piątek, 23 października 2015

śliwkowa tarta Tatin w wersji uproszczonej



Tarta Tatin to rodzaj francuskiej tarty, której nadzienie w klasycznej wersji stanowią jabłka.Tarta powstała w 1898 roku w Lamotte-Beuvron. Za jej twórczynię uważa się Stéphanie Tatin, która wraz z siostrą Caroline prowadziła hotel i restaurację, istniejącą z resztą do dzisiaj. Pewnego razu, przygotowując zwykłą tartę z jabłkami, najpierw wyłożyła formę jabłkami, a dopiero potem przykryła je ciastem. Efekt okazał się zaskakujący, zwłaszcza że Stéphanie tartę podała na gorąco. Ja swoją pierwszą tartę Tatin jadłam wieki temu w Paryżu i już wtedy zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Połączenie pysznych jabłek, karmelu i cynamonu z chrupiącym ciastem sprawdza się zawsze. Paryskie okoliczności pewnie spotęgowały mój zachwyt, ale kiedy po latach zjadłam taką tartę już w Polsce zachwyt nie malał.

Ponieważ w tej chwili sezon na śliwki w pełni, postanowiłam upiec tartę Tatin w trochę spolszczonej wersji. Śliwki miałam najświeższe z możliwych, przytargane z ogrodu sąsiada.

PS. Upiekłam moje tarty w wersji mini, ale klasyczna tarta Tatin przygotowywana jest w dużej żeliwnej patelni, którą można włożyć do piekarnika. Jeśli takiej nie posiadacie, możecie upiec swoją tartę w dużym, okrągłym naczyniu żaroodpornym. Przepis poniżej obejmuje składniki właśnie na dużą formę. Klasyczna tarta Tatin przygotowywana jest na cieście kruchym, ale miałam mało czasu, więc wykorzystałam gotowe ciasto francuskie, które zazwyczaj mam w zamrażarce.


Składniki:
  • opakowanie ciasta francuskiego
  • dwie garście świeżych śliwek, przepołowionych i bez pestek
  • 2 - 3 łyżki cukru brązowego
  • około 1 łyżki masła


Przygotowanie:

1. Piekarnik rozgrzewamy do 200 st. C bez termoobiegu.
2. Na spód naczynia żaroodpornego wysypujemy równomiernie cukier. Łyżkę masła dzielimy na mniejsze kawałki i układamy na warstwie cukru. 
3. Teraz możemy ułożyć warstwę śliwek. Pamiętajcie, by układać je skórką do góry i jak najściślej, ponieważ podczas pieczenia owoce zmniejszą swoją objętość.
4. Na śliwki wykładamy ciasto, odpowiednio przycięte do wielkości formy. Krawędzie zaginamy do wewnątrz naczynia.
5. Tartę pieczemy około 50 - 60 minut. 
6. Formę z upieczoną tartą wyciągamy z piekarnika i pozostawiamy na 5 minut, by odpoczęła. Teraz nożem odsuwamy brzeg ciasta, na wierzch naczynia kładziemy duży talerz i jednym ruchem przewracamy tartę na talerz.

Podajemy na gorąco!

Smacznego!

czwartek, 22 października 2015

chleb bezglutenowy



Kilka dni temu wykonałam badania na nietolerancje pokarmowe. Okazało się, że mój organizm nie toleruje glutenu. Życie na diecie bezglutenowej nie jest proste i muszę się go nauczyć, a największą bolączką jest właściwie całkowite wyeliminowanie chleba. Sklepowe chleby bezglutenowe są po pierwsze niesmaczne, a po drugie zawierają skrobię kukurydzianą, której mój organizm także nie toleruje. Nie miałam wyjścia, musiałam pogrzebać w internecie i znaleźć przepis na chleb ze składników, które jeść mogę. Znalazłam na stronie eksperymentalnie.com, ale delikatnie go zmodyfikowałam zgodnie z moimi nietolerancjami.

