugotowanego na parze i polanego właśnie tym sosem), jajkami i rybami. Sos ten stanowi bazę innych sosów, m.in. maltańskiego (z dodatkiem soku i skórki pomarańczowej), berneńskiego (z szalotkami i świeżym estragonem) czy sosu choron (z czosnkiem i pastą pomidorową).


Składniki:
  • pęczek młodych, świeżych szparagów, umytych i pozbawionych zdrewniałych końcówek
sos:
  • 100 g masła
  • 4 – 5 bardzo świeżych żółtek od kur z wolnego chowu
  • sok wyciśnięty z 1/2 cytryny
  • sól i biały pieprz

Przygotowanie:

gotowanie szparagów:

Szparagi najlepiej gotować „na stojąco”. Można użyć do tego specjalnego wysokiego garnka z sitkiem lub – gdy jak ja takowego nie posiadacie – wystarczy związać szparagi sznurkiem i wstawić je do garnka z wrzącą, lekko osoloną wodą, tak by łebki szparagów znajdowały się powyżej powierzchni wody (wystarczy około 4 – 5 cm wody w garnku), a całość szczelnie przykryć folią aluminiową i gotować około 10 minut. W ten domowy sposób ugotujemy szparagi na parze. Będą pyszne i delikatne. Pamiętajcie, by szparagów nie przegotować! Najlepsze są al dente!

PS. Jeśli przygotowujecie szparagi białe, pamiętajcie, by je obrać przed gotowaniem!!!

przygotowanie sosu holenderskiego:

W małym rondelku rozpuszczamy masło na małym ogniu, tak by nie zaczęło się przypalać.
Mikserem ubijamy żółtka z sokiem z cytryny, szczyptą soli i pieprzu na gładką masę.
Gorące masło wlewamy do żółtek powoli, jak najmniejszym strumieniem ciągle miksując. Im wolniej wlewamy masło, tym lepszy i bardziej puszysty będzie nasz sos. Na koniec – jeśli jest taka potrzeba - doprawiamy go ostatecznie jeszcze szczyptą soli i pieprzu.

Sosem polewamy gorące szparagi i od razu podajemy.

Smacznego!

piątek, 25 kwietnia 2014



"Na straganie w dzień targowy takie słyszy się rozmowy
- Może pan się o mnie oprze Pan tak więdnie panie koprze.
- Cóż się dziwić, mój szczypiorku leżę tutaj już od wtorku...
Rzecze na to kalarepa:
- Spójrz na rzepę, ta jest krzepka.
Groch po brzuszku rzepę klepię:
- Jak tam rzepką? Coraz lepiej.
- Dzięki, dzięki panie grochu, jakoś żyje się po trochu.
Lecz pietruszka - z tą jest gorzej, blada, chuda, spać nie może.
- A to feler - westchnął seler.
Burak stroni od cebuli, a cebula doń się czuli.
- Mój buraczku, mój czerwony, czy byś nie chciał takiej żony?
Burak tylko nos zatyka
- Niech no pani prędzej zmyka, ja chcę żonę mieć buraczą, bo przy Pani wszyscy płaczą.
- A to feler - jęknął seler.
Naraz słychać głos fasoli:
- Gdzie się pani tu gramoli?
- Nie bądź dla mnie taka wielka - odpowiada jej brukselka.
- Widzieliście jaka krewka - zaperzyła się marchewka.
- Niech rozsądzi nas kapusta,
- Co? Kapusta? Głowa pusta.
A kapusta rzecze smutnie.
- Moi drodzy, po co kłótnie, po co wasze spory głupie - wnet i tak
zginiemy w zupie.
- A to feler jęknął seler." 


Tym smakowitym, wiosennym wierszykiem Jana Brzechwy wstępujemy we wspaniały świat nowalijek.

Kocham Wrocław. To już naprawdę moje miasto, 10 lat zrobiło swoje. Jednak za każdym razem kiedy przyjeżdżam do Poznania, zachwycam się wspaniałymi ryneczkami, które znajdują się właściwie w każdej części miasta. I to właśnie wtedy odczuwam, jak bardzo brakuje mi tego we Wrocławiu. 

