poniedziałek, 30 października 2017

zupa rybna z kawałkami ryb i krewetkami




Ile krajów, tyle zup rybnych, chociaż są takie, które zna cały świat. Francuska bouillabaisse, włoska cioppino, tak jak przystało w kuchni śródziemnomorskiej, oparte są na rybach i owocach morza, takich jak mule i inne skorupiaki. Węgierska halászlé przygotowywana jest na ostro, z dużą ilością papryki suszonej. Rosyjska ucha, znana także we wschodnich częściach Polski, często podawana jest z miękkimi rybnymi pulpecikami. To tylko kilka przykładów na zupy rybne ze świata, pewnie te najbardziej znane. 


Ja dotychczas zup rybnych unikałam jak ognia, a to pewnie dlatego, że nie przepadam za rybą gotowaną. Jednak w te wakacje, podczas pobytu w północno - niemieckim Heringsdorfie (sama nazwa miejscowości nasuwa skojarzenie, że trzeba tam zjeść rybę - a dokładnie wszędzie spotykanego smażonego śledzia; hering to po niemiecku właśnie śledź) spróbowałam niemieckiej zupy rybnej. Była zupełnie inna od dotychczas przeze mnie spotkanych. Z dużą ilością warzyw z włoszczyzny, mocno zabielona, z kawałkami ryb morskich i dużą ilością pieprzu. Spróbowałam i sama się zaskoczyłam. Smakowała mi bardzo! 

Minęło kilka miesięcy, nadeszła jesień i poczułam potrzebę jedzenia zup. Jednak wszystkie już mi się przejadły, szukałam nowego pomysłu i wpadła mi do głowy właśnie tamta zupa rybna z Heringsdorfu. Postanowiłam ugotować zupę według własnego smaku, taką, jaką sama chciałabym zjeść. Mojej zupy nie zabieliłam śmietaną, bo staram się tego unikać, ale podałam ją z odrobiną soku z cytryny i koperkiem. Powiem wam tak - petarda!

PS. Krewetki dodałam, bo miałam, ale - jeśli nie możecie ich dostać u siebie albo po prostu ich nie lubicie - pomińcie ten składnik!


Potrzebujemy:

bulion rybny:
  • głowy i inne niewykorzystywane zazwyczaj części z kilku ryb (wiadomo, im więcej, tym lepiej. ja miałam głowy, ości i skóry z dwóch pstrągów i dorady oraz skórę z dość dużego - około półkilogramowego - kawałka łososia)
  • bulwa selera
  • 1 korzeń pietruszki
  • 1 marchewka
  • por
  • kilka łodyg selera naciowego
  • duża cebula
  • 2 duże listki laurowe
  • pół pęczka świeżego koperku
  • pół pęczka świeżej natki pietruszki
  • czubata łyżeczka pieprzu w ziarnach
  • sól

+ dodatkowo:

  • kawałki ryb - w moim przypadku: pstrąga, dorady, łososia i dorsza
  • krewetki (ja kupuję krewetki surowe, ale możecie wykorzystać inne)
  • koperek
  • sok z cytryny (do smaku)


Przygotowanie:

Zaczynamy od przygotowania bulionu.

Głowy ryb, ości i skóry, porządnie opłukane, wrzucamy do garnka. Wszystko później odcedzimy na sicie, więc nie ma problemu, że w zupie pływać będą ości czy łuski. Zalewamy zimną wodą do wysokości przykrywającej rybne "odpadki". Zagotowujemy. Łyżką ściągamy "szumowiny". Gotujemy około 40 minut na niewielkim ogniu pod przykryciem.

W międzyczasie obieramy wszystkie warzywa. Cebulę opiekamy na gazie albo pieczemy kilka minut  do czasu, aż zacznie się przypalać, w piekarniku rozgrzanym do najwyższej temperatury.

Bulwę selera, marchewkę, pietruszkę, pora i seler naciowy dzielimy na mniejsze kawałki. Wszystkie dodajemy do gotujących się ryb razem z koperkiem, natką pietruszki, liśćmi laurowymi i pieprzem. Dolewamy zimną wodę, znowu by wszystko przykryła.

Gotujemy bulion pod przykryciem, na bardzo niewielkim ogniu przez następne 40 minut. Na koniec doprawiamy wszystko solą do smaku.

