piątek, 21 sierpnia 2015

prosty placek z morelami



Mój sąsiad ma w ogrodzie morelę. Starą i piękną, która w tym roku rodzi ogromne ilości owoców. W tym roku dosłownie uginała się pod ich ciężarem. Jednak mądry sąsiad, wiedząc, że morele to jedne z najlepszych owoców na świecie, posadził ją (pewnie wiele lat temu) w bezpiecznej odległości od płotu, tak by żadne ręce nie były w stanie chociażby musnąć pysznych owoców. Żeby jeszcze bardziej zabezpieczyć się przed fanami darmowych moreli, posadził przy płocie żywopłot. Gęsty i kolczasty dzielnie strzeże pięknego drzewa. Kilka lat temu, po mojej przeprowadzce do Wrocławia, poznałam tego zapobiegliwego sąsiada. Miło nam się rozmawiało i od tamtego czasu pozostajemy w sąsiedzkiej przyjaźni, a gdy tylko morele pojawiają się na drzewie, sąsiad ochoczo mnie nimi częstuje, czego nie odmawiam, bo kocham morele nad życie. W tym roku jednak sąsiad postanowił w okresie owocowania pięknej moreli pojechać na urlop!!! I na nic moje próby sięgnięcia choćby jednej małej moreli (wiem, że sąsiad nie miałby nic przeciwko)! Żywopłot stoi na straży, a w tym roku jest chyba jeszcze bardziej kolczasty niż zwykle! Pozostają mi morele "sklepowe" (choć pyszne, to jednak nie to samo), a przyszłym roku zapobiegliwie poproszę sąsiada, by zaplanował urlop w innym czasie.


Składniki (wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej):
  • 3 szklanki mąki
  • szklanka cukru
  • szklanka mleka
  • 2 jajka
  • kostka masła (200 g)
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • szczypta soli
  • około 700 g moreli, przekrojonych na połówki

Przygotowanie:

1. Piekarnik rozgrzewamy do 180 st. C bez termoobiegu.
2. Masło ucieramy z cukrem na jasną, kremową masę. Dodajemy po jednym jajku, a następnie mleko, cały czas miksując.
3. Do masy dodajemy mąkę i proszek do pieczenia i jeszcze chwilę mieszamy. Ciasto będzie dosyć gęste, ale takie ma być!
4. Ciasto wykładamy równomiernie na wysmarowaną masłem formę, a na nim układamy morele, jak najbliżej siebie, ponieważ podczas pieczenia i tak się skurczą.
5. Placek pieczemy przez około godzinę, do tzw. "suchego patyczka". Zostawiamy do ostygnięcia (chociaż na ciepło też smakuje bosko) i ewentualnie posypujemy cukrem pudrem!

Smacznego!

czwartek, 20 sierpnia 2015

ekspresowy gulasz z indyka ze świeżymi pomidorami





To, że o tej porze roku polskie pomidory są najlepsze wiedzą pewnie wszyscy. Moim zdaniem pokonują na głowę nawet te włoskie. Słodkie i pachnące, idealne na surowo lub w każdej możliwej formie na ciepło. Do kuchennych szaleństw świetnie nadają się podłużne pomidory lima, które z powodu dość grubej skórki niekoniecznie smakują wszystkim na surowo (chociaż mi osobiście wcale to nie przeszkadza). Lima są mięsiste i mają stosunkowo niewiele pestek. Można je upiec i przygotować świetną zupę lub sos do makaronu (inspiracji szukajcie na blogu w zakładce: pomidory lub LATO).


Składniki (dla 4 osób):
  • około 400 g fileta z indyka, pokrojonego w dużą kostkę
  • około 1 kg pomidorów lima
  • 1 duża cebula, pokrojona w drobną kostkę
  • około 100 ml białego wytrawnego wina (możecie ten składnik pominąć, ale po co?)
  • 1 łyżka oliwy z oliwek
  • sól i świeżo mielony pieprz
  • ewentualnie, jeśli jest taka potrzeba - szczypta cukru
+ ulubione dodatki: młode ziemniaki lub ryż lub tak jak w moim przypadku - zielona fasolka szparagowa i młody kalafior


Przygotowanie:

1. Pomidory obieramy ze skórki (wystarczy sparzyć je wrzątkiem i skórka sama odchodzi) i - jeśli jest taka potrzeba - wydrążamy z gniazd nasiennych. Kroimy na mniejsze kawałki.
2. Na patelni rozgrzewamy oliwę, wrzucamy mięso i obsmażamy przez kilka minut. Dodajemy cebulę i wszystko razem smażymy jeszcze chwilę, aż cebula się zeszkli.
3. Po chwili na patelnię wlewamy wino i czekamy aż połowa odparuje. Dodajemy pomidory i dusimy całość, aż całkiem się rozpadną i stworzą gęsty sos. Ewentualnie możemy podlać wszystko odrobiną wody.
4. Na koniec doprawiamy całość solą i świeżo mielonym pieprzem i - jeśli macie ochotę - niewielką szczyptą cukru.