Będąc teraz w Poznaniu nie mogłam odmówić sobie przyjemności zrobienia zakupów na Rynku Jeżyckim. Moim łupem stały się góry młodych i najświeższych warzyw. Liście botwinki, młody kalafior, szparagi czy młode ziemniaki. Jak mogłam sobie tego odmówić?! W końcu jest wiosna i najlepsza pora na nowalijki! Niech żyje świeżość! Niech żyje WIOSNA!

czwartek, 24 kwietnia 2014

rosół idealny



Ostatnio, kilkakrotnie pytaliście mnie, jak zrobić dobry rosół. Oto odpowiedź.

Rosół idealny. Dzisiaj na wołowinie. Ale jeśli macie ochotę, przygotujcie go na innym mięsie.




Składniki:

  • 1 kg wołowiny „rosołowej” (ja wykorzystuję do rosołu najczęściej pręgę wołową) 
  • 2 duże marchewki, obrane
  • 2 duże pietruszki, obrane
  • 1 duża bulwa selera, obrana
  • 1 por
  • 1 cebula, nieobrana
  • duża garść liści świeżego lubczyku
  • kilka gałązek natki pietruszki
  • 2 liście laurowe
  • 2 – 3 ziarenka ziela angielskiego
  • 10 ziarenek pieprzu
  • sól
  • około 3 litry zimnej wody



Przygotowanie:



1. Wołowinę myjemy, wkładamy do garnka, zalewamy zimną wodą, dodajemy 1 łyżeczkę soli i odstawiamy wszystko na pół godziny. Po tym czasie odlewamy całą, mętną wodę.

2. Mięso ponownie zalewamy zimną wodą w ilości takiej, by woda jedynie przykryła mięso. Dodajemy ziarenka pieprzu i ziela angielskiego oraz liście laurowe, garnek przykrywamy i doprowadzamy do wrzenia i zbieramy „szumowiny”. Gdy płyn zacznie wrzeć, zmniejszamy ogień do minimum i gotujemy pod przykryciem około 1 – 1,5 godziny.

3. W tym czasie przygotowujemy warzywa. Marchewki, pietruszki i seler kroimy na mniejsze kawałki, pora, natkę pietruszki i liście lubczyku myjemy. Cebulę w łupinie wkładamy na około 10 minut do bardzo gorącego piekarnika lub opalamy nad palnikiem kuchenki.

4. Po około 1 – 1,5 godziny wkładamy do garnka wszystkie warzywa (cebulę ciągle z łupinami), wsypujemy 1/2 łyżeczki soli i dolewamy pozostałą część wody. Znowu doprowadzamy wszystko do wrzenia, przykrywamy i gotujemy na bardzo małym ogniu przez kolejną godzinę.

5. Rosół idealny powinien gotować się bardzo powoli, nie może intensywnie wrzeć, tylko „pykać”. Więc jeśli stwierdzicie, że rosół wrze zbyt mocno, dolejcie odrobinę zimnej wody, by zmniejszyć nieco jego temperaturę.

6. Mam taką zasadę, że zupę ostatecznie doprawiam solą na sam koniec gotowania. I wam też to polecam. Dzięki temu na pewno unikniecie przesolenia!

7. Po około 3 godzinach rosół jest właściwie gotowy. Wystarczy doprawić jeszcze solą, ugotować makaron lub moje ukochane lane kluski (wspomnienie z dzieciństwa) i można podawać.

Smacznego!


środa, 23 kwietnia 2014

idealne zielone szparagi



Szparagi są lekkostrawne i niskokaloryczne, a przede wszystkim niebiańsko pyszne. Najlepsze są świeże i młode. Te z puszki czy ze słoika smakują mi mniej i właściwie nigdy ich nie używam. Sezon na szparagi jest krótki, więc trzeba w tym czasie całkowicie zaspokoić swoje „szparagowe” potrzeby. Teraz jest ich czas, więc wiele nie pisząc, zabierzmy się za przygotowania.

Sezon na szparagi rozpoczynamy od moich ulubionych – zielonych. Poniżej powiem wam, jak ugotować je, by były idealne, nawet bez jakichkolwiek dodatków. W kilku następnych postach poznacie inne sposoby ich podania.

