czwartek, 21 grudnia 2017

pierniczki "na ostatnią chwilę"



Co roku staram się przygotowywać pierniki wcześniej. Na kilka rodzajów, w tym wegańskich i bezglutenowych, znajdziecie już przepisy na blogu. W tym roku jakoś zaspałam :) Przypomniałam sobie o pierniczkach dzisiaj. I - tak prawdę mówiąc - nie piekłabym ich wcale, gdyby nie to, że umówiłam się na jutro z koleżankami na przedświąteczną kawę. Pomyślałam, że pierniczki będą dla nich miłym upominkiem. Zaczęłam więc przeszukiwać internet w poszukiwaniu prostych pierników, które nie muszą mięknąć tygodniami i koleżanki nie połamią na nich zębów, bo wtedy prezent mógłby się nie udać. Znalazłam w końcu przepis na stronie mojewypieki.com, ale ponieważ nie miałam w szafce wszystkich składników, trochę pokombinowałam. Pierniczki się udały, są jadalne i myślę, że będą miłym upominkiem. Pamiętajcie, że jeśli chcecie powiesić je na choince, zróbcie dziurki jeszcze przed pieczeniem (np. słomką do napojów).


Składniki:
  • 400 g mąki pszennej
  • 130 g cukru (ja dodałam brązowego)
  • 100 g masła, roztopionego i ostudzonego
  • 100 g miodu naturalnego
  • 2 jajka
  • 1 łyżka przyprawy do pierników
  • 1 łyżka kakao
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej

Przygotowanie:

Wszystkie składniki zagniatamy. za mnie zrobił to robot kuchenny, ale masa jest dość plastyczna i zagniata się ją łatwo.

Ciasto rozwałkowujemy na grubość około 2 - 3 mm, a z niego wycinamy pierniczki w ulubionych kształtach.

Piekarnik rozgrzewamy do 180 st. C bez termoobiegu. Wycięte pierniczki pieczemy około 3 minut (jeśli są grubsze, to chwilę dłużej) na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, a upieczone pozostawiamy do całkowitego ostygnięcia na kratce. 

Od razu po upieczeniu pierniczki są miękkie, ale w czasie stygnięcia, twardnieją, jednak pozostają chrupiące i daję sobie rękę uciąć, że nie połamiecie sobie na nich zębów (no chyba, że macie baaardzo słabe zęby ;)).

Pierniki możemy dekorować dopiero po całkowitym ostygnięciu.

Smacznego!

na kanapkę - polędwiczka w ziołach



Kiedy potrzebuję szybkiego przepisu na pieczone mięso, które wykorzystam do kanapek sięgam właśnie po ten przepis. Polędwiczki wieprzowe pieką się szybko i - jeśli ich nie nie przesuszymy długością pieczenia - pozostają przyjemnie soczyste. A to, że zdrowsze niż wędliny kupowane w sklepach, mam nadzieje, że to tego nie muszę was przekonywać.


Składniki:
  • polędwiczki wieprzowe
  • zioła prowansalskie lub mieszanka innych suszonych przypraw, na które macie ochotę
  • sól i świeżo mielony pieprz

Przygotowanie:

1. Zioła mieszamy i dokładnie obtaczamy nimi mięso. Tak przygotowane polędwiczki pozostawiamy na minimum godzinę, a najlepiej na całą noc w lodówce. Dzięki temu mięso przejdzie aromatami i będzie smaczniejsze.
2. Piekarnik rozgrzewamy do 200 st. C bez termoobiegu.
3. Mięso wyciągamy z lodówki na minimum pół godziny przed pieczeniem. Dzięki temu, że nabierze temperatury pokojowej, upiecze się bardziej równomiernie i będzie bardziej soczyste.
4. Mięso nacieramy solą i pieprzem.
5. Patelnię rozgrzewamy.Gdy będzie już naprawdę gorąca, obsmażamy mięso z każdej strony, szybko, tak by lekko się przyrumieniło. Gdy obsmażymy je z każdej strony, przekładamy je na blaszkę i wstawiamy do piekarnika.
6. Pieczemy około 30 minut.
7. Po upieczeniu pozostawiamy do całkowitego przestygnięcia.

Smacznego!

barszcz wigilijny na zakwasie

 


Kiedyś babcia Uta opowiedziała mi historię, kiedy jako młoda mężatka przyjmowała na obiedzie swoich rodziców, a moich pradziadków. Kiedy podała jako zupę barszcz, pradziadek Tomasz zapytał, czy u niej jest aż tak biednie, że musi jeść buraki. Podobno przed wojną buraki były jednym z najtańszych produktów i dla przedwojennego dyrektora szkoły szokujące było to, że jego ukochana córeczka musi jeść buraki. Od tamtej pory babcia Uta w każde święta gardziła barszczem i zawsze dla niej gotowa była zupa grzybowa na prawdziwkach.


Ja jednak należę do tradycjonalistów i w Wigilię jem barszcz, a że zdarza się to tylko raz w roku zależy mi na tym, by był to barszcz jak najlepszy, jak najbardziej naturalny. Dlatego około 10 dni wcześniej przygotowuję zakwas, by na pewno był gotowy na święta.

Jaki powinien być barszcz idealny? Intensywny w smaku, słodko - kwaśny z wyraźnym aromatem suszonych grzybów i czosnku. Pikantny i "majerankowy" o pięknym ciemno - czerwonym kolorze.

Idealny barszcz wigilijny powinniśmy przygotować dzień przed Wigilią, by wszystkie smaki miały szansę się przegryźć. To bardzo ważne! Jest jeszcze jedna rzecz, która przy przygotowaniu barszczu jest bardzo istotna. Barszczu nie wolno zagotować! Powinien być bardzo gorący, ale nie może wrzeć. Jeśli się zagotuje straci swój piękny kolor!

Potrzebujemy (na około 2 litry barszczu):
  • zakwas  z buraków, na który przepis znajdziecie tutaj
  • suszony majeranek
  • sól i świeżo mielony pieprz
  • miód
bulion warzywny:
  • 2 marchewki
  • 2 korzenie pietruszki
  • 1 bulwa selera
  • 1 por
  • 1 cebula, opalona na gazie lub podpieczone w piekarniku
  • 3 - 4 ząbki czosnku
  • liść laurowy
  • 2 ziarenka ziela angielskiego
  • około 1,5 litra zimnej wody
wywar grzybowy:
  • garść suszonych prawdziwków lub podgrzybków (około 50 - 60 gramów)
  • około 0,75 litra zimnej wody

Przygotowanie:

1. Wywar grzybowy. Zaczynamy od namoczenia suszonych grzybów zimną wodą. Powinny moczyć się kilka godzin, a najlepiej całą noc. Namoczone razem z wodą doprowadzamy do wrzenia i wyłączamy.

2. Bulion warzywny. Wszystkie warzywa (oprócz cebuli) kroimy na mniejsze kawałki i razem z zielem angielskim i laurem przekładamy do garnka. Zalewamy zimną wodą. Gotujemy pod przykryciem, na jak najmniejszym ogniu, przez około godzinę lub półtorej. Odcedzamy.

3. Barszcz. Wywar grzybowy (razem z grzybami) oraz bulion warzywny wlewamy do dużego garnka. Podgrzewamy. Dolewamy stopniowo zakwas do czasu, aż uzyskamy smak idealny. Dla każdego ten smak jest inny, dlatego nie podaję proporcji. Na koniec możemy dodać odrobinę słodyczy łyżeczką miodu. Do barszczu wsypujemy około łyżeczkę majeranku, może trochę więcej i podgrzewamy. Nie wolno barszczu gotować! Straci swój piękny kolor! Ma się tylko porządnie zagrzać. Taki barszcz doprawiamy do smaku solą i pieprzem, przykrywamy i odstawiamy na noc w chłodne miejsce. Dzięki temu wszystkie składniki się przegryzą.

Podgrzewamy tuż przed kolacją wigilijną.

Smacznego!

piątek, 15 grudnia 2017

ryba po grecku

 

Ryba po grecku ma pewnie tyle samo wspólnego z Grecją, co śledź po japońsku z Japonią, a ruskie pierogi z Rosją. Nie przeszkadza jej to jednak być moim ulubionym - no może obok pierogów z kapustą i prawdziwkami - wigilijnym daniem. Przyznam wam się do tego, że nie jest to tradycyjne danie na moim rodzinnym świątecznym stole, a pojawiło się na nim niedawno za sprawą Marianny - teściowej mojej kuzynki, która jest dla mnie mistrzem w rybie po grecku. Jaka powinna być idealna ryba po grecku? Słodko - kwaśna z wyczuwalnym aromatem liści laurowych i ziela angielskiego, dość pieprzna z najlepszej jakości rybą. Poniżej przedstawiam wam przepis na rybę po grecku, którą powinniście doprawić według własnego uznania. Po co w tym wszystkim białe wino? Dodaje kwasowości i rewelacyjnego aromatu. Nie powinniście martwić się tym, jeśli podajecie rybę dzieciom. Alkohol podczas duszenia i gotowania wyparowuje, a pozostaje tylko rewelacyjny smak!


Potrzebujemy:
  • około 800 g filetów rybnych (np. dorsza lub morszczuka - jeśli używacie Państwo ryb mrożonych, należy je wcześniej rozmrozić przez noc w lodówce, a potem dokładnie odsączyć z wody przed smażeniem)
  • 3 średnie marchewki
  • 2 korzenie pietruszki
  • około 1/3 bulwy selera
  • 1 duża cebula
  • około 100 ml białego wytrawnego wina (można zastąpić wodą, ale po co?)
  • około 3 łyżek koncentratu pomidorowego
  • 2 liście laurowe
  • 3 ziarenka ziela angielskiego
  • sól i świeżo mielony pieprz
  • mąka pszenna do obtoczenia ryby
  • masło klarowane do smażenia
  • natka pietruszki


Przygotowanie:

1. Cebulę kroimy w grubą kostkę. Marchewki, pietruszki i seler ścieramy na tarce o grubych oczkach. W głębokiej patelni rozgrzewamy około 2 łyżek masła klarowanego. Do tłuszczu wrzucamy liście laurowe i ziele angielskie (dzięki wysokiej temperaturze szybciej oddadzą aromaty), a po chwili posiekane warzywa. Smażymy chwilę, co jakiś czas mieszając, po czym wlewamy na patelnię wino. Dusimy wszystko na małym ogniu do czasu, aż warzywa zmiękną. Na koniec doprawiamy warzywa koncentratem pomidorowym, solą i pieprzem do smaku.

2. Osuszoną rybę kroimy na kawałki, doprawiamy solą i pieprzem i obtaczamy lekko w mące. Smażymy na rozgrzanym maśle klarowanym, aż się ładnie zarumienią.

3. Gotowe warzywa przekładamy warstwami z kawałkami ryby w ładnym naczyniu i odstawiamy do wystygnięcia.

Oczywiście, można jeść rybę po grecku od razu po przygotowaniu, ale nie oszukujmy się - najlepsza będzie następnego dnia, po spędzeniu całej nocy w lodówce, gdzie wszystkie składniki zdążą się przegryźć. Wtedy będzie idealna!

Smacznego!


czwartek, 14 grudnia 2017

placuszki na kefirze




To, że uważam, że wszelkiego rodzaju placki, racuchy i naleśniki z dodatkiem świeżych owoców to moje ulubione weekendowe śniadanie, pisałam już wielokrotnie, więc nie będę się powtarzać. Po prostu pokażę wam kolejny przepis! Tym razem głównym dodatkiem do placuszków jest kefir, który nadaje im niepowtarzalnego, lekko kwaskowatego smaku. Spróbujcie koniecznie!


Składniki:
  • 200 g mąki pszennej
  • 2 duże jajka
  • 2 łyżki cukru
  • 30 g masła (roztopionego) + ekstra do smażenia
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • szklanka kefiru
  • 2 jabłka, obrane i pokrojone w półplasterki
+ cukier puder do posypania gotowym placuszków lub np. miód lub syrop klonowy


Przygotowanie:

1. Mąkę z proszkiem do pieczenia przesiewamy do miski. Dodajemy cukier. 
2. W drugiej misce mieszamy trzepaczką jajka z kefirem i roztopionym masłem. Powstałą miksturę wlewamy do sypkich składników i szybko mieszamy. Na koniec wrzucamy do ciasta pokrojone jabłka i jeszcze raz szybko mieszamy.
3. Na rozgrzaną patelnię teflonową wlewamy łyżką ciasto (około 2 łyżek) i rozprowadzamy, by placuszki chociaż odrobinę przypominały okręgi :) Smażymy partiami z dwóch stron na złotobrązowy kolor, na niewielkim ogniu.
 
Uwaga! Zanim zaczniemy smażyć kolejną partię placuszków, wycieramy patelnię ręcznikiem papierowym (ostrożnie, żeby się nie poparzyć!) i dopiero wtedy wykładamy kolejną porcję ciasta!

Placuszki podajemy gorące z odrobiną cukru pudru lub np. miodu lub syropu klonowego!
Smacznego!

wtorek, 12 grudnia 2017

zakwas na barszcz wigilijny



Barszcz wigilijny. Dla mnie bezsprzeczny król świątecznego stołu. Jedyny w swoim rodzaju. Bardzo mocny, słodko - kwaśny, z dużą ilością czosnku i pieprzu. Czy podawany z grzybowymi uszkami, czy w filiżance do picia, powinien smakować świetnie. Ja przygotowuję go tylko raz w roku, dlatego powinien być idealny. 

Żeby zrobić perfekcyjny barszcz wigilijny, musimy zrobić idealny zakwas na barszcz. Bez tego nie ma szans i nikt mnie nie przekona, że kupne koncentraty barszczu go zastąpią. Nie mówię tu, że one są złe i nie warto ich wykorzystywać, bo często to robię przygotowując barszcz ukraiński, ale... Barszcz wigilijny jemy raz w roku (przynajmniej ja) i dlatego staram się przygotować go jak najlepiej potrafię!


Potrzebujemy:
  • 1,5 kg buraków dobrej jakości
  • 1,5 litra przegotowanej wody, ostudzonej
  • 1,5 łyżki soli
  • 3 liście laurowe
  • 4 - 5 ziarenek ziela angielskiego
  • pół łyżeczki pieprzu w ziarnach
  • główka czosnku

Przygotowanie:

Buraki kroimy w cienkie plasterki i układamy warstwami w słoiku lub glinianym naczyniu, przekładając liśćmi laurowymi, ząbkami czosnku (nie trzeba ich obierać), zielem angielskim i pieprzem.

Wszystko zalewamy przestudzoną wodą, wymieszaną z solą.

Słoik przykrywamy gazą i odstawiamy na około 7 dni w miejsce o temperaturze pokojowej. U mnie stoi na blacie kuchennym.

Gotowy zakwas będzie miał smak podobny do soku z kiszonych ogórków. Nie może pojawić się na nim pleśń. Jeśli tak się stanie, zakwas należy wyrzucić! Gotowy zakwas zamykamy i odstawiamy do lodówki. Tam może czekać na święta :)


pierogi z bryndzą



Bryndza to miękki, podpuszczkowy ser z mleka owczego, produkowany przez górali z Polski, ale także m.in. Ukrainy, Słowacji, a nawet Rumunii i Austrii. Bryndza jest słona, nawet pikantna. Świetnie smakuje na surowo, z odrobiną pieprzu, ale ja lubię ją najbardziej w wersji na ciepło. Rewelacyjnie doprawia inne dania, dodaje im charakteru. Takie są pierogi z bryndzą, charakterne, bardziej wytrawne niż klasyczne ruskie, bardziej rasowe.


Skąd pomysł, by zrobić te pierogi w domu? Nie wiem, jak u was, ale u mnie pomysły na obiad pojawiają się zazwyczaj podczas zakupów. Bardzo często chodzę na halę targową i patrzę. Widzę piękne rydze, kupuję. Świeże, młode bakłażany? Super, biorę. Tak było też z bryndzą. Osobiście nie jadam kozich produktów, ale owcze sery bardzo lubię. Zobaczyłam świeżą bryndzę w sklepie i od razu wiedziałam, że muszę ją kupić. A że do pierogów? Po prostu w lodówce miałam już twaróg, a  plan na pierogi pojawił się kilka dni wcześniej. 

PS. Przy okazji chciałabym się wytłumaczyć z mojej tak długiej nieobecności na blogu. Przez ostatnie dwa tygodnie pochłonięta byłam bez reszty w projekt Szlachetna Paczka. Oczywiście moje zaangażowanie przyniosło wspaniałe rezultaty, ale niestety opuściłam się w innych sprawach. Obiecuję poprawę :)


Składniki:


ciasto:
  • 500 g mąki pszennej
  • gorąca woda (dodajemy ją stopniowo, więc nie podam wam dokładnej ilości)
  • szczypta soli
  • łyżka masła
farsz:
  • około 800 g ziemniaków, ugotowanych w mundurkach
  • około 300 g bryndzy
  • około 200 g tłustego twarogu dobrej jakości
  • 2 duże cebule, posiekane w drobną kostkę
  • 2 łyżki masła
  • sól i duża szczypta świeżo mielonego czarnego pieprzu

Przygotowanie: 

 
farsz: 