Podajemy z tym, na co akurat mamy ochotę!

Smacznego!

wtorek, 18 sierpnia 2015

makaron z pesto z pistacji i rukoli z zielonymi warzywami



Smutno mi. Zawsze w sierpniu, pomimo upałów, czuję, że lato dobiega końca. Jeszcze kilka tygodni temu o godzinie 20 było jasno i słonecznie, teraz zaczyna być buro i szaro. Dni są krótsze, noce chłodniejsze, zaraz zaczną spadać liście z drzew. Właściwie - przez tegoroczne upały - już zaczęły. Gdybym była uczniem, za kilkanaście dni musiałabym wracać do szkoły, a jako że nie jestem, zaraz w mieście zaczną się z powrotem korki, bo uczniowie do szkół pójdą, a za chwilę wrócą też studenci. W związku z moją coroczną sierpniową melancholią nie chce mi się gotować. Na dodatek ciągle jest gorąco, co oczywiście mnie ogromnie cieszy, ale także powoduje, że nie chce mi się "odpalać garnków i innych piekarników". I chociaż próbuję się zmusić - naprawdę próbuję - to do kuchni mnie nie ciągnie. 

Pesto z pistacji i rukoli (z resztą jak każde inne pesto) z ulubionym makaronem to dobry pomysł na szybki obiad, przy którego przygotowaniu nie spędzimy połowy dnia w kuchni. Chociaż świetnie smakuje także bez makaronu, więc może dzisiaj zjem je po prostu na chrupiącej grzance? Zawsze jeden garnek mniej do mycia, a i temperatury w kuchni nie będę podnosić.


Składniki (dla 2 - 4 osób):
  • ulubiony makaron (ja wybrałam pełnoziarniste spaghetti)
  • łyżka nasion słonecznika, uprażonych wcześniej na suchej patelni
  • kilka różyczek brokułów
  • garść świeżej zielonej fasolki szparagowej
  • kilka zielonych szparagów
Uwaga! Zielone warzywa, które wybrałam, możecie zastąpić innymi, np. zielonym groszkiem, młodym bobem, cienkimi plasterkami cukinii... Na co akurat macie ochotę!

pesto z pistacji i rukoli (składniki na mały słoiczek):
  • około 100 g pistacji bez łupinek
  • 2 - 3 garście świeżej rukoli
  • 1/3 świeżej ostrej zielonej papryczki (jeśli nie lubcie pikantnych smaków, to pomińcie ten składnik)
  • 1/2 ząbku czosnku
  • 1 czubata łyżka świeżo startego parmezanu
  • około 100 ml oliwy z oliwek dobrej jakości
  • sól i świeżo mielony czarny pieprz

Przygotowanie:

1. Makaron gotujemy al dente w dużej ilości osolonej wody.
2. Warzywa gotujemy, ja przygotowałam moje w parowarze. Ważne, by pozostały chrupiące i nie straciły swojego pięknego koloru, dlatego jeśli gotujecie je w garnku, wrzućcie je dopiero do wrzątku i nie przykrywajcie garnka!
3. Pistacje prażymy na suchej patelni przez kilka minut, uważając, by się nie przypaliły.
4. Wszystkie składniki na pesto ucieramy w moździerzu lub - w wersji dla wygodnych - miksujemy na gładko za pomocą blendera.
5. Ugotowany makaron odcedzamy, mieszamy z kilkoma łyżkami pesto i podajemy z zielonymi warzywami i odrobiną nasion słonecznika.

Smacznego!

PS. Jeśli nie wykorzystacie całego pesto, przełóżcie do słoiczka, a na wierzch wylejcie kilka kropel oliwy z oliwek. Dzięki temu, że oliwa przykryje pesto, dłużej zachowa ono świeżość.

wtorek, 11 sierpnia 2015

makaron z sosem ze świeżych pomidorów i selera naciowego



Makaron z sosem ze świeżych pomidorów to moje ulubione letnie danie. O tej porze roku pomidory są idealne. Słodkie i mięsiste, dorównujące smakiem tym najlepszym włoskim pomidorom pelati. Tylko teraz, w lecie, są kilkukrotnie tańsze. Zazwyczaj przygotowuję sos na bazie trzech składników, które współgrają ze sobą perfekcyjnie. Pomidory + czosnek + bazylia. Trio idealne. Ale ponieważ chciałam sobie trochę urozmaicić, tym razem dodałam do sosu seler naciowy, który z pomidorami bardzo się lubi. Możecie dodać też kilka czarnych oliwek, kaparów albo nawet kilka filecików anchois (ale wtedy uwaga z solą!). Szalejcie!


