czwartek, 25 lutego 2016

gulasz wołowy z ciecierzycą



Czasem, gdy mam więcej czasu, czyli zazwyczaj w niedzielę, przygotowuję różnego rodzaju gulasze, które lubię, ale zazwyczaj brakuje mi czasu, by robić to w tygodniu. Gulasz to takie danie, które wymaga czasu i cierpliwości. Nie ma opcji, by przyrządzić gulasz w pół godziny, a chyba nie ma nic gorszego niż niedogotowane, twarde mięso. 

Może nie jest to najbardziej fit - danie, jakie znam, ale próbuję jak najbardziej zmniejszać jego kaloryczność, jak tylko potrafię. Właściwie nigdy nie "zaciągam" gulaszu mąką, pozwalam za to warzywom się lekko rozgotować, dzięki czemu sos jest gęsty i przyjemny. W tej wersji do gulaszu dodałam wyjątkowo mocno kaloryczne kluski, ale tylko dlatego, że źle obliczyłam swój czas i mój wyjątkowy gość już prawie pukał do drzwi. Cóż, tak bywa... :)


Składniki:
  • około 1,5 kg wołowiny dobrej jakości (pamiętajcie, by na gulasz wybierać mięso odrobinę bardziej tłuste, przerośnięte - właśnie to sprawi, że mięso będzie bardziej soczyste - tłuszcz jest "nośnikiem" smaku)
  • 1 puszka ciecierzycy, odsączonej i wypłukanej
  • 1 duża cebula, pokrojona w drobną kostkę
  • 2 ząbki czosnku, pokrojone w cienkie plasterki lub przeciśnięte przez praskę 
  • 3  łodygi selera naciowego, pokrojonego w bardzo drobną kostkę
  • 2 marchewki, pokrojone w cienkie plasterki
  • około 150 ml czerwonego wytrawnego wina 
  • łyżka koncentratu pomidorowego
  • 1 gałązka świeżego rozmarynu
  • kilka gałązek świeżego tymianku
  • kilka listków świeżej szałwii
  • liść laurowy
  • sól i świeżo mielony czarny pieprz
  • oliwa z oliwek (do smażenia, NIE extra virgin  - ta tłoczona na zimno nie nadaje się do smażenia!)

Przygotowanie:

1. Mięso kroimy w grubą kostkę (około 2 x 2 cm). W garnku rozgrzewamy około 1 łyżki oliwy i podsmażamy mięso na dużym ogniu, aż lekko się zarumieni. Podsmażone wyciągamy z garnka.
2. Do tego samego garnka wlewamy jeszcze łyżkę oliwy, wrzucamy cebulę, czosnek i seler naciowy i podsmażamy kilka minut, aż wszystko zacznie się delikatnie rumienić. Dodajemy mięso.
3. Do garnka wlewamy wino, około pół szklanki wody, lekko doprawiamy solą i pieprzem.
4. Wszystkie zioła (rozmaryn, tymianek i szałwię) związujemy kuchennym sznurkiem (potem będzie nam je łatwiej wyłowić) i dodajemy do garnka razem z liściem laurowym i koncentratem pomidorowym. Wszystko przykrywamy i dusimy około półtorej godziny na małym ogniu.
5. Po godzinie dodajemy do wołowiny marchewki i ciecierzycę.  Znowu przykrywamy i dusimy jeszcze 30 - 40 minut. Pamiętajcie, by co jakiś czas gulasz mieszać i - jeśli stwierdzicie, że zaczyna przywierać - podlewamy odrobiną wody.
6. Na ostatnie 10 - 15 minut zdejmujemy pokrywkę, by nadmiar wody wyparował, a sos zgęstniał.
7. Na sam koniec wyciągamy z garnka "pakunek" z ziół, a całość doprawiamy jeszcze solą i pieprzem do smaku.

Gulasz gotowy!

Możecie podać go z chlebem, ziemniakami albo bardziej "po włosku" z ziemniaczanymi gnochi albo tak jak ja - z kluskami kładzionymi, na które przepis znajdziecie poniżej.

Smacznego :*


Kluski kładzione
  • 2 - 3 jaja 
  • mąka 
  • łyżka wody 
  • sól

 Przygotowanie:

Jaja rozbijamy trzepaczką, dodajemy wodę i sól. Dosypujemy mąkę i mieszamy do czasu aż masa będzie gęsta. Zwykle robię to "na oko", więc ciężko podać mi dokładne proporcje. Z resztą jest to praktycznie niemożliwe ze względu na np. wielkość jajek. Masa na kluski musi być trochę bardziej gęsta niż ciasto na racuchy. Kluski "kładziemy" do garnka z wrzącą, osoloną wodą za pomocą małej łyżeczki. Łyżeczkę tę należy wcześniej rozgrzać we wrzątku, będzie nam wtedy łatwiej. Kluski gotujemy około minuty od wypłynięcia.