Zielonych szparagów nie trzeba obierać, można pozostawić je w całości, odcinając jedynie zdrewniałe końcówki, które są naprawdę twarde.

Szparagi najlepiej gotować „na stojąco”. Można użyć do tego specjalnego wysokiego garnka z sitkiem lub – gdy jak ja takowego nie posiadacie – wystarczy związać szparagi sznurkiem i wstawić je do garnka z wrzącą, lekko osoloną wodą, tak by łebki szparagów znajdowały się powyżej powierzchni wody (wystarczy około 4 – 5 cm wody w garnku), a całość szczelnie przykryć folią aluminiową i gotować około 10 minut. W ten domowy sposób ugotujemy szparagi na parze. Będą pyszne i delikatne. Pamiętajcie, by szparagów nie przegotować! Najlepsze są al dente!

Sposobów na podanie szparagów jest mnóstwo. Ja najbardziej lubię szparagi bez niczego. Można dodać odrobinę masła i szczyptę gruboziarnistej soli.

W następnych postach pokaże wam, jak przygotować sos holenderski – idealny do szparagów, jak podać szparagi z jajkiem w koszulce, czy upieczone z szynką parmeńską. Wkrótce przygotujemy także pyszny omlet ze szparagami, rewelacyjny na zdrowe śniadanie.

Wkrótce także zabiorę się za szparagi białe i pokażę wam sposoby ich podania.

wtorek, 22 kwietnia 2014

placuszki owsiane z jabłkami, cynamonem i kardamonem



Połączenie jabłek z cynamonem jest absolutnie rewelacyjne i każdy je zna. Jednak czy ktoś z was próbował kiedyś połączyć jabłko z kardamonem? Jeśli nie, powinniście żałować i od razu brać się do smażenia. Bo warto. Naprawdę!


Składniki:
  • 1 szklanka płatków owsianych (nie błyskawicznych!)
  • 1/2 szklanki otrębów owsianych
  • 2 łyżki mąki owsianej lub gryczanej
  • 1 duże jabłko, obrane ze skórki i pokrojone w małą kostkę
  • 1/3 łyżeczki mielonego cynamonu
  • 3 ziarna kardamonu, zgniecione w moździerzu (ewentualnie szczypta kardamonu mielonego)
  • 1 łyżeczka miodu, cukru lub fruktozy
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 mały kubeczek jogurtu naturalnego
  • 2 - 3 jajka z wolnego chowu
  • 4 łyżki mleka
  • 2 łyżki oleju rzepakowego lub np. kokosowego
 + opcjonalnie: cukier puder do posypania lub miód do polania


Przygotowanie:

1. Wszystkie składniki (oprócz jabłek) mieszamy w misce i odstawiamy na około 15 minut, by płatki owsiane napęczniały.
2. Po 15 minutach do ciasta dodajemy pokrojone jabłko, mieszamy i smażymy na niewielkim ogniu (na patelni bez tłuszczu) po około 3 minuty z dwóch stron na złoto - brązowy kolor.

Placuszki podajemy na gorąco, posypane odrobiną cukru pudru lub polane miodem.

Smacznego!

piątek, 18 kwietnia 2014

babka piaskowa



Nie oszukujmy się. Nie ma Wielkanocy bez pysznej baby piaskowej. To pewnie taka sama tradycja, jak podawanie karpia w Boże Narodzenie. W tym roku postanowiłam upiec moją pierwszą babę. Bez sztucznych składników i spulchniaczy, naturalną i pyszną. Kiedy przekładałam ciasto do formy i wstawiałam do piekarnika, miałam strach w oczach. Wyjdzie, nie wyjdzie? Urośnie, nie urośnie?

Wyszła! Urosła! Nie miała zakalca! Okazało się, że po raz kolejny przepis babci Uty sprawdził się w 100 %! Baba wyszła pyszna i z czystym sumieniem mogę polecić ją każdemu! 