Składniki (porcja dla 4 osób):
  • ulubiony makaron
  • około 1,5 kg dojrzałych pomidorów (świetnie sprawdzą się podłużne pomidory lima, o tej porze roku są najlepsze - słodkie i bardzo mięsiste, idealne na sosy i zupy)
  • 1 duża cebula
  • nieduży ząbek czosnku
  • 2 łodygi selera naciowego
  • około 100 ml białego wytrawnego wina
  • sól i świeżo mielony czarny pieprz + ewentualnie szczypta cukru
  • duża garść świeżej bazylii
  • 1 łyżka oliwy z oliwek

Przygotowanie:

1. Makaron gotujemy al dente w dużej ilości osolonej wody.
2. Pomidory obieramy ze skórki. Aby poszło to sprawnie i bezproblemowo, wkładamy je do miski, zalewamy wrzątkiem, po kilkunastu sekundach wodę wylewamy, a do miski wlewamy wodę zimną. Im zimniejsza, tym lepiej. Można dodać kilka kostek lodu. Znowu kilkanaście sekund i wodę wylewamy. Teraz możemy pomidory obrać. Można też wyciągnąć z pomidorów gniazda nasienne, jeśli bardzo przeszkadzają wam pestki.
3. Cebulę i seler naciowy kroimy w kostkę. 
4. Na patelni rozgrzewamy oliwę, wrzucamy cebulę, seler naciowy i przeciśnięty przez praskę czosnek i smażymy chwilę na niewielkim ogniu, aż cebula się zeszkli. Uwaga, by nie przypalić czosnku, bo będzie gorzki!
5. Gdy cebula zmięknie, wlewamy na patelnię wino i czekamy chwilę, aż połowa jego objętości odparuje. Teraz dodajemy pokrojone pomidory i smażymy wszystko do czasu, aż pomidory się rozpadną i powstanie gęsty sos.
6. Na koniec doprawiamy wszystko solą, pieprzem i ewentualnie odrobiną cukru. Dodajemy garść pokrojonej bazylii i gotowe!

Smacznego!

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

wegański pasztet z soczewicy z żurawiną i świeżymi ziołami



Od jakiegoś czasu chodził za mną pasztet [z soczewicy :)]. Szukałam inspiracji, pomysłów, bo u mnie w głowie przy temperaturach 35 st. c + pustka. Chodziło mi o wegańską wersję pasztetu, którą mogę przygotować każdego dnia, ale który równie dobrze będzie świetnym zamiennikiem mięsnych pasztetów w święta. Z pomocą przyszedł mi blog jadłonomia.com. Wielkie dzięki, bo przepis okazał się łatwy i niewymagający. Ponieważ mój balkon ostatnio obfituje w świeże zioła, dodałam sporą garść do mojego pasztetu, a co?!


Składniki:
  • szklanka ugotowanej zielonej soczewicy (około 100 g suchej)
  • pół szklanki ugotowanej kaszy jaglanej (około 50 g suchej)
  • 1 duża cebula, pokrojona w kostkę
  • 2 łyżki suszonej żurawiny
  • około 2 łyżek sosu sojowego (ja doprawiałam pasztet tuż przed pieczeniem i chyba dodałam trochę więcej)
  • 2 liście laurowe
  • 2 ziarna ziela angielskiego
  • kilka gałązek świeżego oregano, same listki (można pominąć)
  • gałązka świeżego rozmarynu, same listki (można pominąć)
  • 1/2 łyżeczki suszonego majeranku
  • 1/4 łyżeczki suszonego cząbru
  • świeżo mielony pieprz
  • szczypta suszonego chilli
  • 50 ml oleju rzepakowego + 1 łyżka do smażenia cebuli

Przygotowanie:

1. Cebulę podsmażamy na łyżce oleju razem z liściem laurowym i zielem angielskim. Smażymy na niedużym ogniu do czasu, aż się ładnie zeszkli, wtedy wyciągamy przyprawy i wyrzucamy.
2. Cebulę dodajemy do ugotowanej soczewicy razem z kaszą jaglaną i blendujemy na gładkie puree. Doprawiamy ziołami, chilli, sosem sojowym i pieprzem do smaku. Dodajemy olej i jeszcze chwilę blendujemy.
3. Dodajemy suszoną żurawinę i mieszamy.
4. Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni. Masę przekładamy do foremki, wygładzamy.

Uwaga! Ja swoje paszteciki upiekłam w formach do sufletów, ale możecie upiec pasztet w klasycznej keksówce.

5. Pieczemy około 40 - 45 minut. Po upieczeniu pasztet odstawiamy do ostygnięcia, najlepiej na całą noc.

Smacznego! 