Bulion przecedzamy na sicie dwukrotnie.


Do gotowego bulionu (uwaga! musi wrzeć!) wrzucamy krewetki i kawałki ryb. Gotujemy około 3 minut, doprawiamy sokiem z cytryny i gotowe!

Smacznego!



poniedziałek, 23 października 2017

kopytka z grzybami



Zostały wam ziemniaki z wczorajszego obiadu? Chcecie przygotować kopytka, ale niekoniecznie z sosem pieczeniowym z wczoraj? Byliście na grzybobraniu i mimo suszenia i marynowania wciąż macie mnóstwo grzybów? Macie ochotę na kopytka z leśnymi grzybami?


Jeśli odpowiedzieliście twierdząco choć na jedno z wyżej wymienionych pytań, ten post jest właśnie dla was! Poniżej przepis na moje ukochane grzyby - gąski zielonki z patelni, w towarzystwie domowych kopytek. Grzyby pochodzą z rodzinnego grzybobrania!

Składniki:

na kopytka:
  • kilogram mączystych ziemniaków, ugotowanych
  • 1 jajko
  • sól
  • mąka pszenna (jej ilość zależy od ziemniaków, niektóre są bardziej wodniste, inne mniej)

dodatki:

  • około 400 g grzybów, najlepiej leśnych (ja wykorzystałam świeże zielonki)
  • 4 duże ząbki czosnku
  • sok z 1/2 cytryny
  • oliwa z oliwek (około 3 łyżki)
  • łyżka zimnego masła
  • sól i świeżo mielony pieprz
  • natka pietruszki


Przygotowanie:

kopytka:

Ostudzone ziemniaki przeciskamy przez praskę. Dodajemy szczyptę soli i jajko i mieszamy. Teraz czas na mąkę. Ja dodaję stopniowo po płaskiej łyżce, za każdym razem mieszając ręką. Mąkę dodajemy do czasu, aż ciasto będzie wystarczająco zbite, by móc formować wałeczki.

Gotowe ciasto wykładamy na stolnicę, oprószoną mąką i formujemy długie wałeczki. Nożem wycinamy kluski i wrzucamy na osolony wrzątek.

Gotujemy około minuty od momentu wypłynięcia. 

grzyby:

W międzyczasie przygotowujemy grzyby. Na patelnię wlewamy oliwę i od razu czosnek. Jeśli dodamy czosnek do gorącego tłuszczu zacznie się on podsmażać od razu. Jeśli wrzucimy go na zimny, zanim się podsmaży, odda cały swój aromat.

Grzyby oczyszczamy i porządnie osuszamy. Większe kroimy na połówki lub ćwiartki, mniejsze - pozostawiamy w całości.

Gdy oliwa się podgrzeje wrzucamy grzyby. Smażymy na dość dużym ogniu, co jakiś czas mieszając przez około 10 minut lub do czasu, aż nie będą surowe.

Do podsmażonych grzybów wyciskamy sok z cytryny. Mieszamy i wyłączamy ogień pod patelnią. Teraz dodajemy zimne masło i czekamy aż się rozpuści i powstanie pyszny, aksamitny sos.

Na koniec doprawiamy wszystko solą i obficie czarnym pieprzem.

Grzyby łączymy z gorącymi kopytkami, posypujemy natką pietruszki i gotowe!

Smacznego!

poniedziałek, 16 października 2017

zapiekane naleśniki z twarogiem i figami



Czasem warto zaszaleć! Same naleśniki nie należą do najlżejszych dań, a w tym przypadku podbijamy kaloryczność kilkukrotnie. Nie jest to jednak deser, który będziemy podawać codziennie, a tylko czasem. Na pewno poprawia humor i nastrój, a wielbiciele wszelkiej maści naleśników będą zachwyceni. Ja naleśniki jem wyjątkowo rzadko, ale w tym wydaniu smakują obłędnie.

Poniżej znajdziecie przepis na klasyczne, cienkie naleśniki, na około 15 sztuk. Do tego deseru wykorzystajcie około połowę, a resztę przykryjcie folią i zostawcie na następny dzień.


