piątek, 12 października 2018

ekspresowa zupa ze świeżych grzybów


 
Z czym kojarzy wam się jesień? Dla mnie to bezsprzecznie czas na dynie, śliwki, jabłka i grzyby. Te trzy pierwsze pojawiły się w tym roku wcześniej, Pan z warzywniaka mówi, że jak wszystko, nawet trzy - cztery tygodnie. Co z grzybami? Susza. W okolicach Wrocławia grzybów nie ma, może kilka kurek (ale tych nie umiem zbierać, bo ich normalnie nie widzę). Gdzieś na Podlasiu, na Kujawach i Mazurach grzyby się pojawiają, nawet w okolicach Poznania wraca się z grzybobrania z jakimiś pojedynczymi kapeluszami. U mnie ni ma! Nawet w sklepach!

Jakże się ucieszyłam dziś rano, gdy zobaczyłam w warzywniaku podgrzybki. Piękne, małe i jędrne. Nie takie "podeszwy", idealne! Normalnie podskoczyłam z radości i już widziałam te gary zupy grzybowej i sosów. Trochę mnie zmroziło, gdy zobaczyłam ich cenę, więc ograniczyłam zakupy do takiej ilości, pozwalającej na zrobienie mojej ulubionej, pysznej i przede wszystkim ekspresowej zupy ze świeżych grzybów. Tym razem z podgrzybków, ale już marzę o prawdziwkach...


Składniki:
  • około 1/2 kg świeżych podgrzybków, oczyszczonych i pokrojonych w plasterki
  • 1 duża cebula, pokrojona w drobną kostkę
  • 2 ząbki czosnku, w całości, lekko zgniecione
  • czubata łyżka masła (w wersji wegańskiej - oleju rzepakowego)
  • sól i świeżo mielony pieprz
  • świeży koperek lub pietruszka
+ opcjonalnie do podania: makaron lub ziemniaki pokrojone w kostkę, ugotowane

bulion:
  • 2 marchewki
  • 2 korzenie pietruszki
  • 1 bulwa selera
  • 1 por
  • 1 cebula
  • 1 liść laurowy
  • 2 ziarenka ziela angielskiego
  • pół łyżeczki pieprzu w ziarnach
  • sól
  • 2 gałązki świeżego (lub mrożonego) lubczyku (można go pominąć, ale dodaje fantastycznego "rosołowego" aromatu)

Przygotowanie:

bulion:

1. Warzywa korzeniowe i pora obieramy i kroimy w małe kawałki. Dzięki temu bulion szybciej się ugotuje. Cebulę opalamy nad ogniem lub opiekamy w piekarniku rozgrzanym do maksymalnej temperatury.
 
2. Warzywa zalewamy około 1,5 litrem zimnej wody i dodajemy liść laurowy, ziele angielskie, lubczyk i pieprz. Bulion posolimy na końcu. Gotujemy na małym ogniu, pod przykryciem przez około godzinę, półtorej. Na koniec doprawiamy solą.


zupa grzybowa:

1. Cebulę podsmażamy do miękkości na rozgrzanym maśle (lub oleju). Pod koniec dodajemy ząbki czosnku. Specjalnie pozostawiamy je w całości, bo im mniejsze kawałki czosnku, tym jego smak jest ostrzejszy. A my chcemy tylko lekkiego "czosnkowego" aromatu.

2. Do podsmażonej cebuli wrzucamy grzyby i na dość dużym ogniu podsmażamy przez około 5 minut, często mieszając. Grzyby powinny ładnie się podsmażyć. 

3. Gdy mamy już pewność, że grzyby nie są już surowe, wlewamy bulion. Gotujemy pod przykryciem około 15 - 20 minut. Grzyby powinny oddać swój smak i aromat.

4. Na koniec zupę doprawiamy solą i świeżo mielonym pieprzem.

Podajemy z makaronem (świetny jest łazankowy) lub z ziemniakami i dużą ilością zieleniny.