PS. Tak było w weekend, gdy temperatura we Wrocławiu dobiła rekordu dla naszego miasta. Ja w tym czasie byłam gdzie indziej :)



czwartek, 6 sierpnia 2015

grillowany okoń morski z ziołami



Okoń morski to jedna z moich ulubionych ryb. Nie przepadam za rybami tłustymi - sumem, halibutem, karpiem, a i łosoś nie jest moim faworytem. Lubię ryby o białym, delikatnym mięsie, takie jak dorsz czy dorada. Taki też jest okoń morski. Postanowiłam go ugrillować na patelni, bo - przyznaję - nie chciało mi się rozpalać grilla w ogrodzie. Fakt, samo smażenie trwało dłużej, ale warto było.

Samego okonia napchałam ziołami tak, że miałam wrażenie, że zaraz pęknie. Do środka włożyłam gałązkę oregano, bazylii, koperku i tymianku (ale jeśli chcecie, wykorzystajcie te zioła, które akurat macie pod ręką), a także plasterki cytryny. Natarłam go porządnie solą i pieprzem i usmażyłam. Całkiem bez tłuszczu.

Ryba smażyła się w sumie po około 10 - 15 minut z obu stron, ale warto było czekać. W końcu surowe ryby, to tylko w sushi!

Smacznego!

środa, 5 sierpnia 2015

wegańskie i bezglutenowe crumble ze śliwkami i borówkami



Jeśli poszukujecie przepisu na ekspresowy deser, bo np. goście już pukają do drzwi albo po prostu nie chcecie spędzić kilku godzin w kuchni, Crumble to jeden z moich ulubionych wakacyjnych deserów. Możecie wykorzystać właściwie każde owoce, a i z kruszonką można poeksperymentować. Zamiast migdałów można wykorzystać ulubione orzechy, można dodać rodzynki lub suszoną żurawinę. Opcji jest mnóstwo, wystarczy tylko ruszyć wyobraźnię.


Składniki (na okrągłą formę o średnicy około 22 cm):
  • 10 - 12 śliwek, bez pestek, przekrojonych na połówki
  • około 250 - 300 g borówek amerykańskich

kruszonka:
  • 3/4 szklanki płatków owsianych (bezglutenowych, oczywiście jeśli jest taka potrzeba)
  • 1/4 szklanki mąki jaglanej
  • 1/4 szklanki mąki z amarantusa
  • 1/3 szklanki brązowego cukru 
  • 1/2 szklanki migdałów w płatkach
  • około 4 łyżek oleju kokosowego
  • szczypta soli

Przygotowanie:

1. Piekarnik rozgrzewamy do 175 st. C bez termoobiegu.
2. Owoce układamy na dnie formy do zapiekania.
3. Suche składniki zagniatamy z olejem kokosowym tak długo, aż zaczną przypominać okruchy. Posypujemy owoce i pieczemy wszystko około 30 minut, aż kruszonka ładnie się zarumieni.

Podajemy na gorąco!

Smacznego!

wtorek, 4 sierpnia 2015

tosty francuskie z bułki maślanej



Czasem nadchodzą takie dni, kiedy smutek miesza się ze wściekłością i właściwie nie ma na to idealnej recepty. Trzeba swoje odcierpieć, wziąć się w garść, a na konie zapomnieć. Ja postanowiłam zapomnieć i chociaż wiem, że nie przyjdzie to łatwo, będę się starać z całych sił. Można poprawiać sobie humor na różne sposoby i choć niektórzy twierdzą, że najlepszym sposobem na ukojenie myśli jest wódka - ja w tym przypadku wybrałam słodkie, pyszne śniadanie i weekend pełen emocji bez telefonu i internetu.

PS. Jeśli nie potrzebujecie "leku" w postaci słodyczy, przygotujcie tosty francuskie bez okazji! W końcu


Składniki:
  • kilka kromek bułki maślanej lub chleba tostowego (ja kupiłam oryginalną francuską brioche, ale możecie użyć np. polskiej, dobrej chałki)
  • 2 jajka
  • 100 ml mleka
  • masło do smażenia (możecie wykorzystać masło klarowane)
+  cukier puder do posypania, świeże owoce


Przygotowanie:

1. W głębokim talerzu roztrzepujemy jajka z mlekiem. Patelnię rozgrzewamy. Kromki bułki namaczamy w jajku z mlekiem,
2. Na patelnię wykładamy sporą ilość masła, tak aby przykryło dno. Kromki smażymy na niewielkim ogniu przez 2 - 3 minuty z każdej strony. Należy jednak uważać, by ich nie spalić, mają się ładnie zarumienić.

Tosty podajemy na gorąco, posypane cukrem pudrem z ulubionymi owocami. Możecie skropić je syropem klonowym albo podać z odrobiną ulubionej konfitury.

Smacznego!



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...