Składniki:
  • szklanka mąki pszennej 
  • szklanka mąki ziemniaczanej 
  • 150 g miękkiego masła + łyżka do wysypania formy 
  • 150 g cukru pudru + odrobina do posypania 
  • 2 duże jajka od kur z wolnego wybiegu 
  • pół szklanki mleka 
  • 15 g proszku do pieczenia 
  • szczypta soli 
  • 2 łyżeczki cukru waniliowego (przepis na prawdziwy cukier waniliowy znajdziecie tutaj:cukier waniliowy) 
  • bułka tarta do wysypania formy

Przygotowanie:

1. Piekarnik rozgrzewamy do 170 st. C. bez termoobiegu.
2. Masło ucieramy na gęstą, prawie białą masę dodając na zmianę cukier puder, cukier waniliowy i jajka.
3. Ciągle ucierając dodajemy przesianą mąkę pszenną, ziemniaczaną, proszek do pieczenia i sól na przemian z mlekiem.
4. Ciastem wypełniamy formę (wcześniej wysmarowaną masłem i wysypaną bułką tartą).
5. Babkę pieczemy 50 – 60 minut.
6. Po lekkim przestudzeniu (około 5 – 10 minut) wyciągamy babkę z formy i pozostawiamy do ostygnięcia.
7. Przed podaniem posypujemy naszą babkę cukrem pudrem.

UWAGA! Nasza babka nie zawiera żadnych sztucznych składników, żadnych sztucznych spulchniaczy, dlatego też dosyć szybko wysycha. Proponuję więc przykrywać babkę suchą, czystą ściereczką.

Smacznego!

piątek, 11 kwietnia 2014

ciasto migdałowe babci Uty, zwane "mazurkiem"



To migdałowe ciasto nazywane przez nas "mazurkiem" to nasz rodzinny klasyk. Pyszne i słodkie, za każdym razem zachwyca i cieszy tak samo intensywnie. Nigdy się nie nudzi. Na dodatek jest bardzo proste w przygotowaniu i zawsze się udaje. W moim domu na Wielkanoc właściwie nie przygotowujemy klasycznych mazurków. Pewnie dlatego, że nikt ich później nie chce jeść.

PS. Zdjęcia mocno bożonarodzeniowe, ale uwierzcie mi, że akurat to ciasto nadaje się na każdą okazję! Właściwie bez okazji także!


Składniki (na dużą tortownicę):

ciasto:
  • 300 g migdałów, obranych ze skórki i zmielonych 
  • 300 g niesolonego  masła 
  • 16 łyżek cukru 
  • 10 łyżek mąki 
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia 
  • 6 białek
  • masło do wysmarowania i bułka tarta do wysypania formy

polewa:
  • 6 żółtek 
  • 16 łyżek cukru 
  • 2 łyżki cukru waniliowego 
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej

do dekoracji:
  • migdały obrane ze skórki


Przygotowanie:

1. Masło ucieramy z cukrem na gładką masę. Najlepiej robić to mikserem, żeby się za bardzo nie napracować. 
2. Następnie dodajemy proszek do pieczenia oraz naprzemiennie po łyżce zmielonych migdałów i mąki i mieszamy to razem (tym razem musimy użyć drewnianej łyżki, bo masa jest dość gęsta i mikser może nie dać sobie z tym rady).
3. Białka ubijamy ze szczyptą soli na sztywną pianę i dodajemy je do masy migdałowej, powoli mieszając.
4. Ciasto wykładamy na wysmarowaną masłem i wysypaną bułką tartą tortownicę. Pieczemy 40 minut w temp. 190 st. C.
5. Kiedy ciasto jest w piekarniku, możemy przygotować polewę. Żółtka z cukrem ubijamy (mikserem) na gładką, prawie białą masę. Dodajemy cukier waniliowy i mąkę ziemniaczaną i wszystko jeszcze chwilę mieszamy.
6. Polewę rozsmarowujemy na upieczonym cieście, dekorujemy całymi migdałami i wkładamy do piekarnika na jeszcze około 15 minut, by polewa się ścięła, ale nie zbrązowiała. 

Ciasto gotowe, teraz możecie rozkoszować się tym nieziemskim smakiem.

Smacznego!

czwartek, 10 kwietnia 2014

ekspresowe powidła śliwkowo - cynamonowe



Tak jak pisałam wczoraj - jestem uziemiona. Postanowiłam zrobić porządki na dysku komputera i - przy okazji - na blogu. Znalazłam zdjęcia do przepisu, który miał się tutaj pojawić jesienią. No i zapomniałam. 