Smacznego!

sobota, 6 października 2018

ciasto drożdżowe ze śliwkami i kruszonką



Jak zrobić idealne ciasto drożdżowe, które zawsze wyrasta, nie ma zakalca i długo zachowuje świeżość? Oto kilka moich rad: 
    • po pierwsze dobry przepis (ten poniżej sprawdzałam już wielokrotnie),
    • po drugie - długie wyrabianie ciasta. Generalnie im dłużej, tym lepiej. Około 10 minut. Wiadomo, wyrabianie ręcznie może zmęczyć. Ale zawsze można "zatrudnić" swoich bliskich :) Natomiast wyrabianie w robocie planetarnym powinno odbywać się długo i powoli. Na niskich obrotach, bez pośpiechu.
    • po trzecie - wyrastanie. Specjalnie w przepisie napisałam o około godzinie wyrastania. Bo tak naprawdę ciasto powinno wyrastać tak długo, jak potrzebuje, by zwiększyć objętość o minimum 150 - 200 %. Czasem trwa to dłużej niż godzinę, ale dzięki temu będzie naprawdę puszyste. 
    • po czwarte i ostatnie, po upieczeniu ciasta, po przestudzeniu, zawsze przykrywamy je czystą ściereczką. Tak żeby nie wysychało. Do ostatniego okruszka ciasto zawsze powinno być przykryte.
Ogólnie najważniejsza przy przygotowaniu ciasta drożdżowego jest cierpliwość :)


Składniki:
  • około 0,7 kg dojrzałych śliwek, umytych, przekrojonych na połówki
na ciasto:
  • 1 szklanka letniego mleka
  • 1/2 szklanki cukru
  • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii lub kilka kropel aromatu waniliowego
  • szczypta soli
  • 1/4 kostki rozpuszczonego masła (kostka 250 g)
  • 1 jajko
  • 1 żółtko
  • 3 i 1/4 szklanki mąki pszennej
  • 2 łyżeczki suchych drożdży (około 7 - 8 g)
na kruszonkę:
  • 200 g mąki pszennej
  • 100 g cukru
  • 100 g zimnego masła (pokrojonego w kostkę)

Przygotowanie:


1. Do dużej miski wsypujemy i wlewamy wszystkie składniki (oprócz roztopionego masła) i mieszamy. Po chwili zaczynamy wyrabiać ciasto ręcznie (najlepiej na stolnicy) i dodajemy roztopione masło. Wyrabiamy długo i cierpliwie. Około 10 minut będzie super. Dzięki temu ciasto pięknie wyrośnie i nie będzie zakalca.
 
Możemy przygotować także ciasto w robocie planetarnym. Wtedy wszystkie składniki mieszamy około 10 minut na wolnych obrotach.
 
Gotowe ciasto powinno być miękkie i elastyczne. 
 
2. Ciasto przekładamy do miski, przykrywamy i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na około godzinę, aż ciasto podwoi objętość. Gdy ciasto potroi objętość uderzamy w nie pięścią. Dzięki temu usuwamy nadmiar powietrza.
3. W międzyczasie możemy przygotować kruszonkę. Mąkę mieszamy z cukrem, dodajemy masło i palcami wyrabiamy kruszonkę.
4. Blachę o wymiarach około 30 x 20 cm wykładamy papierem do pieczenia. Wykładamy na nią wyrośnięte ciasto. Na cieście układamy kawałki gruszek, posypujemy kruszonką i odstawiamy jeszcze do wyrośnięcia na pół godziny. 
5. Kiedy ciasto odpoczywa po raz ostatni, rozgrzewamy piekarnik do temperatury 180 st. C.
 
6. Ciasto pieczemy przez około 30 minut, aż kruszonka lekko się zarumieni, a drewniany patyczek, po wbiciu w ciasto, będzie suchy.

Smacznego!

poniedziałek, 1 października 2018

kurczak w pomidorach z fetą

 

Równo tydzień temu wróciłam z wakacji na jednej z greckich wysp. Korfu to wyspa szczególna, inna od pozostałych. Przez swoją bliskość z wybrzeżem Sycylii i dość burzliwą historię, widać na niej wiele włoskich wpływów, nie tylko w architekturze, ale przede wszystkim w kuchni. W wielu restauracjach i tawernach, obok tradycyjnych dań takich jak musaka, czy stifado (na które przepis znajdziecie tutaj), w menu znajdziecie klasyczne włoskie makarony i pizzę.

