czwartek, 31 maja 2018

drożdżówki z truskawkami i kruszonką



Uff, upał nie odpuszcza. Dziś we Wrocławiu było ponad 30 stopni w cieniu! I chociaż rano planowałam kuchenną absencję, to już koło południa kolejne pomysły przyciągnęły mnie do kuchni. Jutro wcześnie rano wyjeżdżam na weekend, a w lodówce pełna kobiałka pysznych truskawek. Nie chciałam, żeby się zmarnowały, więc postanowiłam przygotować drożdżówki, które zawsze się udają. Jutro w podróży każdy na pewno z wielką chęcią zje pyszną, domową drożdżówkę! Pieczenie ciasta drożdżowego przy takiej temperaturze ma wiele korzyści. Po pierwsze ciasto w upale rośnie błyskawicznie, a po drugie bułeczki pieką się maksymalnie 15 minut, więc włączenie piekarnika nie jest aż tak uciążliwe.

Oczywiście nie zużyłam wszystkich truskawek, do przygotowania około 16 – 17 drożdżówek z tego przepisu potrzebujemy około szklanki, resztę więc zamroziłam.


Składniki (na około 16 – 17 bułeczek):
  • szklanka truskawek, oczyszczonych i pokrojonych na połówki
ciasto:
  • około 650 g mąki pszennej tortowej 
  • 2 łyżeczki suszonych drożdży (14 g) 
  • 5 czubatych łyżek cukru 
  • 250 ml ciepłego mleka 
  • 4 duże jajka 
  • 100 g roztopionego masła
kruszonka:
  • 100 g zimnego masła 
  • 100 g cukru 
  • 160 g mąki pszennej

Przygotowanie:

1. Do dużej miski wsypujemy mąkę, cukier, drożdże. Dodajemy jajka i mleko. Mieszamy.

2. Gdy wszystkie składniki się połączą, rozpoczynamy wyrabiać ciasto ręcznie. Dodajemy stopniowo pozostałą mąkę i wyrabiamy. Gdy ciasto przestanie się kleić do rąk i będzie elastyczne, dodajemy roztopione masło. Wyrabiamy jeszcze około 10 minut ręcznie lub około 6 minut robotem.

3. Gotowe ciasto przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia na około 40 minut.

4. Pięknie wyrośnięte ciasto wałkujemy na podsypanej mąką stolnicy na grubość około 1 cm. Wycinamy okrągłe placki o wielkości około 10 cm. Gotowe układamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Uwaga, krążki urosną, więc układamy je w dość dużej odległości od siebie. W każdym placku robimy okrągłe wgłębienie (najlepiej dnem jakiejś szklanki), a w nim układamy kawałki truskawek. Wszystko znów przykrywamy i odstawiamy na jeszcze 15 minut.

5. Teraz rozgrzewamy piekarnik do 180 st. C bez termoobiegu i przygotowujemy kruszonkę. Wszystkie składniki lekko ugniatamy dłońmi, aż powstaną okruchy.

6. Wyrośnięte drożdżówki posypujemy obficie kruszonką i pieczemy około 12 - 15 minut, aż ładnie wyrosną i się zarumienią.


Choć mówią, by nie jeść gorącego ciasta drożdżowego, nie da się ukryć, że właśnie takie jest najsmaczniejsze!

Smacznego!



wtorek, 29 maja 2018

chłodnik z botwinki

 


Uff jak gorąco. Przed chwilą termometr za moim oknem pokazał 28 st. C, choć usytuowany jest w cieniu (!). A to dopiero końcówka maja! Jak tak dalej pójdzie, to co będzie w lipcu?! Dobra, nie będę narzekać. Jestem zwierzęciem ciepłolubnym i nieodpornym na deszcz i szarugę. Do upału po prostu trzeba się przyzwyczaić. Klimatyzatory domowe nie są już takie drogie, chociaż mam to szczęście, że mieszkam w starym budynku, gdzie ściany zewnętrzne mają po 50 cm i wyjątkowo dobrze utrzymują przyjemny chłód. Do tego odpowiednie zasuwanie rolet zewnętrznych i zamykanie/otwieranie okien w odpowiednich porach dnia. Ubieram należy się lekko, w ciuchy z materiałów naturalnych i piję bardzo dużo wody. A na koniec - często robię chłodniki! 

Na blogu znajdziecie już kilka przepisów na "chłodne" zupy (mi.in. świetny chłodnik z melona; przepis tutaj). Dzisiaj przyszła pora na chłodnik z botwinki. 

Ten chłodnik jest taki, jaki robiła moja babcia. Zawsze ścierała jajko bezpośrednio do garnka. Jeśli jednak macie ochotę zrobić inaczej, połówki jajek dodajcie tuż przed podaniem :)


Składniki:
  • pęczek botwinki
  • około 1,5 litra kefiru
  • 4 duże jajka z wolnego chowu
  • pęczek rzodkiewki
  • 4 - 5 ogórków gruntowych
  • koperek + szczypiorek (według upodobań)
  • sól, świeżo mielony pieprz
  • szczypta cukru
  • łyżka octu winnego

Przygotowanie:  

1. Zaczynamy od ugotowania botwinki. Buraczki obieramy i kroimy w kostkę. Łodygi i liście kroimy drobno. Do garnka wlewamy około pół litra wody i wrzucamy buraczki (łodygi i liście dodamy później, żeby się nie rozgotowały). Gotujemy do miękkości. Następnie dodajemy łodygi i liście, dolewamy jeszcze trochę wody (nie za dużo, tylko tyle, by przykryć botwinkę) i gotujemy jeszcze kilka minut. Gdy wszystko będzie miękkie dodajemy do botwinki ocet, dzięki czemu będzie miała piękny różowy kolor. Pozostawiamy do ostygnięcia.

2.  W międzyczasie gotujemy jajka na twardo i pozostawiamy do ostygnięcia.

3. Do dużego garnka wlewamy kefir i botwinkę. Rzodkiewki, obrane ogórki i jajka ścieramy na tarce o grubych oczkach. Dodajemy do botwinki.

4. Koperek siekamy drobno i dodajemy do naszego chłodnika. 

Uwaga! Szczypiorek dodajemy bezpośrednio do talerza, tuż przed podaniem. Dzięki temu, chłodnik dłużej zachowa świeżość (dodatek szczypioru czy cebuli do chłodnika powoduje, że szybciej się psuje).

5. Na koniec doprawiamy wszystko solą, pieprzem i ewentualnie odrobiną cukru.

Przed podaniem porządnie schładzamy!

Smacznego!

piątek, 18 maja 2018

sałatka ziemniaczana z boczkiem



Majówka za nami, więc sezon grillowy w pełni. Co podać do mięsa? Jakie sałatki? Na blogu znajdziecie już kilka przepisów na dania na grilla (tutaj), m.in. moją ulubioną, prostą sałatkę z ogórków Lucindy (przepis znajdziecie tutaj). Dzisiaj nadszedł czas na pyszną sałatkę ziemniaczaną i sama się zastanawiam, dlaczego tak późno pojawia się na blogu.

Przygotowuję tę sałatkę zawsze na oko. Ilość wszystkich składników uzależniam od ilości ziemniaków. Szczególnie jeśli chodzi o ogórki, zawsze dodaję je na końcu, kiedy już wiem, ile "kwasu" potrzeba mojej sałatce. Dodaję część, mieszam i jeśli jest taka potrzeba, dodaję więcej. Solą i pieprzem także doprawiam na końcu. Boczek i ogórki są słone, więc szczególnie z solą należy uważać.

Zaczynamy?