1. Cebulę smażymy na rozgrzanym maśle do miękkości i lekkiego zarumienienia.

2. Ugotowane i obrane ziemniaki przeciskamy przez praskę, prosto do dużej miski. To samo robimy z twarogiem i bryndzą.

3. Dodajemy podsmażoną cebulę, doprawiamy obficie solą i świeżo mielonym pieprzem i dokładnie mieszamy.


ciasto: 

1. Na blat lub stolnicę wysypujemy mąkę i szczyptę soli, robimy dołek. Wlewamy stopniowo wrzącą wodę i mieszamy z mąką widelcem. Kiedy widzimy, że wody już wystarczy, zaczynamy zagniatać ciasto rękami. Tak, ciasto parzy, więc trzeba to robić ostrożnie. Dodajemy masło i zagniatamy ciasto szybko, aż będzie pięknie sprężyste. Odkładamy, by odpoczęło, przykryte ściereczką, na około 10 minut. Dzięki temu uwoli się gluten, a ciasto będzie bardzo sprężyste i będzie się pięknie wałkowało. 

2. Po około 10 minutach z ciasta odkrajamy kawałek (pozostała część powinna pozostać pod ściereczką), rozwałkowujemy cienko, szklanką wycinamy kółka, na środek wykładamy jak największą ilość farszu i sklejamy. Dzięki temu, że ciasto odpoczywało, nie będzie problemów ze sklejeniem pierogów.

 3. Pierogi gotujemy partiami w osolonym wrzątku, 1 minutę od wypłynięcia. 

Pierogi podajemy z tym na co macie ochotę, z kwaśną śmietaną, ze skwarkami ze słoniny, lub boczkiem, lub tak jak ja lunie najbardziej, po prostu z odrobiną podsmażonej na maśle cebulki, dużą szczyptą grubo mielonego pieprzu i natką pietruszki.

Smacznego!

sobota, 25 listopada 2017

placuszki z ricottą






Kolejny już przepis na placuszki. Tych znajdziecie na blogu już mnóstwo. To świetne śniadanie dla dzieci, wysoko energetyczne, z niewielką ilością cukru (lub bez, jeśli podamy placuszki np. tylko z dojrzałymi bananami). Bardzo lekkie, puszyste. Pyszne. Ricottę możecie właściwie zastąpić twarożkiem typu "almette" lub twarogiem śmietankowym, raz zmielonym. S

Spróbujcie koniecznie!


Składniki:
  • 250 g ricotty
  • 125 g mleka
  • 2 duże jajka, oddzielnie żółtka i białka
  • 100 g mąki pszennej
  • 30 g masła (roztopionego) + ekstra do smażenia
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • szczypta soli

+ cukier puder do posypania gotowym placuszków lub np. miód lub syrop klonowy lub/oraz owoce


Przygotowanie:

1. Ricottę, mleko, cukier i żółtka mieszamy na gładką masę. Nie potrzeba do tego miksera, składniki szybko się łączą podczas mieszania np. trzepaczką. Dodajemy rozpuszczone masło i mieszamy. Dosypujemy mąkę i proszek do pieczenia, mieszamy. Na końcu dodajemy ubite na sztywno białka jajka i mieszamy z ciastem, bardzo delikatnie.
Na rozgrzanej patelni teflonowej smażymy niewielkie placuszki, dość krótko z obu stron, do złotego koloru.

Podajemy z cukrem pudrem, syropem klonowym lub owocami.
Smacznego!

czwartek, 23 listopada 2017

makaron z pomidorami, ricottą i boczkiem



Są takie produkty, które zazwyczaj staram się mieć w lodówce i w spiżarni. W lodówce - jajka, parmezan, trochę wędzonego boczku (zapakowanego próżniowo) i nutellę (ale to nie na temat :)). W spiżarni mam zawsze kilka rodzajów makaronu, pomidory w puszce i najlepszą oliwę z oliwek. To podstawa dla wielu dań z makaronów, szczególnie mi bliskich, gdy potrzebuję przygotować ekspresowy obiad, max w 20 minut. Taki jest dzisiejszy przepis. Ricottę kupiłam niedawno i tak czekała w lodówce na swój czas. Wreszcie nadszedł...