Nie oszukujmy się. Do Grecji lata się na wakacje, by dobrze jeść. Wiadomo, antyczne ruiny, piękne plaże i niezawodna pogoda są równie kuszące, ale wierzcie mi, grecka kuchnia jest świetna! Lekka, aromatyczna i bardzo urozmaicona. Grecy, obok ryb i owoców morza (oczywiście pysznych), jedzą naprawdę dużo mięsa! Wołowina, drób i jagnięcina pojawia się w każdym z menu, w formie gulaszy, kotletów a'la mielone i szaszłyków. Aaa, zapomniałam o klasycznym greckim gyrosie, zupełnie innym od tego, jaki podają w Polsce.

Podczas wizyty w stolicy wyspy, podczas wędrówek po urokliwych, wąskich i stromych uliczkach, pełnych suszącego się prania, trochę na uboczu, z dala od turystycznego zgiełku, trafiłyśmy na tawernę ze stolikami położonymi w cieniu wielkich fikusów i gigantycznych beniaminków. O tej porze dnia, wczesnym popołudniem, restauracja była pusta. Nie wróżyło to najlepiej i naprawdę miałam złe przeczucia, co do kuchni. Szczególnie, gdy dostałyśmy menu, spisane ręcznie na jednej stronie bloczku do wydawania paragonów :) Gdy kelnerka poprosiła, byśmy spisały nasze zamówienie na drugiej kartce, byłyśmy już lekko zdezorientowane. Przysięgam, że spotkałam się z czymś takim pierwszy raz w życiu. Zrozumiałabym to, gdyby kelnerka była jakoś szczególnie zapracowana, ale widziałam przez otwarte okno, że po prostu je obiad, zamiast nas obsługiwać. Jednak głód zwyciężył, więc spisałam nasze zamówienie i czekałyśmy.



 
Jakie było nasze zdziwienie, gdy dania trafiły na stół. Tzatziki, najlepsze jakiego próbowałyśmy na wyspie (a próbowałyśmy wielu), z odrobiną świeżego koperku, naprawdę smakowało świetnie! Wśród dań, które zamówiłyśmy, był właśnie kurczak w pomidorach z fetą. Obłęd! Soczyste kawałki kurczaka, aromatyczny sos pomidorowy z wyczuwalną nutą oregano i suszonej papryki i słona feta! Takie proste i takie pyszne!

Gdy wracałam do domu, już w samolocie myślałam o tym, że będzie to pierwsze danie, jakie zrobię w domu. I tak się stało! Naprawdę polecam! Jest lekkie i pyszne! Podane ze świeżym chlebem (tak jak na Korfu), bo jakoś żadne inne dodatki mi tu nie pasują. Poza tym, chlebem można "wyczyścić" resztki sosu :)


Składniki (dla 4 osób):
  • 2 piersi z kurczaka, pokrojone w dużą kostkę
  • 2 cebule, posiekane drobną kostkę
  • 2 duże ząbki czosnku
  • 2 puszki pomidorów
  • około pół łyżeczki mielonej słodkiej papryki
  • około pół łyżeczki suszonego oregano
  • szczypta suszonego chilli lub innej ostrej papryczki
  • około 100 g sera feta
  • sól i świeżo mielony pieprz
marynata do kurczaka:
  • 1 łyżeczka mielonej słodkiej papryki
  • 2 - 3 ząbki czosnku, lekko zgniecione
  • 1 liść laurowy
  • 1 łyżki oliwy z oliwek
  • duża szczypta soli

Przygotowanie: 

1. Kilka godzin wcześniej marynujemy mięso. Składniki marynaty mieszamy, dodajemy kawałki kurczaka i odstawiamy do lodówki.

2. Po kilku godzinach. Rozgrzewamy dużą, głęboką patelnię lub garnek. Podsmażamy kawałki kurczaka, szybko, na dużym ogniu z każdej strony. Nie chcemy ich dusić, tylko zarumienić. Podsmażone kawałki mięsa wykładamy z patelni.

