Jak zrobić idealne naleśniki? Prawdopodobnie, ilu kucharzy, tyle sposobów. Wszystko zależy także od tego, jakie naleśniki uważamy za idealne. Według mnie idealny naleśnik jest cienki jak papier i delikatnie chrupiący na krawędziach. Nie lubię naleśników grubych i puszystych. Wiem, że niektórzy dodają do ciasta wody gazowanej, by były bardziej puszyste, a moja sąsiadka z czasów dzieciństwa dodawała do ciasta ubite białka - takie naleśniki były grube jak biszkopty. To nie dla mnie, dlatego poniżej znajdziecie przepis na naleśniki idealne, według mnie oczywiście.
Jeśli chodzi o dżem, to nie ma w nim większej filozofii. Poza tym zależało mi na tym, by owoce całkiem się nie rozgotowały, by niektóre truskawki pozostały nawet lekko jędrne i by nie był zbyt słodki. Żeby uzyskać dżem z kawałkami owoców postawiłam na gotowe fixy do dżemów. Okej, nie jest to pewnie zbyt odkrywcze, ale co tam. Szybki dżem, w dodatku domowy dżem, nawet na fixach, zawsze będzie lepszy od kupionego. Szczególnie, że sama słodziłam, więc dokładnie wiem, ile tego cukru zużyłam.
Dżem:
- truskawki i rabarbar w ilości 1:1 (ja zużyłam kilogram truskawek i kilogram rabarbaru)
- cukier
- fix do dżemów (niesłodzony)
przygotowanie:
Truskawki i rabarbar oczyszczone i dokładnie umyte kroimy na kawałki i wkładamy do dużego garnka z grubym dnem. Doprowadzamy wszystko do wrzenia. Chwilę to potrwa, aż owoce wypuszczą soki. Gdy owoce zaczną się gotować, dodajemy fix zgodnie z instrukcją na opakowaniu i doprawiamy je cukrem. Wsypcie tyle cukru, ile uważacie, ile lubicie.
Pamiętajcie, cukier jest świetnym konserwantem, więc jeśli planujecie dżem pasteryzować i jeść kilka miesięcy później, nie używajcie innych "słodzików"!
W międzyczasie umyte i osuszone słoiki wstawiamy do piekarnika nagrzanego do temperatury 200 st. C. Wyparzamy słoiki przez około 15 - 20 minut.
Gorący, wrzący dżem przekładamy do gorących słoików, dokładnie zakręcamy (uwaga, musimy wytrzeć krawędzie słoika!!!) i odstawiamy "do góry nogami" aż dżem całkiem wystygnie.
Jeśli nie jesteście pewni, czy słoiki złapały, możecie je jeszcze pasteryzować. Na dno garnka wykładamy ściereczkę, układamy słoiki i zalewamy
letnią wodą do wysokości około 3/4 słoika. Gotujemy słoiki 15 - 30 minut, w zależności od wielkości słoika. Uwaga, by woda nie wrzała zbyt mocno, ma tylko lekko pykać.
Naleśniki:
- mąka pszenna
- mleko lub woda niegazowana (lub pół na pół)
- 1 jajko (na około szklankę mąki)
- odrobina cukru (do naleśników słodkich)
- szczypta soli
- rozpuszczone masło (na szklankę mąki - około 1-2 łyżek)
Ciasto na naleśniki robię zawsze "na oko". Chodzi głównie o jego konsystencję, dlatego dodaję mleka i mąki stopniowo. Do miski wsypuję mąkę, szczyptę soli i odrobinę cukru. Wbijam jajko i mieszam. Mleko wlewam stopniowo, mieszając. Przestaję dodawać mleko, gdy ciasto jest już odpowiednio gęste. A właściwie rzadkie, bo moje naleśniki mają być bardzo cienkie. Ciasto powinno mieć konsystencję lżejszą i rzadszą od śmietanki kremówki. Nie bójcie się, że będzie zbyt rzadkie. Dzięki temu, że ciasto "odpocznie" i wydzieli się gluten (który jest spoiwem) naleśniki będą idealne. Na koniec dodajemy do ciasta rozpuszczone masło i odstawiamy wszystko na 10 - 15 minut.
Po tym czasie smażymy naleśniki z dwóch stron na złotobrązowy kolor. Nie musimy natłuszczać patelni, w cieście jest już masło. Jeśli po usmażeniu pierwszego naleśnika stwierdzicie, że ciasto jest zbyt gęste lub zbyt rzadkie, możecie to poprawić :-)
Miłego dnia!
Szyszkin xoxoxo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz