niedziela, 30 listopada 2014

gołąbki postne - z ziemniakami, kaszą gryczaną i prawdziwkami



W kolejnym poście, w którym przygotowujemy się do Bożego Narodzenia, przedstawiam przepis na postne gołąbki według Hanny Szymanderskiej. Oczywiście, nie byłabym sobą, gdybym ich trochę nie przekręciła. Oryginalnie biała kapusta faszerowana była ziemniakami i kaszą. Dodałam do nich suszone prawdziwki, a kapustę zamieniłam na czerwoną. Dodatek grzybów do dań wigilijnych nikogo dziwić nie powinien, ale zmiana kapusty już pewnie tak. Dlaczego wybrałam czerwoną? Sprawa jest prosta, jestem babą i czerwona kapusta po porostu ładniej wygląda :)



Składniki:

  • główka czerwonej kapusty
  • 1 kg ziemniaków
  • 4 - 5 łyżek kaszy gryczanej
  • garść suszonych prawdziwków
  • 1 cebula
  • odrobina listków świeżego tymianku
  • sól i świeżo mielony czarny pieprz


Przygotowanie:

1. W dużym garnku zagotowujemy wodę. Kapustę rozdzielamy na liście i parzymy we wrzątku przez około 5 minut. Czerwona kapusta jest twardsza i potrzebuje trochę więcej czasu niż biała czy włoska. Liście uszkodzone, z których nie "złożymy" gołąbków przydadzą nam się do wyłożenia naczynia.

2. Suszone prawdziwki zalewamy około szklanką wrzątku i pozostawiamy na minimum pół godziny, by porządnie nasiąkły. Odcedzamy, ale płynu nie wylewamy. Do tego dania się nie przyda, ale możemy wykorzystać go przygotowując szybką zupę grzybową, sos, albo dolewając go do wigilijnego barszczu (tak robiła moja babcia).

3. Kaszę gryczaną gotujemy do miękkości w lekko osolonej wodzie. Mieszamy ze startymi na drobnych oczkach surowymi ziemniakami (odciśniętymi z wody) i posiekanymi drobno, namoczonymi prawdziwkami.

4. Cebulę pokrojoną w kostkę smażymy na maśle, aż zmięknie i nabierze lekko złotawego koloru. Dodajemy do farszu. Wszystko mieszamy i doprawiamy solą i naprawdę dużą szczyptą świeżo mielonego pieprzu. Możemy dodać także odrobinę świeżego tymianku, który jeszcze bardziej podkręci "leśny" smak gołąbków.

5. Farsz układamy na sparzonych liściach. Zawijamy boki liści do środka, następnie cały liść zwijamy w rulon. Postępujemy tak samo z każdym gołąbkiem. 
6. Naczynie żaroodporne wyścielamy uszkodzonymi liśćmi kapusty. Gołąbki układamy w naczyniu, dolewamy do niego gorącej wody do około 1/5 wysokości naczynia, przykrywamy pokrywką lub folią aluminiową i wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 180 st. C na około 2 godziny.

Gotowe, smacznego!

piątek, 28 listopada 2014

piernikowe babeczki z suszonymi morelami i orzechami

 


Już dawno nie przygotowywałam muffinów, które cieszyły by się takim wzięciem i tak szybko zniknęły. Zaniosłam je do pracy i po kilku minutach właściwie ich nie było. Muffiny są bardzo aromatyczne, pachną na kilometr, dzięki konfiturom są bardzo wilgotne i puszyste, a dodatek moreli i orzechów dodatkowo je podkręca.

Naprawdę polecam!


Składniki:
  • 2 szklanki mąki pełnoziarnistej
  • 1/2 szklanki brązowego cukru
  • 1 łyżka korzennej przyprawy do piernika
  • 1 czubata łyżeczka proszku do pieczenia
  • szczypta soli
  • 3/4 szklanki mleka
  • 1/4 oleju rzepakowego lub słonecznikowego
  • 1 duże jajko
  • szklanka powideł śliwkowych
  • garść pokrojonych w dość grubą kostkę suszonych moreli (ja wykorzystałam ekologiczne morele suszone na słońcu)
  • garść orzechów włoskich posiekanych na mniejsze kawałki

Przygotowanie:

1. Piekarnik rozgrzewamy do 180 st. C bez termoobiegu.
2. Suche składniki (mąkę, cukier, przyprawę do piernika, proszek do pieczenia i sól ) mieszamy w dużej misce.
3. W mniejszej misce mieszamy mleko z jajkiem, olejem i powidłami. Taką miksturę przelewamy do suchych składników i szybko mieszamy, tylko do połączenia składników.
4. Dodajemy morele i orzechy, mieszamy i przekładamy ciasto do formy na muffiny wyłożonej papierowymi papilotkami do 3/4 wysokości.
5. Pieczemy babeczki około 25 minut, aż ładnie wyrosną i lekko się zarumienią. Upieczone wykładamy na kratkę do całkowitego wystygnięcia.