3. Na tę samą patelnię wrzucamy posiekaną cebulę, liście laurowe, słodką paprykę i przeciśnięte przez praskę ząbki czosnku. Zmniejszamy ogień i dusimy do miękkości. 

4. Gdy cebula zmięknie, dodajemy pomidory i kawałki kurczaka. Doprawiamy wszystko suszonym oregano, ostrą papryczką, solą i pieprzem do smaku.

5. Dusimy do czasu, aż sos trochę zgęstnieje.

Kurczaka podajemy na gorąco, posypanego kawałkami feta w towarzystwie świeżego chleba.

Smacznego!

czwartek, 27 września 2018

flapjack


Zastanawiam się, czemu tak długo czekałam z tym postem. I szczerze, sama nie znajduję odpowiedzi. Flapjack to jeden z moich ulubionych deserów, jednocześnie jeden z najpopularniejszych w Wielkiej Brytanii. To ekspresowe, tanie i pyszne batony owsiane. Klasyczne flapjacki są bez dodatków, ale ja robiąc ostatnio porządki w spiżarni, znalazłam ogromne ilości orzechów i nasion, które kupuję na zapas, a potem o nich zapominam. Z resztą Brytyjczycy często idą jeszcze dalej, bo dodają do nich nawet czekoladę :) Ja dodałabym (ale akurat nie miałam) jeszcze posiekanych suszonych żurawin albo rodzynek.

Moje flapjacki są bezglutenowe, bo użyłam płatków bez glutenu, ale na pewno nie są dietetyczne. Bo to tak naprawdę płatki, cukier i masło. Ale jakie pyyyszne!


Składniki:

klasyczne flapjack:
  • 350 g płatków owsianych
  • 225 g cukru
  • 225 g masła
  • 2 łyżki golden syropu
+ dodatki: u mnie po 2 łyżki nasion chia, sezamu, słonecznika, pestek dyni i posiekanych orzechów (ziemnych i włoskich)


Przygotowanie:

1. W rondelku roztapiamy masło. Dodajemy cukier i golden syrop i czekamy aż wszystko się rozpuści.

2. Piekarnik rozgrzewamy do 150 st. C bez termoobiegu.

3. W dużej misce mieszamy płatki z dodatkami. Wlewamy masło z cukrem i wszystko dokładnie mieszamy.

4. Blaszkę wykładamy papierem do pieczenia, wysypujemy płatki i dokładnie uklepujemy i wyrównujemy.

5. Pieczemy 40 minut lub do czasu, aż flapjack ładnie się zarumieni.

6. Gorący dzielimy na równe kawałki, nacinając nożem prawie do samej blaszki. Robimy to po to, by potem można było flapjacka pokroić. Gdy stygnie robi się twardawy i mocno się kruszy.

7. Ponacinany flapjack pozostawiamy do całkowitego przestygnięcia. Przechowujemy w szczelnym pojemniku, by nie nabierał wilgoci.

Smacznego!

środa, 12 września 2018

pierogi z fetą



Skąd ten pomysł? Zapytacie. Odpowiedź jest banalnie prosta. Jak większość dań w mojej kuchni, przepis wyszedł z głowy po dokładnym rekonesansie zawartości lodówki. Zaplanowałam tematyczne menu na tegoroczną imprezę urodzinową. Jako, że przygotowywałam dla gości grecką kolację, kupiłam wcześniej ogromne ilości fety i innych smakołyków. Na szczęście feta ma długi okres ważności, więc dwa miesiące później dalej nadawała się do jedzenia. Choć jej czas nieubłaganie zbliżał się do końca. Stąd pomysł na pierogi. Po prostu miałam pozostałe składniki i trochę czasu.

A efekt? Zaskakująco pozytywny. Feta nadała pierogom wyrazistości i zaostrzyła ich smak. Dobre to było :)


Składniki:

ciasto:
  • 500 g mąki pszennej
  • gorąca woda (dodajemy ją stopniowo, więc nie podam wam dokładnej ilości)
  • szczypta soli
  • łyżka masła
farsz:
  • około 800 g ziemniaków, ugotowanych w mundurkach
  • około 400 g sera feta (oryginalnego, z mleka owczego i koziego)
  • około 100 g tłustego twarogu dobrej jakości
  • 2 duże cebule, posiekane w drobną kostkę
  • 2 łyżki masła
  • sól i duża szczypta świeżo mielonego czarnego pieprzu

Przygotowanie: 

 
farsz: 

1. Cebulę smażymy na rozgrzanym maśle do miękkości i lekkiego zarumienienia.

2. Ugotowane i obrane ziemniaki przeciskamy przez praskę, prosto do dużej miski. To samo robimy z twarogiem i fetą.

3. Dodajemy podsmażoną cebulę, doprawiamy obficie solą i świeżo mielonym pieprzem i dokładnie mieszamy.


ciasto: 

1. Na blat lub stolnicę wysypujemy mąkę i szczyptę soli, robimy dołek. Wlewamy stopniowo wrzącą wodę i mieszamy z mąką widelcem. Kiedy widzimy, że wody już wystarczy, zaczynamy zagniatać ciasto rękami. Tak, ciasto parzy, więc trzeba to robić ostrożnie. Dodajemy masło i zagniatamy ciasto szybko, aż będzie pięknie sprężyste. Odkładamy, by odpoczęło, przykryte ściereczką, na około 10 minut. Dzięki temu uwoli się gluten, a ciasto będzie bardzo sprężyste i będzie się pięknie wałkowało. 

2. Po około 10 minutach z ciasta odkrajamy kawałek (pozostała część powinna pozostać pod ściereczką), rozwałkowujemy cienko, szklanką wycinamy kółka, na środek wykładamy jak największą ilość farszu i sklejamy. Dzięki temu, że ciasto odpoczywało, nie będzie problemów ze sklejeniem pierogów.

 3. Pierogi gotujemy partiami w osolonym wrzątku, 1 minutę od wypłynięcia. 

Pierogi podajemy na gorąco, najlepiej zaraz po ugotowaniu, z ulubionymi dodatkami. U mnie z masłem i dużą szczyptą świeżego pieprzu.

Smacznego!

poniedziałek, 10 września 2018

gulasz wieprzowy, mój ulubiony



Choć w ciągu dnia termometr wskazuje we Wrocławiu blisko 30 st. C, to chłodne wieczory i noce bezsprzecznie wskazują, że idzie prawdziwa jesień. A gdy nadchodzi jesień, to w mojej kuchni zaczynają królować gulasze. Dzisiaj ten najbardziej klasyczny, mój ulubiony. 
 
Wieprzowina świetnie łączy się z jasnym piwem, czego chyba najlepszym przykładem jest golonka w piwie. Pamiętajcie, że alkohol, który podgrzejemy całkiem straci swoją moc, a pozostawi świetny smak, więc nie warto go pomijać. Taki gulasz spokojnie mogą jeść kierowcy i dzieci, bo nie ma w nim żadnych procentów!


Składniki:
  • około 1,5 kg łopatki wieprzowej, umytej i dokładnie osuszonej
  • 1 duża cebula, pokrojona w piórka lub półplasterki
  • 2 ząbki czosnku, pokrojone w cienkie plasterki
  • około 500 - 600 ml jasnego piwa, dobrej jakości
  • 2 liście laurowe
  • 2 ziarenka ziela angielskiego
  • 2 łyżki oleju rzepakowego
  • sól i świeżo mielony pieprz
  • 1 - 2 łyżki mąki (tylko do obtoczenia mięsa)

Przygotowanie:

1. Mięso kroimy w dużą kostkę (około 2 x 2 cm) i obtaczamy lekko mąką, jej nadmiar strzepując. W garnku rozgrzewamy olej i na dużym ogniu podsmażamy mięso partiami, podsmażone i zarumienione kawałki wyciągając z garnka na talerz. Mięso nie musi, wręcz nie powinno, być usmażone, gotowe do jedzenia, powinno się tylko zarumienić.
 
2. Gdy całe mięso jest już podsmażone, do garnka wrzucamy cebulę, czosnek, liście laurowe i ziele angielskie i podsmażamy, już na mniejszym ogniu, aż wszystko się zeszkli i zmięknie.
 