Potrzebujemy:

naleśniki:
  • 1 szklanka mąki pszennej
  • 3/4 szklanki zimnego mleka
  • 3/4 szklanki zimnej wody
  • 3 duże jajka
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 3 łyżki stopionego masła + odrobina do smarowania patelni

+ dodatkowo:

  • około 500 g dobrej jakości półtłustego lub tłustego twarogu
  • 3 żółtka
  • cukier waniliowy (warto cukier przygotować samodzielnie. przepis -> domowy cukier waniliowy)
  • 350 ml śmietanki kremówki (30 - 36 %)
  • ulubione owoce (ja kupiłam figi, bo świetnie smakują po upieczeniu)


Przygotowanie:

naleśniki:

1. Wszystkie składniki miksujemy na gładką masę (mikserem lub trzepaczką) i wstawiamy do lodówki na co najmniej 30 minut.

2. Po tym czasie rozgrzewamy patelnię, natłuszczamy lekko patelnię niewielką ilością roztopionego masła. Wylewamy porcję ciasta i rozprowadzamy równomiernie po całej patelni. Smażymy po 1 minucie z każdej strony, aż naleśnik pięknie się zarumieni. Powtarzamy tę czynność, aż do wyczerpania ciasta.

farsz:

1. Twaróg przeciskamy przez praskę dwa lub trzy razy. Doprawiamy cukrem waniliowym do smaku i mieszamy z żółtkami.

2. Na przestudzone naleśniki wykładamy ser i układamy wszystko w naczyniu żaroodpornym.

3. Piekarnik rozgrzewamy do 180 st.C bez termoobiegu.

4. Śmietankę doprawiamy cukrem waniliowym i wylewamy na naleśniki. Na wierchu układamy owoce.

5. Wszystko pieczemy około 15 minut, aż sos zgęstnieje, a naleśniki się lekko zarumienią.

Deser podajemy na gorąco!

sobota, 14 października 2017

bulion rybny



Nie mam wiele do napisania przy tym poście. To przepis na klasyczny bulion rybny, który warto przygotować, by zrobić świetną zupę rybną. To klasyka i podstawa dla każdego domowego szefa kuchni.

PS. Bulion jest naturalnie dość tłusty, szczególnie, gdy wykorzystujemy tłuste ryby, np. łososia. Jeśli chcecie bulion "odchudzić", po ugotowaniu wstawcie garnek na kilka godzin do lodówki, a następnie łyżką usuńcie tłuszcz, który pojawi się na wierzchu. Pamiętajcie jednak, że tłuszcz z ryb jest pożyteczny i świetnie wpływa na nasze zdrowie.


Potrzebujemy:

  • głowy i inne niewykorzystywane zazwyczaj części z kilku ryb (wiadomo, im więcej, tym lepiej. ja miałam głowy, ości i skóry z dwóch pstrągów i dorady oraz skórę z dość dużego - około półkilogramowego - kawałka łososia)
  • bulwa selera
  • 1 korzeń pietruszki
  • 1 marchewka
  • por
  • kilka łodyg selera naciowego
  • duża cebula
  • 2 duże listki laurowe
  • pół pęczka świeżego koperku
  • pół pęczka świeżej natki pietruszki
  • czubata łyżeczka pieprzu w ziarnach
  • sól


Przygotowanie:

Głowy ryb, ości i skóry, porządnie opłukane, wrzucamy do garnka. Wszystko później odcedzimy na sicie, więc nie ma problemu, że w zupie pływać będą ości czy łuski. Zalewamy zimną wodą do wysokości przykrywającej rybne "odpadki". Zagotowujemy. Łyżką ściągamy "szumowiny". Gotujemy około 40 minut na niewielkim ogniu pod przykryciem.

W międzyczasie obieramy wszystkie warzywa. Cebulę opiekamy na gazie albo pieczemy kilka minut  do czasu, aż zacznie się przypalać, w piekarniku rozgrzanym do najwyższej temperatury.

Bulwę selera, marchewkę, pietruszkę, pora i seler naciowy dzielimy na mniejsze kawałki. Wszystkie dodajemy do gotujących się ryb razem z koperkiem, natką pietruszki, liśćmi laurowymi i pieprzem. Dolewamy zimną wodę, znowu by wszystko przykryła.

Gotujemy bulion pod przykryciem, na bardzo niewielkim ogniu przez następne 40 minut. Na koniec doprawiamy wszystko solą do smaku.

Bulion przecedzamy na sicie dwukrotnie i gotowe!