Jeśli chcecie babeczki dekorować (w moim przypadku polewą była mleczna czekolada) musicie pamiętać, by robić to, gdy będą już całkiem wystudzone. Z gorących babeczek polewa spłynie.

Smacznego!

czwartek, 27 listopada 2014

muffiny z burakami i czekoladą



Jakiś czas temu oglądałam jeden z odcinków programu Anny Olson, australijskiej mistrzyni wypieków, w którym przygotowywała muffiny z produktów pozornie do wypieków nie pasujących. Takich jak buraki. Potem długo za mną chodziły, chodziły, ale z całkowitą szczerością przyznaję, że nie chciało mi się specjalnie piec buraków, Wczoraj nadszedł ten moment. Przygotowywałam sałatę z kozim serem i burakami, a po upieczeniu kilka mi pozostało. Nie wypadało ich wyrzucić, więc odkurzyłam w odmętach mej pamięci przepis Anny Olson. nie dam sobie ręki uciąć, że ten poniżej jest idealnym jego odwzorowaniem, ale muffiny wyszły smaczne i nikt się nie zatruł :)

Uwaga! Buraki możecie przygotować na dwa sposoby - ugotować lub upiec w łupinach. Bezapelacyjnie wybieram tę drugą metodę. Buraki są wtedy słodsze i nie tracą swoich smaków. Piekarnik rozgrzewamy do 200 st. C, umyte buraki w łupinach owijamy pojedynczo w folię aluminiową i pieczemy do miękkości przez około 1 - 1,5 godziny. Po upieczeniu pozostawiamy do całkowitego ostygnięcia i dopiero wtedy obieramy. Banalnie proste, prawda?! PS. I nie trzeba myć garnka :)


Składniki:
  • 175 g mąki pełnoziarnistej
  • 1 łyżka kakao
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 75 g gorzkiej czekolady jak najlepszej jakości o zawartości kakao minimum 70 %
  • 75 g masła
  • 175 g brązowego cukru
  • 2 duże jajka
  • 175 g upieczonych lub ugotowanych buraków, obranych ze skórki i startych na tarce o małych oczkach

Przygotowanie:

1. Piekarnik rozgrzewamy do temp. 180 st. C bez termoobiegu.
2. Wszystkie suche składniki (mąkę, kakao, proszek do pieczenia i cukier) mieszamy.
3. W niewielkim rondelku roztapiamy masło, a następnie dodajemy czekoladę. Ściągamy rondelek z ognia i mieszamy, aż czekolada całkiem się rozpuści.
4. Do suchych składników wlewamy masło z czekoladą. Mieszamy i powoli dodajemy jajka, uważając przy tym, by się nie ścięły. 
5. Na koniec dodajemy starte buraki i mieszamy. Uwaga, masa jest bardzo gęsta, ale tak ma być.
6. Masę przekładamy do formy na muffiny wyłożonej papilotkami i pieczemy przez około 25 minut.

Po upieczeniu odkładamy na kratkę do całkowitego wystygnięcia. Jeśli chcecie dekorować babeczki lukrem lub czekoladą, zanim to zrobicie, upewnijcie się, że są zupełnie przestudzone.

Gotowe, smacznego!

wtorek, 25 listopada 2014

pomagam, a Ty?!

Jestem córką weterynarzy. Takich z pasją. Od zawsze w moim domu były psy. To wersja oficjalna. Nieoficjalnie, w tajemnicy przed wszystkimi, jako dziecko byłam szczęśliwą posiadaczką niezliczonej ilości kotów, którym oddawałam kieszonkowe w postaci whiskas'ów i które bezskutecznie ukrywałam przed rodzicami i psami w piwnicy. Raz znalazłam zająca, którego potrącił samochód. Po długim leczeniu i wielu zapewnieniach, że poświęcę mu się bezgranicznie i wychowam jak psa (miałam wtedy z 7 lat), mimo rozpaczy odwiozłam biedaka do wrocławskiego zoo. Będąc niewiele starszą przyniosłam na rękach do domu młodego lisa, myśląc, że to zabłąkana psina. Takich historii było wiele.

Teraz, kiedy jestem starsza i wyjechałam z domu rodzinnego, staram się pomagać w inny sposób.