3. Następnie wlewamy do garnka piwo i przekładamy z powrotem mięso. Doprawiamy lekko solą i świeżym pieprzem (na koniec doprawiamy dokładniej), garnek przykrywamy, zmniejszamy ogień do minimum i dusimy całość co jakiś czas mieszając i sprawdzając, czy nie potrzeba dolać więcej płynu, przez około 1,5 godziny, do miękkości.
 
4. Gotowy gulasz doprawiamy jeszcze solą, jeśli jest taka potrzeba. Podajemy go z ulubionymi dodatkami, u mnie z kaszą jęczmienną i modrą kapustą.

Smacznego!

wtorek, 4 września 2018

botwinka z mlekiem kokosowym



Dziś dwie kwestie. Po pierwsze, gdy powiedziałam koleżance, że robię botwinkę, zapytała, gdzie do diabła kupiłam ją we wrześniu. Nie miałam z tym żadnego problemu, ale postanowiłam przygotować mały research w osiedlowych sklepach, a jest ich trzy na krzyż. Otóż w obu osiedlowych warzywniakach świeża botwinka była dostępna. 

Po drugie. Skąd się wziął sam pomysł na zupę. Miałam ochotę na coś innego, na coś "orientalnego". Jadłam kiedyś krem z buraka z mlekiem kokosowym, więc postanowiłam poeksperymentować. Takie składniki jak mleko kokosowe, chilli i mielony kumin mam zawsze w spiżarni, więc od razu zabrałam się do gotowania.

PS. Już od dawna żaden przepis nie wzbudził tylu emocji. Dostałam kilkanaście wiadomości zarówno na Facebooku, jak i na Instagramie, z pytaniami, kiedy przepis będzie dostępny na blogu. Jednocześnie w ankiecie przeprowadzonej na IG, na pytanie, czy spróbowalibyście takiej zupy, aż 33 % odpowiedzi było negatywnych.

Ja sama podchodziłam do tej zupy sceptycznie. Efekty przebiły moje oczekiwania. Zupa jest słodka, kwaśna i pikantna. Wyraźnie czuć charakterystyczny smak botwinki i delikatne mleko kokosowe. Rzadko używam tego określenia, ale to naprawdę PETARDA!


Składniki:
  • 2 pęczki botwinki 
  • około 1,5 litra bulionu warzywnego (przepis na bulion poniżej)
  • puszka mleka kokosowego
  • 1 duża cebula, pokrojona w drobną kostkę
  • 2 ząbki czosnku, drobno posiekane
  • około 1,5 - centymetrowy kawałek świeżego imbiru (obrany i starty na tarce)
  • 1/2 ostrej papryczki (lub więcej, jeśli wolicie ostrzejsze smaki. Pamiętajcie jednak, że papryczki mają różne stopnie ostrości)
  • szczypta mielonego kminu rzymskiego
  • sok z około 1/2 limonki lub cytryny
  • łyżka oleju rzepakowego
  • sól

Przygotowanie:

1. W ganku rozgrzewamy olej. Wrzucamy kmin i prażymy go kilkadziesiąt sekund, po czym dodajemy cebulę i podsmażamy wszystko na minimalnym ogniu przez kilka minut do czasu, aż cebula zeszkli się i zmięknie. 

2. Do cebuli dodajemy czosnek, imbir i ostrą papryczkę i podsmażamy jeszcze chwilę. Dolewamy bulion i doprowadzamy do wrzenia.

3. W międzyczasie botwinkę dokładnie myjemy, łodygi kroimy, a buraczki obieramy i także kroimy na mniejsze kawałki. Ja usuwam na początku także liście, które pokrojone dodaję do zupy później. Dzięki temu nie rozgotowują się zupełnie.

4. Do gotującego się bulionu wrzucamy pokrojone buraczki i łodygi botwinki. Gotujemy na niewielkim ogniu przez około 15 minut. Po tym czasie dodajemy liście i gotujemy jeszcze kolejne 10. Gdy wszystko będzie już miękkie, wlewamy do zupy kilka kropel soku z limonki lub cytryny. To sprawi, że zupa będzie miała piękny różowy kolor.