Potrzebujemy:
  • około 2 kg ziemniaków sałatkowych dobrej jakości (typu A, np. Ditta, Denar, Vineta)
  • około 300 g boczku wędzonego, pokrojonego w drobną kostkę
  • około 10 - 12 ogórków kiszonych (nie podaję konkretnej ilości, bo wszystko zależy od ich wielkości i poziomu kwasowości)
  • pęczek szczypiorku lub cebulki dymki
  • sól i świeżo mielony pieprz
  • łyżka oleju rzepakowego (jeśli boczek jest bardzo tłusty, nie ma potrzeby dodawać oleju)

Przygotowanie: 

1. Zaczynamy od ugotowania ziemniaków w mundurkach. Ugotowane pozostawiamy do lekkiego przestygnięcia (nie warto parzyć sobie dłoni), a następnie obieramy i kroimy w dość dużą kostkę.

2. Gdy ziemniaki stygną, podsmażamy boczek na chrupiąco (jeśli ma niewiele tłuszczu, dodajemy łyżkę oleju), a ogórki i dymkę kroimy (niezbyt drobno).

3. Do pokrojonych ziemniaków dodajemy podsmażony boczek i część wytopionego tłuszczyku. 

To on razem z sokiem z ogórków stworzy nasz dressing. Warto dodać jeszcze gorący boczek do jeszcze lekko ciepłych ziemniaków. Dzięki temu, ziemniaki wchłoną trochę tłuszczu i będą jeszcze smaczniejsze.

4. Do ziemniaków i boczku dodajemy ogórki i dymkę (ogórków tyle, by zrównoważyć smak słonego boczku).

5. Doprawiamy wszystko dużą szczyptą pieprzu, mieszamy i - jeśli jest taka potrzeba - dodajemy jeszcze trochę soli.

Smacznego!

czwartek, 17 maja 2018

zupa botwinkowa (botwinka)



W swojej kuchni staram się jak najczęściej korzystać z produktów sezonowych. Zimą, kiedy trudno o jakiekolwiek polskie, zdrowe warzywa i jesteśmy zmuszeni korzystać z tych importowanych, często bez smaku, kiedy pomidory i ogórki nie mają smaku, tęsknię za wiosną. Kocham wiosnę.
Teraz, kiedy nastała, na bazarach i targowiskach aż roi się od nowalijek! Powinniśmy się nimi cieszyć jak najczęściej i wykorzystywać na miliony sposobów.

Młode, delikatne liście buraków nie mają sobie równych. Mają wiele zastosowań, chociaż w Polsce najczęściej podaje się je w postaci pysznej delikatnej zupy. Botwinka to jedna z tych zup, na które czekam cały rok.

Jak każdą zupę, botwinkę najlepiej przygotowywać na delikatnym wywarze lub bulionie domowej roboty. Jeśli jednak bardzo się spieszycie inie macie czasu, by go przygotować, użyjcie wywaru lub bulionu z kostki lub koncentratu. Pamiętajcie jednak, by były to te najlepszej jakości, ekologiczne i bez glutaminianu sodu. To podstawa.


Składniki (na garnek zupy):
  • 2 - 3 pęczki młodej botwinki 
  • 1,5 - 2 litry wywaru warzywnego lub bulionu drobiowego  
  • mały pęczek świeżego koperku 
  • 3 - 4 łyżki kwaśnej gęstej śmietany 
  • sok z cytryny 
  • sól i świeżo mielony pieprz  
  • szczypta cukru 
 
+ do podania jaja na twardo i posiekany koperek


Przygotowanie:

1. Wywar lub bulion doprowadzamy do wrzenia. Botwinkę siekamy. Do garnka wrzucamy najpierw posiekane buraczki i gotujemy chwilę do miękkości. Następnie wrzucamy posiekane łodyżki, a po kilku minutach liście.

Dzięki stopniowemu wrzucaniu "elementów" botwinki mamy pewność, że mini buraczki będą miękkie, a liście nierozgotowane.

2. Gdy buraczki zmiękną, wszystko doprawiamy solą, pieprzem i szczyptą cukru i zakwaszamy sokiem z cytryny (do smaku).

3. Na koniec dodajemy do zupy śmietanę (zahartowaną odrobiną gorącej zupy) i porządną ilość posiekanego koperku. 
 
Uwaga! Pamiętajcie, by po dodaniu śmietany, nie zagotowywać już zupy!

Na talerzach układamy po połowie jajka, zalewamy gorącą zupą, doprawiamy odrobiną posiekanego koperku i od razu podajemy.

Smacznego!

poniedziałek, 14 maja 2018

gulasz wieprzowy na piwie z ciecierzycą i kluseczkami



Chociaż zrobiło się wyjątkowo ciepło, dostałam za zadanie przygotowanie gulaszu. Postanowiłam przygotować taki "Eintopf", czyli danie, które całe zmieści się w jednym garnku. Do mięsa dodałam jak najwięcej warzyw, żeby gulasz sprawiał wrażenie jak najlżejszego. Samo mięso podlałam jasnym piwem, dzięki czemu gulasz "dostał" ciekawego smaku, takiego lekko "drożdżowego". 

Jeśli znudziły wam się już klasyczne gulasze, szukacie czegoś innego, ten przepis na pewno jest dla was!


Składniki:
  • około 1,5 kg łopatki lub karkówki wieprzowej, umytej i dokładnie osuszonej
  • 2 duże cebule, pokrojone w kostkę
  • 1 duża marchewka, pokrojona w plasterki
  • 2 - 3 łodygi selera naciowego, pokrojone w plasterki 
  • puszka ciecierzycy, odsączonej z zalewy
  • 2 ząbki czosnku, pokrojone w cienkie plasterki
  • około 500 - 600 ml jasnego piwa, dobrej jakości
  • 2 liście laurowe
  • 2 łyżki oleju rzepakowego
  • sól i świeżo mielony pieprz
  • 1 - 2 łyżki mąki (tylko do obtoczenia mięsa)

Przygotowanie:

1. Mięso kroimy w dużą kostkę (około 2 x 2 cm) i obtaczamy lekko mąką, jej nadmiar strzepując. W garnku rozgrzewamy olej i na dużym ogniu podsmażamy mięso partiami, podsmażone i zarumienione kawałki wyciągając z garnka na talerz. Mięso nie musi, wręcz nie powinno, być usmażone, gotowe do jedzenia, powinno się tylko porządnie zarumienić.
2. Gdy całe mięso jest już podsmażone, do garnka wrzucamy cebulę, czosnek, marchewkę i seler, liście laurowe i podsmażamy, już na mniejszym ogniu, aż wszystko się zeszkli i zmięknie. 
3. Następnie wlewamy do garnka piwo i przekładamy z powrotem mięso. Doprawiamy lekko solą i świeżym pieprzem (na koniec doprawimy dokładniej), garnek przykrywamy, zmniejszamy ogień do minimum i dusimy całość co jakiś czas mieszając i sprawdzając, czy nie potrzeba dolać więcej płynu, przez około 1,5 godziny, do miękkości.
4. Na koniec do gulaszu dodajemy ciecierzycę i doprawiamy go jeszcze solą, jeśli jest taka potrzeba.


Gulasz możemy podać z kluskami kładzionymi, ja dodałam je bezpośrednio do garnka i wymieszałam razem z gulaszem. Ale możecie oczywiście ugotować kaszę lub ziemniaki. 


Kluski kładzione
  • 2 - 3 jaja 
  • mąka 
  • łyżka wody 
  • sól

Przygotowanie:

Jaja rozbijamy trzepaczką, dodajemy wodę i sól. Dosypujemy mąkę i mieszamy do czasu aż masa będzie gęsta. Zwykle robię to "na oko", więc ciężko podać mi dokładne proporcje. Z resztą jest to praktycznie niemożliwe ze względu na np. wielkość jajek. Masa na kluski musi być trochę bardziej gęsta niż ciasto na racuchy. Kluski "kładziemy" do garnka z wrzącą, osoloną wodą za pomocą małej łyżeczki. Łyżeczkę tę należy wcześniej rozgrzać we wrzątku, będzie nam wtedy łatwiej. Kluski gotujemy około minuty od wypłynięcia.

sobota, 12 maja 2018

biszkopt z bitą śmietaną i truskawkami



Długo "chodził" za mną taki tort: biszkopt z bitą śmietaną, truskawkami i galaretką. Dla mnie to wspomnienie z dzieciństwa, bo gdy byłam mała, takie "torty" były wyjątkowo popularne. Dziś wciąż możecie znaleźć takie ciasta w cukierniach, ale zazwyczaj mam z nimi jeden kłopot. Wyjątkowo często do bitej śmietany dodawane są jakieś ulepszacze, jakieś fixy. A to po prostu chemia, która wcale smaku nie ulepsza.

Długo zabierałam się za przygotowanie takiego tortu. Wiecie, jak to jest. Zawsze coś. A to nie mam czasu, a to zapomniałam czegoś kupić. Ale nadeszła ta chwila i powiem wam szczerze, to może być mój hit tegorocznego lata. A wyobrażacie sobie ten tort ze świeżymi malinami? O matko, już nie mogę się doczekać!


Składniki:
  • truskawki (około 0,5 kg)
  • opakowanie galaretki truskawkowej
  • kubek mocnej, przestudzonej herbaty (do nasączenia biszkoptu, ja użyłam herbaty Earl Grey)
biszkopt (wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej)*:
  • 7 jaj (białka i żółtka oddzielnie)
  • 1 szklanka cukru 
  • 1 szklanka mąki pszennej
  • 1/3 szklanki mąki ziemniaczanej
krem:
  • pół litra śmietanki kremówki (minimum 30 %)
  • cukier puder (do smaku)

Przygotowanie: 

Zaczynamy od przygotowania biszkoptu. Ja piekę biszkopt dzień wcześniej, wieczorem.

1. Dno formy o średnicy ok. 25-26 cm wykładamy papierem do pieczenia, boków niczym nie smarujemy. Piekarnik rozgrzewamy do 180 st. C (góra i dół bez termoobiegu).
2. Białka ubijamy na sztywno, a następnie ciągle ubijając stopniowo dodajemy po łyżce cukru. Ubijamy jeszcze około 10 minut, aż masa będzie bardzo gęsta i puszysta.
3. W trzech partiach dodajemy przesianą mąkę pszenną razem z mąką ziemniaczaną, za każdym razem miksując krótko na małych obrotach miksera tylko do połączenia się składników.
4. Masę przekładamy do formy i pieczemy 30 minut.
5. Gotowy biszkopt zostawiamy do ostudzenia w tortownicy na około 30 minut. Po tym czasie obkrajamy go przy obręczy i zostawiamy do całkowitego wystygnięcia. Potem kroimy biszkopt na 2 krążki.


Galaretka:

Tak naprawdę, przygotowanie ciasta, kiedy mamy już upieczony biszkopt, powinniśmy zacząć od przygotowania galaretki. Galaretkę zalewamy wodą (około 2/3 ilości podanej na opakowaniu) i zostawiamy do przestygnięcia. Truskawki warto zalewać już mocno schłodzoną i już lekko stężałą galaretką. Dzięki temu galaretka nie spływa po bokach ciasta.


Krem:

Śmietankę kremówkę ubijamy na sztywno. Pod koniec dodajemy po łyżce cukier puder. 

Dodajcie cukru tyle, ile uważacie. Ja nie lubię zbyt słodkich kremów, ale każdy ma inne upodobania.


Składanie tortu:

1. Na dno tortownicy wykładamy pierwszy krążek biszkoptu. Nasączamy go kilkoma łyżkami przestudzonej herbaty. Na biszkopt wykładamy krem. 

2. Na kremie układamy kolejny biszkopt i lekko go dociskamy. Drugi biszkopt również nasączamy.

3. Na drugim biszkopcie układamy pokrojone w plastry truskawki. Na nie wylewamy (łyżką!) cienką warstwę galaretki i wstawiamy do lodówki. 

Ta pierwsza, cienka warstwa galaretki zapobiegnie przeciekaniu reszty galaretki po bokach tortu.