Jakiś czas temu poczułam, że jestem gotowa, by adoptować psa. By poświęcić się absolutnie jednej małej istocie. I tak, prawie trzy lata temu pojawiła się Pepa.








Rok temu zaginęła. Nigdy nie zapomnę tego poświęcenia, czasem zupełnie obcych ludzi, by Pepę odnaleźć. Kilku osobom będę dozgonnie wdzięczna. Mojej białej kruszynki nie udało się znaleźć, ale mam nadzieję, że jakiś  dobry człowiek dał jej dom. A ja obiecałam sobie wtedy, że będę pomagać bezbronnym i bezdomnym zwierzętom, jak tylko będę mogła.







Stąd też na blogu pojawiła się nowa ikona (znajdziecie ją po prawej stronie). Jednym kliknięciem dziennie pomagamy. Dla nas to tak niewiele, a bezdomnym zwierzakom wspólnie możemy uratować życie. Klikajcie, nie bądźcie obojętni!



Zbliżają się święta, może ktoś chciałby podarować bliskim super kalendarz?! Ja już swój mam!





No i ostatnia prośba przed zbliżającą się zimą. Psiaki w schroniskach i domach tymczasowych potrzebują (oczywiście oprócz karmy) ogromnej ilości koców. Ja swoją paczkę już przekazałam, przekaż i TY!

Acha, jeszcze jedno. Pepy nikt nie zastąpi, ale trzeba żyć dalej i ratować kolejne istnienia.

Więc pojawił się on. Mix jamnika o bardzo dziwnej posturze. Pies bez historii. Od roku historię tworzymy razem. Friends forever.



przekąski z ciasta francuskiego w czterech odsłonach



Przygotowanie przekąsek z ciasta francuskiego jest i praco, i czasochłonne. Jednak lubię podawać je swoim gościom ze względu na to, że świetnie smakują także na zimno, więc podczas imprezy nie muszę ich podgrzewać i tracić cennego czasu z przyjaciółmi.

Akurat takie, z czterema farszami przygotowywałam poproszona przez przyjaciół, na ich parapetówkę. Sprawdziły się świetnie i zniknęły w trybie ekspresowym.


Składniki:
  •  ciasto francuskie (jeśli chcecie przygotować dużą ilość  przekąsek - kupcie kilka opakowań ciasta)
farsz 1:
  • cienkie kiełbaski (nie parówki!) wieprzowe dobrej jakości
+ opcjonalnie: plastry sera ementaler

farsz 2:
  • około 10 suszonych pomidorów (ja wykorzystałam pomidory suszone na słońcu, bez oliwy, które przywiozłam z Włoch, ale możecie wykorzystać pomidory ze słoiczka - tylko porządnie odsączcie je z oliwy)
  • nieduża garść kaparów
  • nieduża garść czarnych oliwek
  • 1/2 ząbka czosnku
  • świeżo mielony pieprz (soli nie potrzebujemy - kapary i oliwki są wystarczająco słone)
  • szczypta mielonej ostrej papryczki
  • szczypta suszonej bazylii
farsz 3:
  • cztery garście świeżego szpinaku (umytego i oczyszczonego z piasku, możecie zastąpić go mrożonym, jednak musicie go wcześniej rozmrozić i porządnie odsączyć z wody)
  • 1/2 kostki sera feta (kupcie tę najlepszej jakości - owczą lub owczo - kozią)
  • szczypta świeżo mielonej gałki muszkatołowej
  • sól i świeżo mielony pieprz
  • łyżka masła
farsz 4:
  • 3 bakłażany
  • kilka suszonych pomidorów, odsączonych z oliwy
  • szczypta suszonego oregano
  • sól i świeżo mielony pieprz
+ dodatkowo:
  • 1 -2 jajka (roztrzepane widelcem)

Przygotowanie:


Farsz 1.

Kiełbaski zawijamy ciasno w ciasto w formie rulonów (podczas przygotowywania ciasto powinno pozostawać cały czas zimne, dzięki temu szybciej i ładniej wyrasta), kroimy na mniejsze kawałki, smarujemy roztrzepanym jajkiem, układamy na blaszce wyłożonej papierem (niezbyt blisko siebie)  i pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 200 st. C (bez termoobiegu) do czasu, aż ciasto wyrośnie i ładnie się zarumieni.

Po upieczeniu wykładamy na kratkę do przestygnięcia.

Farsz 2.

Wszystkie składniki bardzo drobno ciekamy, doprawiamy pieprzem, ostrą papryczką i suszoną bazylią. 