Składniki (dla 4 osób):
  • ulubiony makaron (po około 70 g suchego makaronu na osobę)
  • 1 puszka pomidorów
  • 400 ml passaty pomidorowej
  • około 200 g wędzonego boczku, pokrojonego w drobną kostkę
  • 150 g ricotty
  • garść świeżo startego parmezanu
  • 1 mała cebula, posiekana w drobną kostkę
  • 2 ząbki czosnku czosnku, drobno posiekany lub przeciśnięty przez praskę
  • sól i świeżo mielony czarny pieprz
  • listki świeżej bazylii
  • oliwa z oliwek

Przygotowanie:

1. Na łyżce rozgrzanej oliwy podsmażamy boczek. Smażymy do czasu, aż będzie chrupiący i dodajemy cebulę razem z czosnkiem. Smażymy wszystko przez kilka minut (cebula ma się tylko zeszklić), często mieszając. Dodajemy pomidory i passatę i dusimy na wolnym ogniu, aż sos zmniejszy swoją objętość i zgęstnieje.

2. W międzyczasie gotujemy makaron al dente w dużej ilości osolonej wody.

3. Do sosu pomidorowego, gdy już zgęstnieje, dodajemy ricottę, mieszamy i wszystko doprawiamy solą i pieprzem do smaku. 

Uwaga! Pamiętajcie, że ricotta ma raczej mdły smak, więc próbujcie sosu i znajdźcie odpowiednie proporcje soli i pieprzu!

4. Ugotowany makaron odcedzamy i bardzo gorący wrzucamy do sosu. Dodajemy starty parmezan, szybko mieszamy i podajemy z listkami świeżej bazylii.

Jak każdy makaron, tak i ten podajemy od razu po przygotowaniu. Odgrzewany jest po prostu niesmaczny!

Buon appetito!
[Smacznego!]

środa, 22 listopada 2017

krewetki z patelni z czosnkiem i chilli



Dokładnie pamiętam ten moment, kiedy po raz pierwszy zobaczyłam krewetkę na talerzu. Niewiele zabrakło bym zemdlała. Mnie - dziewczynce z małego miasteczka - wychowanej na schabowym i chlebie z cukrem, postawiono przed nosem talerz parujących robali. To był  początek lat 90 - tych, Hiszpania, a ja płakałam jak bóbr, że chcę frytek albo pizzy.

Minęło ponad 20 lat i wiele się zmieniło. Chleba z cukrem już bym chyba nie zjadła, za to za krewetkami przepadam. To obok ośmiornicy i muli moje ukochane owoce morza. Ośmiornica grillowana z odrobiną soku z cytryny, mule w białym winie i właśnie krewetki z patelni z czosnkiem i chilli to moje TOP 3, jeśli chodzi o dania przygotowywane z owoców morza. I może zgrzeszę, ale szczerze powiem, że z chęcią zamieniłabym schabowego właśnie na tę trójkę.


Jednak dziś o tych trzecich. Powiem wam, jakie krewetki kupuję. Tam, gdzie krewetki często występują, traktowane są jako proste pożywienie i są raczej tanie. Jednak im dalej od miejsca połowów, tym stają się bardziej wyrafinowanym składnikiem potraw. To proste, im dalej od miejsca połowu, tym krewetki są droższe. Kolejną podstawą wyznaczającą ich cenę, jest rozmiar krewetek. Rozmiar, a co za tym idzie cenę określa się liczbą krewetek mieszczących się w jednym funcie (ok. 450 g). Stąd też oznaczenia np. 16/21 czy 31/40 (minimalna i maksymalna ilość krewetek na funt). 

Jeśli macie okazję kupić krewetki świeże, to super. Pamiętajcie jednak o jednej podstawowej zasadzie. Świeże docierają do Polski zawsze w czwartki! Jeśli więc chcecie kupić krewetki w środę, dobrze się zastanówcie!

Musicie wiedzieć, że zależnie od gatunku surowe krewetki mogą być kremowe, żółte, niebieskie lub jasnobrązowe. Swój różowy kolor przybierają jednak wszystkie podczas obróbki w wysokiej temperaturze. Mrożone krewetki mogą być już obgotowane, jak i zupełnie surowe. Ja staram się kupować te drugie i zawsze w pancerzach. Oczywiście, im większe tym lepsze. 

Zawsze wychodzę z założenia, że wolę pewne droższe produkty jeść rzadziej, ale jak najlepszej jakości. Im lepsze krewetki kupicie,tym będą smaczniejsze i tym mocniej je pokochacie.

A teraz do rzeczy...