środa, 24 lutego 2016

bazyliowa Panna Cotta



Tak, bazylia definitywnie kojarzy mi się z dojrzałymi pomidorami i słonecznym latem. To duet klasyczny i na pewno ogólnie znany. Ale czy wiecie, że bazylia równie smacznie łączy się z truskawki albo arbuzem (o tej porze, oczywiście, niedostępnym)? Możecie uznać to za połączenie kontrowersyjne, ale uwierzcie mi - warto czasem wyjść poza schemat. 

Bazyliowa Panna Cotta to deser tyle niesztampowy, co - jakby powiedziała moja koleżanka - naprawdę orgazmiczny! Słodki i aromatyczny, pachnący i delikatny, po prostu cudowny! Idealny!


Potrzebujemy:
  • 450 ml śmietany kremówki (36 %)
  • 2,5 łyżeczki żelatyny (ja wykorzystałam żelatynę w listkach, ale taka klasyczna w proszku będzie równie dobra)
  • około 1/4 szklanki cukru pudru (dodawajcie cukier stopniowo, aż osiągniecie pożądany słodki smak)
  • duża garść listków świeżej bazylii
  • truskawki

Przygotowanie:

1. Do rondelka wlewamy śmietanę, podgrzewamy, a gdy się zagotuje ściągamy z ognia i doprawiamy cukrem. Mieszamy aż całkiem się rozpuści. Do śmietany dodajemy 3/4 przygotowanej bazylii (lekko posiekanej). Odstawiamy na minimum 3 - 4 godziny, by śmietana jak najbardziej "przeszła"jej aromatem.
2. Po tym czasie rozpuszczamy żelatynę w dwóch łyżkach zimnej wody. Czekamy chwilę, by żelatyna napęczniała.
3. Śmietanę jeszcze raz podgrzewamy (nie zagotowujemy!), dodajemy żelatynę i czekamy aż całkiem się rozpuści. Przelewamy przez sitko i dokładnie odciskamy bazylię, by wydobyć z niej jeszcze odrobinę aromatu i koloru.
4. Klarowną śmietanę miksujemy szybko blenderem z pozostałą bazylią i przelewamy do 4 niewielkich naczyń. Ja wykorzystałam naczynia do sufletów. Odstawiamy do lodówki, by masa zastygła (około 2 godzin).

Podajemy z truskawkami.

Miłego dnia!

PS. Jeśli będziecie mieć problem z wyciągnięciem gotowej Panna Cotty, włóżcie kokilkę na kilka sekund do gorącej wody!

poniedziałek, 15 lutego 2016

makaron z wołowiną i pomidorkami



Szanowni Czytelnicy! Po raz kolejny muszę uderzyć się w pierś i przyznać, że znowu zaniedbałam bloga, i Was. Wybaczcie proszę. Nie wynika to bynajmniej z tego, że się obijam, po prostu wiele się dzieje i na gotowanie zazwyczaj brakuje mi czasu. 

Ogromnie was za to przepraszam i obiecuję - wiem, wiem, już nie pierwszy raz - poprawę. 

Skoro już wróciłam, proponuję szybki obiad. Kilka składników świetnej jakości i czas, w którym ugotujecie makaron - tylko tyle potrzeba, by na chwilę przenieść się we włoskie klimaty i choć odrobinę poczuć lato na talerzu.


Składniki (porcja dla 2 osób):
  • makaron papardelle lub inny, na jaki macie ochotę (około 70 g na osobę)
  • nieduży plaster polędwicy wołowej 
  • około 300 g pomidorków koktajlowych
  • około 100 ml białego wytrawnego wina
  • 1/2 cebuli, pokrojonej w kostkę
  • 1 nieduży ząbek czosnku
  • kilka listków świeżej bazylii
  • sól i świeżo mielony czarny pieprz 
  • oliwa z oliwek
+ parmezan 


Przygotowanie:

1. Makaron gotujemy al dente w dużej ilości osolonej wody.
2. Patelnię rozgrzewamy, na oliwie podsmażamy cebulę i czosnek, tak by się zeszkliły. Dodajemy pomidorki, wlewamy wino i czekamy aż lekko odparuje. Doprawiamy solą i pieprzem i dusimy chwilę, do czasu aż pomidory zaczną się rozpadać.
3. Patelnię grillową rozgrzewamy maksymalnie. Polędwicę kroimy w cienkie plasterki i smażymy na gorącej patelni tylko z jednej strony, dosłownie po kilkanaście sekund. To wystarczy, by mięso nie było surowe, ale pozostało soczyste. Kawałki polędwicy wykładamy na talerz i pozwalamy im odrobinę odpocząć.
4. Ugotowany makaron odcedzamy, mieszamy z pomidorkami, dodajemy posiekaną bazylię i mięso. 

Podajemy natychmiast z jeszcze odrobiną najlepszej oliwy z oliwek i  parmezanem!

Smacznego!

zdjęcia: Tumblr.com
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...