Teraz możemy bulion wykorzystać do przygotowania zupy rybnej lub zamrozić i wykorzystać kiedy indziej.

czwartek, 12 października 2017

kluski śląskie



Dzisiaj śląskie. Kluski. Moje ukochane, chociaż robię je niezwykle rzadko. Pewnie dlatego, że jadam niewiele ziemniaków, a przygotowanie klusek jest dość pracochłonne, ale raz na jakiś czas można się poświęcić. Bo warto. Przepis na klasyczne kluski śląskie pochodzi z książki "Prawdziwa kuchnia polska" Hanny Szymanderskiej. 




Składniki (na 4 porcje):
  • 1 ziemniaków ugotowanych w mundurkach, jeszcze ciepłych (Uwaga! Kluski nie udają się, jeśli próbujemy przygotować je z młodych ziemniaków!)
  • 250 g mąki ziemniaczanej
  • 2 - 3 jajka
  • sól

Przygotowanie:

1. Ugotowane ziemniaki obieramy ze skórek i przeciskamy przez praskę. Dokładnie mieszamy z mąką ziemniaczaną, 2 jajkami i dużą szczyptą soli. Trzecie jajko możemy dodać, jeśli dwa poprzednie były niewielkie.
2. Z ciasta formujemy kulki, każdą naciskamy palcem, tworząc wgłębienie.
3. Kluski gotujemy partiami w osolonym wrzątku, około 5 minut od wypłynięcia. Wyciągamy łyżką cedzakową i podajemy.

Smacznego!

kopytka z palonym masłem



Kopytka to jedno z moich ulubionych dań z ziemniaków, może nawet niedań, a dodatków do nich. Świetnie smakują z różnego rodzaju sosami, niektórzy odsmażają je na maśle, ale ja najbardziej lubię świeżo ugotowane kopytka z odrobiną palonego masła i szczyptą świeżo mielonego pieprzu.

Jakie powinny być kopytka idealne? Miękkie i delikatne z jak najmniejszą ilością mąki. W książce  "Prawdziwa kuchnia polska. 2400 przepisów" Hanna Szymanderska na kilogram ziemniaków proponuje dodać aż 250 - 300 gramów mąki i dwa jajka. Dla mnie to stanowczo za dużo, bo zbyt duża ilość mąki sprawia, że kopytka są zbyt twarde. Pokażę wam, jak kopytka robię ja.


Składniki:

  • kilogram mączystych ziemniaków, ugotowanych
  • 1 jajko
  • sól
  • mąka pszenna (jej ilość zależy od ziemniaków, niektóre są bardziej wodniste, inne mniej)


Przygotowanie:

Ostudzone ziemniaki przeciskamy przez praskę. Dodajemy szczyptę soli i jajko i mieszamy. Teraz czas na mąkę. Ja dodaję stopniowo po płaskiej łyżce, za każdym razem mieszając ręką. Mąkę dodajemy do czasu, aż ciasto będzie wystarczająco zbite, by móc formować wałeczki.

Gotowe ciasto wykładamy na stolnicę, oprószoną mąką i formujemy długie wałeczki. Nożem wycinamy kluski i wrzucamy na osolony wrzątek.

Gotujemy około minuty od momentu wypłynięcia. Podajemy na gorąco!

Ja podaję kopytka z odrobiną palonego masła.

Jak je zrobić? Kostkę masła, pokrojoną na mniejsze kawałki, roztapiamy na patelni i podsmażamy do czasu, aż ładnie zbrązowieje, ale się nie przypali.

Smacznego!

wtorek, 10 października 2017

makaron ze świeżymi prawdziwkami i pesto truflowym



Trufle to najdroższe grzyby świata i prawdziwy rarytas. Są jednym z najdroższych produktów spożywczych świata, a cena kilograma białej trufli może dochodzić do 4 000 Euro. Czarna trufla jest tańsza mniej więcej o połowę, ale i tak jej cena przyprawia o zawrót głowy. Ja świeżą truflę jadłam raz w życiu, kilka lat temu w Rzymie, w towarzystwie makaronu i innych leśnych grzybów i było to niezapomniane doznanie kulinarne. 