4. Gdy pierwsza warstwa galaretki stężeje, wylewamy na wierzch resztę i odstawiamy do lodówki. Tort powinien "odpoczywać" w lodówce kilka godzin, może nawet całą noc.

Gotowy tort wyciągamy z tortownicy tuż przed podaniem. 

Smacznego!

* Przepis na biszkopt pochodzi ze strony: kwestia.smaku.com.


czwartek, 10 maja 2018

kilka słów o bobie oraz o tym, jak bób gotowała babcia Uta



Już jest! Mój ukochany, świeży, najlepszy. Bób. W sezonie mogę jeść go w nieskończoność, ale czy bób jest zdrowy? Podobnie jak inne rośliny strączkowe, bób ma mnóstwo wartości odżywczych. Ma niską zawartość sodu, jest bogaty w potas oraz rozpuszczalny błonnik, który obniża poziom cholesterolu oraz reguluje ciśnienie krwi.

Gotowany bób nie jest niskokaloryczny. 100 gramów bobu zawiera 110 kcal, jednak dzięki niskiej zawartości tłuszczu i sporej ilości rozpuszczalnego błonnika jest pożądanym składnikiem diety odchudzającej. Bób spowalnia proces trawienia i na długo pozostawia uczucie sytości, dlatego może pomóc kontrolować wagę.

Poza tym bób jest bardzo bogaty w kwas foliowy, który niezbędny jest kobietom w ciąży, jednak nie tylko. Niedobór kwasu foliowego u osób dorosłych może doprowadzić do problemów ze snem, a nawet do depresji. Poza tym kwas foliowy świetnie wpływa na zdrowie skóry, włosów i paznokci.

Acha, jeszcze jedno. Spożywanie bobu może wspierać walkę z anemią.*

Wiem, że ugotowanie bobu nie jest specjalnie skomplikowany, ale chciałam się tu z wami podzielić sposobem mojej babci Uty, któremu od lat wierna jest cała moja rodzina. Czy pomyśleliście kiedyś, by do wody, oprócz soli, dodać mały pęczek świeżego koperku? Jeśli nie, spróbujcie koniecznie. Myślę, że Uta bobu bez kopru nawet by nie tknęła :)




Pamiętajcie również, że młody bób jest pyszny również na surowo (jak zielony groszek), np. w pysznej paście z czosnkiem, oliwą i miętą.

To co? Ugotujemy trochę bobu?

Potrzebujemy:
  • 0,5 kg świeżego bobu lub dużo dużo więcej
  • mały pęczek koperku
  • około łyżeczki soli

Gotowanie:

Bób razem z solą i koprem zalewamy dużą ilością zimnej wody. Nie przykrywamy! Przykrywanie gotujących się zielonych warzyw (brokułów, groszku, fasolki) sprawia, że tracą swój piękny zielony kolor.

Gotujemy bób do miękkości lub - tak jak ja lubię najbardziej - al dente. Po ugotowaniu koper wyrzucamy. Ja jem bób prosto z durszlaka, bo tak smakuje mi najbardziej :)

Smacznego i na zdrowie!

Źródło informacji: www.poradnikzdrowie.pl; www.lokalnyrolnik.pl
jednak dzięki niewielkiej zawartości tłuszczu i sporej ilości rozpuszczalnego błonnika jest jednym z pożądanych składników diety odchudzającej

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/czy-bob-jest-zdrowy-wlasciwosci-odzywcze-i-lecznicze-bobu_41741.html
Bób, podobnie jak inne rośliny strączkowe, jest skarbnicą wartości odżywczych. Ceni się go ze względu na liczne właściwości lecznicze. Bób m.in. wiąże kwasy żółciowe w jelicie grubym, a tym samym obniża stężenie cholesterolu LDL we krwi. Z kolei dzięki dużej zawartości kwasu foliowego może zapobiec wystąpieniu wad rozwojowych u płodu i wspomóc proces leczenia niedokrwistości