Czego potrzebujemy? Porcja dla 4 mniej głodnych lub 2 bardzo głodnych osób:

  • 1/2 kg dobrej jakości krewetek (jeśli kupujecie mrożone, rozmroźcie je wcześniej - koniecznie w lodówce, do której wkładamy je noc wcześniej. Pamiętajcie, by nie rozmrażać żadnych owoców morza, także ryb w cieple. To może zagrażać waszemu zdrowiu)
  • około 8 ząbków czosnku, posiekanych w drobne plasterki (dużo? uwierzcie mi, nie będziecie mocno zionąć ogniem)
  • 1 świeża papryczka chilli, posiekana drobno (jeśli nie lubicie dań pikantnych, usuńcie pestki - one są najostrzejsze; jeśli lubicie bardzo pikantne - dodajcie więcej)
  • 1/2 pęczka posiekanej natki pietruszki
  • około 5 - 6 łyżek oliwy z oliwek najlepszej jakości
  • sól i świeżo mielony czarny pieprz
+ do podania - świeża lub zgrillowana bagietka (kawałek bagietki zamoczonej w oliwie, w której smażone były krewetki to prawdziwa poezja!)



Jak je przygotowujemy?

Pamiętajcie, że krewetki przygotowujemy tuż przed podaniem. Odgrzewane już nie smakują!

1. Rozmrożone krewetki lekko osuszamy i skrapiamy kilkoma kroplami oliwy. Dodajemy połowę przygotowanego wcześniej czosnku i ostrej papryczki i mieszamy. Zostawiamy pod przykryciem, do zamarynowania na około 30 minut. Ja swoich krewetek nie obieram z pancerzy, tylko lekko nacinam i ładnie się marynują. Jak chcecie obrać, okej. Mnie odpowiada jedzenie krewetek rękoma i lekkie pobrudzenie się.

2. Po kilkudziesięciu minutach zabieramy się zasmażenie. Na patelnię wlewamy kilka łyżek oliwy. Ważne, by całkiem pokryła dno, może nawet być jej nieco więcej. Gdy będzie bardzo gorąca wrzucamy krewetki. Najlepiej smażyć w dwóch partiach, na dużym ogniu. Krewetki mają się smażyć, nie dusić! Po chwili dodajemy pozostały czosnek i papryczkę. Smażymy po około minutę z jednej strony (w sumie maks. 4 minuty!). Na koniec dodajemy natkę i doprawiamy wszystko solą i pieprzem.

Podajemy natychmiast! Ja zazwyczaj stawiam na środku stołu dużą patelnię z krewetkami, obok kawałki bagietki! Jedzenie ze wspólnej "miski" zbliża :)

Do tego dużo dobrej jakości schłodzonego lekko białego wina i jest idealnie! Cholera, chyba jestem głodna :)

Smacznego!

wtorek, 21 listopada 2017

zapiekane gnocchi z sosem pomidorowym




Gnocchi (czytamy niokki, nie gnoczi :)) to jedno z moich ulubionych włoskich dań. Świetne w towarzystwie masła, parmezanu i grubo mielonego pieprzu, pasty truflowej albo sosu pomidorowego. To ostatnie danie uwielbiają także dzieci, co mam sprawdzone. 

Dlatego dziś ten post i ten przepis. Banalnie prosty, szybki. Idealny na obiad w środku tygodnia. Mięciutkie ziemniaczane kluseczki w towarzystwie pomidorów podałam zapieczone z serem i jedli wszyscy z ogromnym smakiem.

Uwaga! Ja wykorzystałam gotowe gnocchi. Jestem zbyt leniwa, by robić je samodzielnie, szczególnie, że można kupić naprawdę dobrej jakości. Jak macie ochotę lepić je sami,bardzo proszę! :)

PS. Wszystkie mamy, zatroskane obecnością białego wina w składzie sosu, uspokajam. Podczas obróbki cieplnej alkohol z wina wyparowuje w 100 % i taki sos spokojnie możemy podawać dzieciom. Jeśli mimo wszystko macie opory, pomińcie ten składnik, choć smak będzie uboższy.


Składniki:
  • opakowanie gotowych, włoskich gnocchi 
  • 2 kule białej mozzarelli
  • 8 dużych dojrzałych pomidorów, obranych ze skórki, wypestkowanych i pokrojonych w kostkę (o tej porze roku możecie użyć pomidorów w puszce - potrzebujemy 2)
  • 1 duża cebula, pokrojona w drobną kostkę
  • 2 ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę
  • 50 ml białego wytrawnego wina
  • garść listków świeżej bazylii
  • sól, świeżo mielony czarny pieprz i ewentualnie szczypta cukru
  • oliwa z oliwek

Przygotowanie:

1. Zaczynamy od sosu. W głębokiej patelni rozgrzewamy oliwę (2 - 3 łyżki). Podsmażamy posiekaną cebulę i czosnek, na niewielkim ogniu, na złoty kolor. Uwaga, by nie przypalić! Po chwili wlewamy na patelnię wino i czekamy aż odparuje.