Czy żeby zjeść truflę trzeba kupić sobie wyszkoloną świnię i wyjechać gdzieś do Włoch czy Francji? Niekoniecznie, chociaż pewnie byłaby to wspaniała i niezapomniana przygoda. Można także przygotować danie z truflami, w postaci pesto. Ja niewielki słoiczek otrzymałam w prezencie, przywiezionym z Włoch, ale wiem, że można je kupić także w Polsce, w dobrych delikatesach. I chociaż to nie jest produkt tani, to na pewno duuuużo tańczy niż świeże trufle. Słoiczek truflowego pesto kosztuje około 60 zł, przyznaję, że to produkt luksusowy, ale do przygotowania jednego obiadu dla dwóch osób wystarczą dwie łyżeczki. 

Jak wykorzystywać pesto z trufli? Świetnie łączy się z innymi grzybami, ale należy pamiętać, że jego zbyt duża ilość "zabije" smak pozostałych składników. Dosłownie odrobina podbija jednak smak i sprawia, że danie staje się luksusowe i naprawdę pyszne.


Czego potrzebujemy (dla dwóch osób):

  • ulubiony makaron 
  • 5 - 6 dużych prawdziwków, oczyszczonych z piasku i osuszonych
  • 2 łyżeczki pesto truflowego
  • 2 - 3 ząbki czosnku (w całości)
  • garść posiekanej natki pietruszki
  • starty parmezan
  • oliwa z oliwek
  • łyżka masła
  • sól i świeżo mielony czarny pieprz


Przygotowanie:

Makaron gotujemy al dente w dużej ilości osolonej wody.

W międzyczasie na dużą patelnię wlewamy oliwę (2 -3 łyżki). Od razu, do zimnej oliwy wrzucamy czosnek, który odda swój aromat i nie przypali się od razu.

Osuszone prawdziwki kroimy na mniejsze kawałki (nie za małe, powinny być widoczne i wyczuwalne) i wrzucamy do oliwy. Smażymy na dość dużym ogniu, żeby nie puściły zbyt wiele wody. 

Doprawiamy solą i obficie pieprzem dopiero na koniec, gdy grzyby są już podsmażone. Solenie surowych grzybów powoduje, że grzyby puszczają wodę i "oddają" smak. Na koniec także dodajemy do grzybów łyżkę masła.

Ugotowany makaron odcedzamy i dodajemy do grzybów z masłem. Szybko mieszamy, dodajemy dwie łyżeczki pesto truflowego i garść natki pietruszki.

Podajemy z odrobiną świeżego parmezanu, od razu po przygotowaniu.

Buon apettito!


środa, 4 października 2017

cinnamon rolls



Spotkałam się dzisiaj z koleżanką, której nie widziałam kilka miesięcy. Rozmawiałyśmy o tym, co się zmieniło, ale także o tym, jakie mamy plany. Nie wiedziałam o tym, że P. marzy o otwarciu własnej kawiarni i, że będzie próbowała realizować swoje marzenie. Opowiadając mi o swojej wizji wspomniała, że - gdy myślała o ciastach dostępnych w jej kawiarni - pomyślała o mnie. To zaskakujące o tyle, że jeszcze rok temu pieczenie było dla mnie męką i mniej więcej 1 na 3 wypieki lądował w śmietniku. Jednak ostatnio pieczenie zaczęło sprawiać mi frajdę, a drożdżówki zajęły pierwsze miejsce w moim słodkim menu. Pewnie wynika to z tego, że zrozumiałam, że do ciasta drożdżowego trzeba "podchodzić" z cierpliwością, że pośpiech im nie służy, ale niewątpliwie duży wpływ miał na to zakup robota planetarnego i radość, że nie muszę zagniatać ciasta ręcznie.


A więc - były już jagodzianki, klasyczne z kruszonką i śliwkami, a nawet ślimaki z malinami i borówkami. Teraz na tapetę wkraczają cynamonowe "ślimaki", zwane także cinnamon rolls czy cinnamon buns. 

Drożdżówki piecze się w dużej blaszce,a potem odrywa pyszne, miękkie kawałki ze wspaniałym aromatem cynamonu. Uwaga, uzależniają!