5. Do zupy dodajemy mleko kokosowe i podgrzewamy.

6. Na koniec doprawiamy zupę już według własnego smaku solą i - jeśli jest taka potrzeba - sokiem z cytryny i jeszcze odrobiną ostrej papryczki, a nawet szczyptą cukru.

Zupę podajemy na gorąco posypaną natką pietruszki!

Smacznego!


Bulion warzywny:
  • 2 marchewki
  • 1 pietruszka
  • 1/2 bulwy selera lub kilka gałązek selera naciowego
  • 1 por
  • 1 cebula (opalona nad gazem lub upieczona w piekarniku aż będzie prawie czarna)
  • 1 - 2 gałązki lubczyku
  • 1 liść laurowy
  • 2 ziarenka ziela angielskiego
  • 1/2 łyżeczki pieprzu w ziarnach
  • sól do smaku

Wszystkie warzywa obieramy, myjemy i kroimy na mniejsze kawałki. Dodajemy liść laurowy, dwa ziarenka ziela angielskiego, 1/2 łyżeczki pieprzu w ziarnach i gałązki lubczyku (jeśli nie uda wam się kupić świeżego, można użyć 1/2 łyżeczki lubczyku suszonego). Wszystko zalewamy około 1,5 l zimnej wody, wstawiamy na gaz i gotujemy pod przykryciem, na małym ogniu przez około godzinę, półtorej. Na koniec wszystko doprawiamy solą.

sobota, 1 września 2018

bakłażany w pomidorach / Melitzanes Imam Baildi




Melitzanes Imam Baildi, czyli bakłażany w pomidorach, to grecka przystawka podawana zazwyczaj na zimno. Tego pysznego dania spróbowałam po raz pierwszy, siedząc z rodziną w maleńkiej knajpce u podnóży Akropolu. Z resztą właśnie wizyta w Atenach wywarła na mnie największe kulinarne wrażenie ostatnich lat. Prosto, domowo, świeżo i pysznie. Tak można by w kilku słowach scharakteryzować kuchnię grecką. Kilka greckich dań już znajdziecie na blogu, a to dopiero początek.

Wracając do bakłażanów. To świetne danie na imprezę z przyjaciółmi. Najlepiej smakuje dzień później po przygotowaniu, gdy wszystkie smaki dobrze się połączą. Można podawać je na ciepło, ale uwierzcie mi, na zimno to już petarda. Z chlebem albo greckimi chlebkami pita (przepis tutaj) sprawia, że nie potrzeba niczego więcej. No może oprócz kieliszka czerwonego wina i najlepszego towarzystwa :)

Oryginalnie bakłażany z pomidorami podane były bez pokruszonej fety. To już mój pomysł. Ale chyba pasuje, bo, gdy powiedziałam koleżance, że to danie jest bez fety, odpowiedziała, że nie, feta musi być!


Składniki (na duże naczynie żaroodporne):
  • 3 ładne, lśniące bakłażany
  • olej rzepakowy do smażenia
  • sól 
  • opakowanie fety
sos pomidorowy:
  • 2 duże cebule, pokrojone w kostkę
  • 3 ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę
  • 3 puszki pomidorów, krojonych
  • około 150 ml czerwonego, wytrawnego wina
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • sól i świeżo mielony pieprz
  • szczypta suszonego chilli
  • szczypta cukru

Przygotowanie:

1. Bakłażany kroimy na plastry (około 1 cm). Układamy na ręczniku papierowym, jeden obok drugiego. Posypujemy obficie solą i zostawiamy na około 15 minut. W tym czasie bakłażany puszczą sok, a my będziemy mieć pewność, że pozbędziemy się ich gorzkiego, naprawdę nieprzyjemnego smaku. Po 15 - 20 minutach wszystkie dokładnie wycieramy, obracamy na drugą stronę i czynność powtarzamy.

2. Po tym czasie patelnię grillową (lub zwykłą) porządnie rozgrzewamy. Smażymy plastry bakłażana partiami, z dwóch stron po kilka minut, jeden po drugim, wcześniej smarując je lekko olejem.