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/czy-bob-jest-zdrowy-wlasciwosci-odzywcze-i-lecznicze-bobu_41741.html
Bób, podobnie jak inne rośliny strączkowe, jest skarbnicą wartości odżywczych. Ceni się go ze względu na liczne właściwości lecznicze. Bób m.in. wiąże kwasy żółciowe w jelicie grubym, a tym samym obniża stężenie cholesterolu LDL we krwi. Z kolei dzięki dużej zawartości kwasu foliowego może zapobiec wystąpieniu wad rozwojowych u płodu i wspomóc proces leczenia niedokrwistości

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/czy-bob-jest-zdrowy-wlasciwosci-odzywcze-i-lecznicze-bobu_41741.html

poniedziałek, 7 maja 2018

tagliatelle Bolognese



Pasta Bolognese, w Polsce najczęściej podawana z makaronem spaghetti, to chyba jeden z najbardziej znanych włoskich dań na świecie. Pochodzący z regionu Emilia - Romania sos często mylony jest z klasycznym ragu z wołowiny z dużą ilością pomidorów. Żeby ujednolicić przepis na sos Bolognese, w 1982 roku Accademia Italiana della Cucina zdecydowała i zatwierdziła oficjalny przepis na sos boloński. Klasyczny sos zawiera małą ilość pomidorów w stosunku do mięsa i boczek wędzony. Jest długo i wolno gotowany i przede wszystkim, według Bolończyków, podawany z makaronem tagliatelle. 

Dzisiaj przedstawiam wam moją wersję klasycznego sosu Bolognese, opartą na przepisie Gennaro Contaldo.


Składniki:
  •  ulubiony makaron
  • 500 g mielonej wołowiny
  • 4 plastry surowego, wędzonego boczku, drobno posiekane
  • 2 średniej wielkości cebule, posiekane w kostkę
  • 2 nieduże marchewki, pokrojone w drobną kostkę
  • 2 łodygi selera naciowego, pokrojone w drobną kostkę
  • 2 ząbki czosnku, drobno posiekane lub przeciśnięte przez praskę
  • 1 puszka pomidorów (około 400 g)
  • 2 łyżki koncentratu pomidorowego
  • 125 ml czerwonego wytrawnego wina
  • około szklanki bulionu
  • łyżeczka suszonego oregano
  • 2 liście laurowe
  • suszone chilli (do smaku)
  • sól i świeżo mielony pieprz
  • oliwa z oliwek
  • około 70 g świeżo startego parmezanu
+ liście świeżej bazylii do podania


Przygotowanie:

1. Do garnka lub głębokiej patelni wlewamy łyżkę oliwy. Wrzucamy boczek i podsmażamy kilka minut, do czasu aż będzie chrupiący i wytopi się z niego tłuszcz.

2. Do boczku dodajemy cebulę, marchewkę, seler i czosnek i podsmażamy wszystko około 10 minut, do czasu aż warzywa zmiękną.

3. Do podsmażonych warzyw dodajemy wołowinę i smażymy, na dużym ogniu, około 3 - 4 minut. Pamiętajcie, że nie chcemy mięsa dusić, ma się smażyć!

4. Do mięsa i warzyw wlewamy pomidory, wino, bulion, dodajemy koncentrat, suszone oregano i liście laurowe. Doprowadzamy do wrzenia, przykrywamy i dusimy na małym ogniu przez około 1,5 godziny. Co jakiś czas warto sos zamieszać i sprawdzić, czy nie przywiera.

5. Po 1,5 godziny możemy ugotować makaron. W dużej ilości osolonej wody, al dente.

6. Na koniec do sosu dodajemy starty parmezan, mieszamy i doprawiamy wszystko do smaku solą, pieprzem i odrobiną chilli.

Gotowe. Makaron odcedzamy i mieszamy z sosem. Nigdy nie polewamy sosem makaronu. Sos powinien oblepiać każdy kawałek makaronu. To podstawa podania pysznego włoskiego makaronu.