Powiem uczciwie, że piekąc ten chleb miałam mieszane uczucia. Do tej pory, moje przygody z mąkami bez glutenu kończyły się zazwyczaj pełnym fiaskiem. Z resztą w ogóle domowe pieczywo rzadko mi się udawało. Jednak teraz, po badaniach nie miałam wyjścia, musiałam znaleźć rozwiązanie. Chleb wyszedł całkiem ok. Chrupiąca skórka i zwarty miąższ (nie czuć, że z ziemniaków :)) przypomniały klasyczny chleb. Może jednak przyzwyczaję się do życia bez glutenu. 

PS. Teraz problem stanowią makarony, ale to już w innym poście.


Składniki:
  • 250 g mąki gryczanej
  • 250 g innej mąki lub skrobi bezglutenowej, np. mąki ryżowej lub kukurydzianej (ja wykorzystałam 150 g skrobi ziemniaczanej i 100 g mąki jaglanej)
  • 2 łyżki siemienia lnianego
  • 1/2 szklanki mieszanki ziaren słonecznika i pestek dyni
  • płaska łyżka soli
  • płaska łyżka cukru (+ około 1/2 łyżeczki do zaczynu)
  • 1 łyżka nasion chia (niekoniecznie)
  • 8 g drożdży instant
  • około 600 ml ciepłej wody 

Przygotowanie:

1. W kubku przygotowujemy zaczyn. Suche drożdże mieszamy z kilkoma łyżkami ciepłej wody i 1/2 łyżeczki cukru. Przykrywamy czystą ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na 10 minut.

2. W międzyczasie w misce mieszamy wszystkie suche składniki. Nie używajcie metalowych misek i łyżek, podobno drożdże nie lubią metalu. Tak mówiła moja babcia i tego się trzymam.
3. Po około 10 minutach, gdy drożdże zaczną pracować, a zaczyn zwiększy swoją objętość minimum dwukrotnie, mieszamy suche składniki z wodą, a następnie dodajemy zaczyn. Mieszamy, aż powstanie gładka masa, niezbyt gęsta. Gdyby masa była zbyt gęsta, dolejcie jeszcze wody.
4. Gotowe ciasto na chleb przykrywamy i pozostawiamy do wyrośnięcia na 30 minut.

5. Po 30 minutach przekładamy ciasto do keksówki, wyłożonej papierem do pieczenia, znowu przykrywamy i pozostawiamy na kolejne 30 minut.

6. W międzyczasie rozgrzewamy piekarnik do 220 st. bez termoobiegu, z grzaniem góra - dół.
7. Po wyrośnięciu, wstawiamy keksówkę do piekarnika i pieczemy około 50 - 60 minut.

8. Po upieczeniu wyciągamy chleb z formy i pozostawiamy do ostygnięcia.

Uwaga! Chleb bezglutenowy szybko wysycha, dlatego po ostygnięciu, zawińcie go w czystą ściereczkę albo - jeśli macie taką możliwość - pokrójcie na kromki, zamroźcie i odmrażajcie w razie potrzeby.

Smacznego!

wtorek, 13 października 2015

wegańskie babeczki z borówkami



Lato się definitywnie skończyło, wczoraj w Krakowie spadł pierwszy śnieg. Na szczęście borówki amerykańskie możemy już kupić właściwie przez cały rok. Więc jeśli pod koniec jesieni lub na początku zimy najdzie was ochota na wegańskie babeczki z borówkami, nie będziecie mieli problemu z kupieniem tych owoców.

Sorry, że ostatnio tak zaniedbałam bloga i stronę na FB. Mam mnóstwo pracy, poza tym przygotowuję nowy projekt, który także pochłania sporo mojego czasu. Musicie mi wybaczyć, obiecuję się poprawić!