2. Teraz wrzucamy na patelnię posiekane pomidory, przykrywamy i dusimy na małym ogniu, aż sos zgęstnieje, a pomidory się rozpadną. Może to potrwać około 10 - 15 minut. Co jakiś czas mieszamy, a jeśli zacznie przywierać dodajemy łyżkę wody, nie więcej.

3. W międzyczasie możemy zacząć gotować gnocchi. Pamiętajcie, że gotują się jakieś 3 minuty max, więc dobrze zaplanujcie czas :) Teraz także możemy nastawić piekarnik na 200 st. C bez termoobiegu.

4. Gdy sos jest już odpowiednio gęsty, doprawiamy do solą, pieprzem i ewentualnie szczyptą cukru. Wyłączamy ogień i wrzucamy do niego gnocchi. Mieszamy delikatnie i przekładamy wszystko do naczynia żaroodpornego. Na wierzchu układamy plastry mozzarelli.

5. Naczynie wstawiamy bez przykrycia do piekarnika. Pieczemy około 15 minut, aż ser ładnie się zarumieni.

Podajemy na gorąco!

Smacznego :)


środa, 8 listopada 2017

ryż zapiekany z jabłkami



Dla niektórych wspaniałe wspomnienie z dzieciństwa, dla innych przekleństwo i koszmar. Ja uwielbiam, ale np. moja przyjaciółka nawet nie chce myśleć o tym, że mogłaby go zjeść. Ryż zapiekany z jabłkami. Mi kojarzy się z ciocią Kazią, która przygotowywała najlepszy ryż, kiedy byłam dzieckiem. Mięciutki ryż, lekko kwaskowate jabłka i chrupiąca skórka. Do tego kilka łyżek kwaśnej śmietany to niezapomniany smak, który tutaj - w tym poście -postanowiłam wam przybliżyć.

Składniki:

  • szklanka ryżu (ja wykorzystałam jaśminowy, bo bardzo lubię jego aromat, ale może to być najzwyklejszy biały ryż)
  • 2 szklanki mleka
  • cukier
  • łyżeczka cukru waniliowego (przepis na domowy cukier waniliowy znajdziecie tutaj )
  • 6 dużych, kwaśnych jabłek
  • sok z 1/2 cytryny
  • łyżka masła
  • cynamon (około 1 łyżeczki)
  • 2 łyżki bułki tartej
+ do podania: kwaśna śmietana lub jogurt naturalny


Przygotowanie:

Do garnka wlewamy mleko i wsypujemy ryż. Doprawiamy cukrem i cukrem waniliowym do smaku. Przykrywamy i doprowadzamy do zagotowujemy. Trzeba mleka z ryżem pilnować, bo nie dość, że może wykipieć, to jeszcze może się przypalić. Warto ryż kilka razy zamieszać. Gdy tylko mleko się zagotuje, wyłączamy ogień pod garnkiem. Tak pozostawiamy, pod przykryciem oczywiście, na około 12 - 15 minut. To mój ulubiony sposób gotowania ryżu, dzięki czemu się nie rozgotowuje i jest naprawdę pyszny.

W międzyczasie jabłka obieramy i ścieramy na tarce o grubych oczkach. Skrapiamy sokiem z cytryny i mieszamy. Dzięki temu jabłka nie zbrązowieją i pozostaną apetycznie jasne.

Na dużej patelni rozgrzewamy masło. Wrzucamy jabłka i smażymy wszystko, aż zmiękną i odparują. Na koniec doprawiamy jabłka cynamonem i cukrem do smaku, pamiętając jednak, że ryż jest słodki, więc warto zachować równowagę i nie przesładzać jabłek.

Piekarnik rozgrzewamy do 180 st. C bez termoobiegu.

Gotowy ryż dzielimy na dwie części i jedną wykładamy na dno naczynia żaroodpornego. Na to układamy jabłka i drugą warstwę ryżu.

Wierzch posypujemy bułką tartą i pieczemy około 20 - 25 minut.

Ryż najlepiej smakuje na ciepło!

Smacznego!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...