Buon appetito!
[Smacznego!]



piątek, 4 maja 2018

klasyczne tiramisu


Cześć po majówce! Nie wiem, czy macie podobne spostrzeżenia, ale wydaje mi się, że podczas długich weekendów Polska, a właściwie Polacy dzielą się na pół - na remontujących i grillujących. Ja w tym roku poświęciłam majówkę na remont, a wy jak? Do którego teamu należycie? 


Na szczęście remont skończony, można poświecić weekend na przyjemności. Zaczniemy od tych najsłodszych :) 


Mieszkańcy słonecznej Italii kończą większość posiłków owocami, w przeciwieństwie do Polaków, którzy lubią desery w postaci różnych ciast i innych słodkości. Tiramisu, klasyczny i pewnie najbardziej znany włoski deser, we włoskich domach podawany jest podczas specjalnych okazji. Pewnie dlatego, że nie należy do deserów najlżejszych i niskokalorycznych.

Tiramisu oznacza w języku włoskim „obudź mnie”, „poderwij mnie”. Odpowiednia dawka cukru i mocnej kawy faktycznie pobudza, nie tylko większość zmysłów. Dodatkowo dawka czekolady (kakao), znanej jako afrodyzjak, to nie może się nie udać. Jedną z największych fanek klasycznego tiramisu jest Sophia Loren, niekwestionowana królowa włoskiego kina.

Tiramisu to elegancki deser składający się z biszkoptów nasączonych mocną kawą i włoskim likierem Amaretto, przekładanych kremem z serka mascarpone, posypanych na wierzchu startą czekoladą lub kakao.

Klasyczny, włoski przepis mówi o tym, że krem do tiramisu powstaje z mascarpone, ubitych na parze żółtek z cukrem i piany z białek. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie każdy chce lub może jeść częściowo surowe jajka (nawet porządnie sparzone). Chociażby kobiety w ciąży. Dlatego dzisiejszy przepis jest całkowicie bez jajek. Puszystości masie z mascarpone dodaje ubita na sztywno śmietanka kremówka. Jeśli przygotowujecie deser, który mają zjeść także dzieci, zrezygnujcie również z porcji Amaretto.

Ja przygotowałam tiramisu w jednym dużym naczyniu. Jeśli jednak wolicie, by podane było w bardziej elegancki sposób, przygotujcie osobne porcje w szklanych pucharkach.


Potrzebujemy:
  • podłużne biszkopty tzw. ladyfingers (około jednego dużego opakowania)
  • 250 g serka mascarpone  
  • 250 ml śmietanki kremówki 
  • około 2 łyżki cukru pudru  
  • 3 filiżanki mocnego espresso (lub około 1 kubka mocnej kawy rozpuszczalnej) 
  • spory chlust amaretto (jeśli nie masz amaretto, równie fajnie pasuje np. rum)  
  • kilka kropel esencji waniliowej 
  • gorzkie kakao do oprószenia

Przygotowanie:

1. Zaczynamy od zaparzenia mocnej kawy, którą następnie przelewamy do miski. Podczas przygotowywania pozostałych składników, kawa zdąży lekko wystygnąć.

2. Śmietankę ubijamy mikserem na sztywno.

3. Do serka mascarpone dodajemy cukier oraz kilka kropel esencji waniliowej i dokładnie mieszamy (możemy mieszać mikserem).

4. Śmietankę dodajemy do mascarpone i mieszamy. Ważne jest to, by mieszać to już tylko łyżką i to jak najdelikatniej, by nie utracić puszystości.

5. Do kawy wlewamy amaretto i zanurzamy w niej po kolei nie więcej niż 4 biszkopty. Róbmy to szybko, żeby biszkopty nie były zbyt rozmoknięte. Na dno naczynia układamy warstwę biszkoptów.

6. Na biszkopty wykładamy 1/3 masy z mascarpone. Powtarzamy czynność jeszcze 2 razy, żeby otrzymać 3 warstwy biszkoptów i 3 warstwy kremu.

7. Wszystko obsypujemy obficie gorzkim kakao i odstawiamy do lodówki na minimum 3 godziny, a najlepiej na całą noc.


Smacznego!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...