Składniki:

  • 4 szklanki mąki pszennej
  • 7 g suchych drożdży
  • szklanka ciepłego mleka
  • 125 g roztopionego masła
  • 2 jajka (w temperaturze pokojowej)
  • 6 łyżek cukru
  • szczypta soli
nadzienie:
  • 8 łyżek cukru
  • 2 łyżki cynamonu
  • 2 łyżki roztopionego masła
+ ewentualnie lukier cytrynowy - łyżeczkę soku z cytryny mieszamy z kilkoma łyżkami cukru pudru aż do uzyskania konsystencji dość gęstego lukru



Przygotowanie:

Mąkę z cukrem, drożdżami szczyptą solą mieszamy z mlekiem, roztopionym masłem i jajkami. Wyrabiamy ciasto ręcznie lub w misie miksera do czasu, aż będzie gładkie i elastyczne (około 7 - 10 minut).

Zagniecione ciasto wkładamy do miski (wcześniej lekko posmarowanej olejem), przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia na około godzinę w ciepłe miejsce.

Po około godzinie rozwałkowujemy ciasto na prostokąt o grubości około 0,5 cm. Smarujemy go roztopionym masłem i posypujemy cukrem wymieszanym z cynamonem.

Ciasto zwijamy jak roladę i kroimy na 12 plastrów. 

"Ślimaczki" układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, przykrywamy ściereczką i odstawiamy do ponownego wyrośnięcia na około 30 minut.

W międzyczasie rozgrzewamy piekarnik do 180 st. C.

"Ślimaki" pieczemy 15 - 20 minut. Oczywiście, najlepiej smakują na ciepło, ale - jeśli wytrzymacie - warto je polukrować.

U nas tylko tyle zdążyliśmy pokryć lukrem :)



makaron z sosem z pieczonych pomidorów




Makarony w różnych odsłonach to jedne z moich ulubionych obiadów, szczególnie w tygodniu, gdy nie mam zbyt wiele czasu na "stanie przy garach". Żeby zrobić dobre, dość klasyczne danie kuchni włoskiej, z makaronem w roli głównej, nie potrzebujemy wielu składników i wiele czasu. Kuchnia włoska opiera się zazwyczaj na daniach kilku składnikowych, ale z jednym zastrzeżeniem! Muszą być to składniki najlepszej jakości. Kupuję tylko włoskie makarony, a czasem zdarza mi się - pod warunkiem, że mam więcej czasu - go robić samodzielnie przepis -> domowy makaron). 



Dlatego też sos ze świeżych pomidorów robię tylko w lecie i wczesną jesienią, kiedy dostępne są najlepsze pomidory. Zimą pomidory nie mają smaku i wolę kupować pomidory w puszce i tutaj też staram się wybierać te włoskie. Pamiętajcie, by gotować z produktów sezonowych. Dzięki temu będziecie zdrowsi, a przy okazji będziecie jeść o wiele smaczniej!


Składniki

  • około 1,5 kg świeżych, dojrzałych pomidorów np. lima
  • kilka listków laurowych (3 - 4 szt. - ja miałam świeże, ale możecie użyć suszonych)
  • 1 cebula, obrana z łupin i podzielona na mniejsze kawałki
  • kilka ząbków czosnku, bez łupin
  • kilka kropel oliwy z oliwek
  • sól i świeżo mielony pieprz
  • ewentualnie szczypta cukru
  • ulubiony makaron

+ ewentualnie do podania - listki bazylii i mozzarella lub parmezan


Przygotowanie:


Piekarnik rozgrzewamy do 230 st. C bez termoobiegu.

Umyte i osuszone pomidory przekrajamy na połówki i układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Obok układamy kawałki cebuli i ząbki czosnku.


Skrapiamy wszystko oliwą z oliwek, dodajemy kilka listków laurowych, posypujemy odrobiną soli i cukru, a następnie wstawiamy do piekarnika na około godzinę.


Po godzinie przekładamy pomidory (razem z sokiem) do garnka i blendujemy na gładki krem. Możemy przetrzeć przez sito, by był jeszcze bardziej aksamitny. Mi pestki i kawałki skórek nie przeszkadzają, ale - jeśli przygotowujecie to danie dla dzieci - przetrzyjcie sos koniecznie!

W międzyczasie gotujemy makaron al dente w dużej ilości osolonej wody.

Na koniec doprawiamy sos jeszcze odrobiną soli i pieprzu. Jeszcze tylko kilka listków bazylii i kulka czy dwie mozzarelli i już, gotowe!


Boun appetito!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...