Składniki (na 24 babeczki):
  • 360 g mąki
  • 300 g brązowego cukru
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • 1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 500 g jogurtu sojowego (beznabiałowego)
  • 150 ml oleju słonecznikowego
  • 1 łyżka octu jabłkowego
  • 1 łyżeczka naturalnego ekstraktu waniliowego

  • 150 g borówek amerykańskich


Przygotowanie:

1. Piekarnik rozgrzewamy do 200 st. C bez termoobiegu.
2. W dużej misce mieszamy cukier z olejem i ekstraktem waniliowym, najlepiej mikserem, do połączenia składników.
3. Jogurt sojowy mieszamy z octem w innym naczyniu i dodajemy do miski, miksujemy wszystko razem.
4. Na koniec dodajemy do miski pozostałe składniki (mąkę, sodę, proszek do pieczenia) i miksujemy aż masa zrobi się gładka, a składniki dobrze się połączą. Do ciasta wsypujemy borówki i mieszamy delikatnie łyżką.
5. Formę na muffiny wyłożonej papierowymi papilotkami napełniamy do 2/3 wysokości.
6. Babeczki pieczemy około 20 minut aż do suchego patyczka. Po upieczeniu pozostawiamy babeczki do ostygnięcia. 

Smacznego!

czwartek, 8 października 2015

tarta z papryką, cukinią i jarmużem



Przyznam, że kiedy planowałam upiec tę tartę, postanowiłam wykorzystać składniki, które akurat miałam w lodówce. Nigdy wcześniej takiej nie piekłam. Jednak w tartach (czy słonych, czy słodkich) najfajniejsze jest to, że możecie włączyć swoją wyobraźnię i zaszaleć. Lub w wersji uproszczonej wykorzystać te składniki, które akurat macie pod ręką. Jakoś tak wyszło, że wykorzystane przeze mnie papryki, cukinie czy jarmuż jesienią smakują równie dobrze jak latem. Więc pora roku idealna! 

Pieczcie i jedzcie!


Składniki:

ciasto kruche
  • 225 g mąki pszennej 
  • 125 g zimnego masła, pokrojonego w kostkę 
  • 1/2 łyżeczki soli 
  • 4 łyżki zimnej wody 
  • 1 łyżeczka octu (lub soku z cytryny)

nadzienie:
  • 3 papryki (ja wybrałam różnokolorowe, żeby lepiej wyglądały po upieczeniu, ale możecie wykorzystać jeden kolor)
  • 1 średnia cukinia (bez gniazda nasiennego, posiekana w cienkie plasterki)
  • 2 garście świeżego jarmużu
  • 1 duży ząbek czosnku
  • 200 ml śmietanki kremówki
  • 2 jajka
  • szczypta świeżo startej gałki muszkatołowej
  • sól i świeżo mielony czarny pieprz
  • 1 łyżka oleju bądź oliwy z oliwek

Przygotowanie:


Przygotowanie spodu:

1. Mąkę i sól wysypujemy na stolnicę. Dodajemy rozdrobnione masło.
2. Wszystko siekamy nożem lub rozcieramy palcami, dopóki wszystkie składniki nie będą przypominać okruchów chleba.
3. Do ciasta dodajemy 3 łyżki wody oraz łyżeczkę octu i szybko zagniatamy. Jeśli ciasto jest zbyt suche, dodajemy jeszcze jedną łyżkę wody.
4. Z gotowego ciasta formujemy kulę, zawijamy ją w folię spożywczą i odstawiamy do lodówki na co najmniej 1 godzinę (lecz nie na dłużej niż na 48 godzin).
5. Po tym czasie wyciągamy ciasto z lodówki, wałkujemy na placek o średnicy około 30 cm. Ciasto jest gotowe.