Uwaga! Bakłażany "piją" tłuszcz jak szalone, a usmażone bez tłuszczu są właściwie niejadalne, dlatego należy znaleźć złoty środek. Ja każdy plater smaruję z jednej strony (tej, którą kładę go na patelni), a drugą stronę smaruję tuż przed obróceniem. 

3. Usmażone plastry układamy na ręczniku papierowym, by odsączyć nadmiar tłuszczu. 

4. W międzyczasie przygotowujemy sos. W głębokiej patelni rozgrzewamy 2 łyżki oliwy. Wrzucamy liść laurowy, cebulę i czosnek i smażymy wszystko do miękkości. Gdy zmiękną wlewamy wino i czekamy aż odparuje.

5. Po chwili wlewamy na patelnię pomidory. Przykrywamy, zwiększamy ogień i dusimy wszystko przez około 15 - 20 minut, do czasu aż sos zgęstnieje. Mieszamy, co jakiś czas, by nic nie przywarło. Na koniec doprawiamy wszystko solą, pieprzem, szczyptą chilli (do smaku) i odrobiną cukru, jeśli jest taka potrzeba.

6. Zgrillowane plastry bakłażana, odsączone z tłuszczu, układamy w naczyniu żaroodpornym. Na nie wylewamy sos pomidorowy. 




7. Pieczemy wszystko około 30 minut w temperaturze 180 st. C. Gotowe wyciągamy z piekarnika i pozostawiamy do całkowitego przestygnięcia.

8. Tuż przed podaniem posypujemy wszystko pokruszoną fetą.

Smacznego!

wtorek, 14 sierpnia 2018

frytki z batatów + sos tzatziki

 


Dziś jedna z moim ulubionych przekąsek. Pieczone frytki z batatów są zdrowe, pyszne i banalnie proste w przygotowaniu. Ponieważ są słodkawe, często podaję je z wyrazistymi sosami. Moje ulubione do batatów to majonez z wasabi i greckie tzatziki. Poniżej przepis na ten drugi. Taki, jaki jadłam w Atenach, przygotowany z greckiego jogurtu i koniecznie skropiony oliwą z oliwek najlepszej jakości.


Składniki:
  • 2 - 3 bataty
  • 2 łyżki oleju rzepakowego
  • 2 - 3 ząbki czosnku
  • szczypta soli i świeżo mielonego pieprzu

sos tzatziki:
  • 2 duże jogurty greckie 
  • 2 - 3 ogórki zielone, obrane ze skórki
  • 2 - 3 ząbki czosnku (do smaku)
  • sól i świeżo mielony pieprz
  • około łyżeczki suszonego oregano
  • łyżka oliwy z oliwek najlepszej jakości

Przygotowanie:

Bataty:

1. Piekarnik rozgrzewamy do 200 st. C bez termoobiegu.

2. Bataty obieramy ze skórki i kroimy na frytki. Wrzucamy je do miski, wlewamy olej rzepakowy, dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek.

3. Blaszkę wykładamy papierem do pieczenia. Na płasko układamy bataty, jeden kawałek obok drugiego. 

4. Pieczemy bataty około 20 - 30 minut, do czasu aż zmiękną i się zarumienią.

Uwaga! Bataty mocno się rumienią. To nie znaczy, że są spalone. Po prostu bataty mają w sobie dużo cukru, a cukier mocno się karmelizuje. Ja osobiście bardzo lubię te "przypalone" kawałki batatów, mają taki lekko "orzechowy" smak.

5. Gotowe frytki odsączamy z tłuszczu na ręczniku papierowym i doprawiamy solą i świeżo mielonym pieprzem.


W międzyczasie przygotowujemy tzatziki:

1. Do miski przekładamy jogurt. Dodajemy starte na grubych oczkach ogórki, czosnek przeciśnięty przez praskę (najpierw 1 - 2 ząbki). Czosnek dodajemy stopniowo, bo co czosnek to inna intensywność smaku. Tzatziki nie powinno wypalać podniebienia.

2. Jogurt z ogórkami i czosnkiem doprawiamy solą, pieprzem i oregano. Mieszamy.

3. Wykładamy do miseczki, a wierzch skrapiamy oliwą z oliwek.

Smacznego!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...