Powidła. Ile kucharek, tyle przepisów. Zasadniczo powidła smażą się trzy dni, bez przerwy. Dzień i noc. Powiem szczerze, że na pewno takie powidła, smażone godzinami przez ukochaną babcię nie mają sobie równych, ale nie ukrywajmy - kto dzisiaj znajduje na to czas??? Jak mawiają, czas to pieniądz. Większość oszczędza czas kupując gotowe powidła w supermarkecie. Nie oszukujmy się, maszyna nie smaży powideł przez dni, nie wkłada w to serca, ale górę cukru i - niestety - często górę konserwantów. 

Dlatego co roku przygotowuję powidła ekspresowe. Z niewielką ilością cukru i z cynamonem. Poświęcam na to góra 2 godziny! Naprawdę warto zadać sobie odrobinę (co to są 2 godziny przy trzech dobach!) trudu i cieszyć się domowymi, zdrowymi powidłami!


Składniki:
  • śliwki (najlepiej bardzo dojrzałe, nawet przejrzałe węgierki - im bardziej dojrzałe śliwki, tym słodsze) - około 2 - 3 kg
  • 2 laski cynamonu
  • cukier (ilość zależy od was i od słodyczy kupionych śliwek)
  • cynamon mielony (szczypta na wierzch powideł w każdym słoiku)

Przygotowanie:

1. Umyte i odpestkowane śliwki wkładamy do dużego garnka, najlepiej z jak najgrubszym dnem. Podsmażamy razem z laskami cynamonu, co jakiś czas mieszając, około 1,5 - 2 godzin. Gdy stwierdzicie, że wasze powidła uzyskały już odpowiednią gęstość, porządnie odparowały, doprawiamy je cukrem. Robię to zawsze na koniec, by nie przesadzić z ilością cukru. Na  koniec wyciągamy laski cynamonu (nie będą nam już potrzebne).
2. Gotowe i jeszcze gorące powidła przekładamy do słoiczków (wymytych i wyparzonych), a na wierzchu posypujemy szczyptą mielonego cynamonu.

UWAGA! Jeśli przygotowujecie większą ilość powideł i macie przekonanie, że nie zjecie wszystkiego w ciągu najbliższych dni - ja nie byłabym tego taka pewna - bardzo gorące powidła przekładamy do wyparzonych wcześniej słoików, zamykamy i odwracamy do góry dnem. Po 5 minutach odwracamy i po całkowitym wystudzeniu przenosimy w chłodne miejsce.

Smacznego!

środa, 9 kwietnia 2014

OK. Zdarzyła się katastrofa. Ponad tydzień temu skręciłam nogę. Szybka wizyta u ortopedy i jeszcze szybsza diagnoza - naderwane wiązadło. Pan doktor - wyjątkowo niesympatyczny i szorstki - zalecił leżenie. No ok, na tydzień byłam przygotowana. Usłyszałam jednak słowa, które w pierwszym momencie wbiły mnie w fotel - minimum 4 tygodnie rekonwalescencji (czyli L E Ż E N I A w łóżku!)!!! Dobra, teraz muszę się do czegoś przyznać. Wypadek zdarzył się w poniedziałek. A dokładnie dzień wcześniej marudziłam, jak bardzo potrzebuję urlopu, jak marzę o wakacjach. No tak - chciałam, to mam! Jaka ze mnie szczęściara :/ , moje marzenia się spełniają.

Dobra. Pierwszy tydzień spędziłam w towarzystwie mojego psa - leżąc, czytając (dzięki Bridget Jones, że wróciłaś!), nadrabiając zaległości serialowe i oglądając TVN24. Jednak minęło już 10 dni, przeczytałam 2 książki, seriale już mnie nudzą, na świecie dzieją się same tragedie, a w polskim Sejmie - komedie. Wracam do blogowania, chociaż do kuchni na razie "za daleko".

Przeglądając dysk, znalazłam zdjęcie powideł śliwkowych, które usmażyłam jesienią. O przepisie zapomniałam. Taka sytuacja. Postanowiłam nadrobić zaległości. Przepis na powidła znajdziecie na blogu jutro. 



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...