Przygotowanie nadzienia:

1. Papryki pozbawiamy skórki. W tym celu rozgrzewamy piekarnik z termoobiegiem do maksymalnej temperatury. Gdy jest już naprawdę gorący, wkładamy papryki. Czekamy kilka, kilkanaście minut aż ich skóra będzie całkiem czarna. Następnie przekładamy każdą do osobnego foliowego woreczka bądź papierowej torby, szczelnie zawijamy i odkładamy na kilkanaście minut. W tym czasie pod wpływem pary, skórka zacznie odchodzić od papryki i nie powinniśmy mieć problemów z jej zdjęciem. Pamiętajmy o dwóch kwestiach:
         I.Piekarnik musi być naprawdę gorący. Nie chcemy papryki upiec, a jedynie ułatwić sobie jej obieranie 
         II. Papryka po kilkunastu minutach od wyjęcia z piekarnika, wciąż jest gorąca, także sok z jej wnętrza, dlatego by jej obieranie nie stało się traumatycznym przeżyciem, róbmy to szczególnie ostrożnie.
2. Posiekaną cukinię podsmażamy na odrobinie oleju do czasu aż całkiem zmięknie. W tym czasie wypłukany jarmuż parzymy przez 2 - 3 minuty we wrzątku, a następnie odcedzamy.
3. Jajka mieszamy ze śmietanką (widelcem), dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek, szczyptę świeżo startej gałki muszkatołowej, doprawiamy solą i świeżo mielonym pieprzem. 

1. Piekarnik rozgrzewamy do 180 st. C bez termoobiegu.
2. Rozwałkowane ciasto układamy w formie. Na ciasto wykładamy pokrojone na kawałki papryki, cukinię i jarmuż. Wszystko zalewamy masą jajeczno - śmietanową i wstawiamy do piekarnika.
3. Tartę pieczemy około 40 minut. Jeśli po 40 minutach stwierdzicie, że ciasto jest jeszcze blade, pozostawcie tarte w piecu jeszcze na około 10 minut.

Upieczoną tartę - jeśli chcecie podać ją na ciepło - pozostawcie na kilka minut, by odpoczęła. Dzięki temu łatwiej będzie wam ją pokroić. Uwaga, świetnie smakuje także na zimno.

Smacznego!

PS. A gdy już zjecie... Jesień sprzyja spacerom i wycieczkom. Póki jeszcze nie zakopaliście się w górach kocy i kołder, póki na dworze jeszcze całkiem ładnie, odpoczywajcie na zewnątrz i zbierajcie siły na dni, kiedy o 16 będzie już ciemno.

środa, 7 października 2015

zapiekany makaron z mięsnym ragù



Nastała jesień. Niestety, wygląda na to, że lato pożegnało się z nami na dobre. Na zbliżający się weekend zapowiadają we Wrocławiu raptem 9 stopni. Na jakiś czas pewnie rozstanę się z lekkimi sałatkami, bo zawsze, gdy robi się chłodniej, mój organizm musi przyzwyczaić się do zmian temperatury. Dlatego na pierwsze chłodne dni proponuję wam zapiekankę na bazie makaronu i intensywnego mięsnego sosu ragù. Podstawą sosu jest wołowina. Postarajcie się i kupcie mięso najlepszej jakości. Ja wykorzystałam świeży antrykot, który został zmielony przez rzeźnika na moich oczach. Do tego odrobina czerwonego wytrawnego wina i świeże zioła. Uwaga, nie jest to danie ekspresowe. Sos powinien dusić się około 2 godzin, dzięki czemu wydobędzie się aromat rozmarynu i liści laurowych. Przygotujcie go w weekend, kiedy macie więcej czasu. Naprawdę warto!



Składniki (na 1 dużą zapiekankę lub 6 małych):
  • około 400 - 500 g ulubionego makaronu (najlepsze do zapiekania są: penne, rigatoni, fusilli czy farfalle - ściągę makaronów dobrych do zapiekania znajdziecie poniżej)
  • 2 kule świeżej mozzarelli
na sos ragù:
  • 500 g mielonej wołowiny
  • 150 ml czerwonego wytrawnego wina (można pominąć, ale winne ragù jest - moim zdaniem - lepsze)
  • 1 czerwona cebula, drobno posiekana
  • 2 ząbki czosnku, drobno posiekane
  • 3 liście laurowe
  • 1 gałązka świeżego rozmarynu
  • 2 puszki pomidorów
  • 400 ml wody
  • sól i świeżo mielony pieprz
  • oliwa

Przygotowanie:

1. W dość dużym rondlu czy garnku rozgrzewamy kilka łyżek oliwy (2 - 3), wrzucamy posiekaną cebulę i czosnek i dusimy na małym ogniu przez około 10 minut.
2. Dodajemy liście laurowe, całą gałązkę rozmarynu i mięso. Podsmażamy wszystko, często mieszając, przez około 10 - 15 minut, po czym wlewamy do garnka wino. Czekamy aż odparuje do 1/3 objętości i dodajemy pomidory i wodę.
3. Wszystko dokładnie mieszamy, zmniejszamy ogień do minimum, przykrywamy garnek i dusimy sos przez około 2 godziny.
4. Po upływie około 2 godzin gotujemy makaron al dente w dużej ilości osolonej wody i rozgrzewamy piekarnik do 180 st.C bez termoobiegu.
5. Co jakiś czas sos mieszamy, a gdyby zaczął przywierać, wlewamy odrobinę wody i starannie mieszamy.
6. Po około 2 godzinach doprawiamy sos solą i świeżo mielonym pieprzem, szczypcami wyciagamy z garnka gałązkę rozmarynu i liście laurowe.
7. Sos mieszamy z makaronem, przekładamy do formy do zapiekania, na wierzchu układając kawałki mozzarelli.
8. Makaron zapiekamy przez około 15 - 20 minut, aż ser ładnie się zarumieni.

Przed podaniem, pozostawiamy "zapiekankę" na 5 minut, by odpoczęła. Dzięki temu łatwiej będzie ją wyjmować z formy.

Smacznego!

wtorek, 6 października 2015

halloumi + truskawki + szynka serano



Cypryjski ser halloumi, wytwarzany z mleka owczego lub mieszanego - owczego, krowiego i koziego charakteryzuje się tym, że na surowo (na zimno) jest dość twardy, ale pod wpływem temperatury przyjemnie mięknie i staje się elastyczny. Ponieważ jest dość słony, ja uważam nawet - że bardzo słony, lubi dodatki słodkie i kwaśne. Tak właśnie postanowiłam połączyć go tym razem - ze słodkimi truskawkami, zamacerowanymi w kwaśnym occie balsamicznym. Ponieważ często halloumi ma posmak mięty (często dodaje się ją do mleka w procesie wytwarzania), z miętą bardzo się lubią i świetnie uzupełniają.

Grillowane halloumi można wykorzystać na wiele sposobów i podać z wieloma dodatkami. Należy jednak pamiętać, że trzeba go podgrzewać tuż przed podaniem, bo właściwie chwilę później, gdy zacznie stygnąć, znowu stanie się gumowaty. Chociaż niektórzy lubią go w takiej postaci, na surowo. Jeśli chodzi o dodatki, to świetnie komponuje się z grillowaną brzoskwinią, słodkimi malinami, a kiedyś w Grecji jadłam go w towarzystwie kiszonych cytryn. Było to obłędne doznanie kulinarne, którego do tej pory nie miałam odwagi przygotować w domu. Może dlatego, że jak kiedyś chciałam ukisić cytryny samodzielnie, to wszystkie zgniły, a kupnych nie lubię. Ale jeśli macie odwagę i chęci, spróbujcie!


Czego potrzebujemy?
  • halloumi
  • truskawki
  • kilka łyżek octu balsamicznego
  • około łyżeczki miodu
  • liście świeżej mięty
  • plastry szynki serano

Przygotowanie:

1. Truskawki kroimy na ćwiartki lub połówki, zalewamy kilkoma łyżkami octu balsamicznego i około 1 łyżeczką miodu. Dodajemy świeżą miętę i pozostawiamy na chwilę, by truskawki zdążyły nabrać smaku.
2. Plastry halloumi (o grubości niecałego centymetra) grillujemy na suchej patelni z dwóch stron, aż zmiękną i nabiorą ładnego koloru.
3. Gorące halloumi podajemy z truskawkami, jeszcze kilkoma listkami świeżej mięty i plastrem szynki serano.

Podajemy natychmiast!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...