Farsz układamy na zimnym cieście francuskim, formujemy "prostokąty" lub "trójkąty" (spróbujcie tworzyć jak najmniejsze trójkąty, z jak największą ilością farszu). Ciasto dokładnie dociskamy, by nie rozpadały się podczas pieczenia i by nadzienie nie wypływało. Możecie sklejając ciasto "pomalować" brzegi odrobiną zimnej wody.

Gotowe trójkąty smarujemy jajkiem, i tak jak powyżej, układamy na blaszce wyłożonej papierem (niezbyt blisko siebie)  i pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 200 st. C (bez termoobiegu) do czasu, aż ciasto wyrośnie i ładnie się zarumieni.

Po upieczeniu wykładamy na kratkę do przestygnięcia.

Farsz 3.

Na rozgrzane masło wrzucamy szpinak (świeży lub mrożony), dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek i chwilę podsmażamy. Krócej smażymy szpinak świeży - wystarczy, że się zaparzy i zmniejszy swoją objętość kilkukrotnie. Szpinak mrożony, mimo że odciśnięty z wody, musi jeszcze porządnie odparować.

Gotowy szpinak ściągamy z patelni i pozostawiamy do całkowitego ostygnięcia. Położenie na ciasto francuskie ciepłego szpinaku sprawi, że nie wyrośnie i stanie się "gumowate".

Przestudzony szpinak mieszamy z pokruszoną widelcem fetą, doprawiamy solą, pieprzem i świeżo zmieloną gałką muszkatołową.

I tak jak przy poprzednich: farsz układamy na zimnym cieście francuskim, formujemy "prostokąty" lub "trójkąty", smarujemy jajkiem, układamy na blaszce wyłożonej papierem i pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 200 st. C (bez termoobiegu) do czasu, aż ciasto wyrośnie i ładnie się zarumieni. Po upieczeniu wykładamy na kratkę do przestygnięcia.

Farsz 4. 

Tutaj trochę więcej pracy.

Bakłażana musimy opiec. Możemy to zrobić bezpośrednio nad palnikiem kuchenki gazowej, w piekarniku z opcją grilla lub bezpośrednio na grillu (oczywiście w sezonie, teraz trochę zimno, by rozpalać grilla).

Nad palnikiem: bakłażany w całości "opalamy" z każdej strony aż skórka właściwie się zwęgli, kładąc je bezpośrednio na palnikach. Podpieczone pozostawiamy do przestudzenia.

W piekarniku: układamy je na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do maksymalnej temperatury jak najwyżej i jak najbliżej grilla. Opiekamy z każdej strony. Wyciągamy z piekarnika i pozostawiamy do ostygnięcia.

Z przestudzonych bakłażanów wyciągamy "wnętrze", które po upieczeniu staje się miękkie i kremowe, uważając przy tym, by wyciągać bez spalonej skóry. Pomidory bardzo drobno siekamy i razem z solą, pieprzem i oregano dodajemy do bakłażana. Wszystko mieszamy.

Farsz układamy na zimnym cieście francuskim, formujemy "prostokąty" lub "trójkąty", smarujemy jajkiem, układamy na blaszce wyłożonej papierem i pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 200 st. C (bez termoobiegu) do czasu, aż ciasto wyrośnie i ładnie się zarumieni. Po upieczeniu wykładamy na kratkę do przestygnięcia.

Gotowe!

piątek, 21 listopada 2014

spaghetti z krewetkami i cukinią



Dzisiejszy obiad sponsorowała literka K. K jak krewetki, które bardzo lubią się z cukinią. Już jakiś czas temu połączyłam makaron z tym smacznym duetem. Jednak ten przepis jest inny, lżejszy, bardziej kojarzący się z kuchnią śródziemnomorską. 4 składniki tworzą niezwykle pyszne danie. Pamiętajcie jednak, żeby wykorzystać produkty najlepszej jakości. Ja krewetki kupiłam świeże, niegotowane, całe, w pancerzach. Czasem lepiej zjeść mniejszą ilość krewetek, ale za to najlepszych. Wam też polecam tę zasadę. Jedzenie ma być wielką przyjemnością, nie namiastką przyjemności. Zrobiło się ideologicznie, wróćmy do kuchni.


Potrzebujemy:
  • krewetki, najświeższe i najlepsze, jakie uda wam się kupić
  • cukinia, wydrążona z nasion i pokrojona w kostkę (jedna nieduża cukinia wystarczy dla dwóch - trzech osób)
  • nieduży ząbek czosnku, pokrojony w bardzo cienkie plasterki
  • 1/2 puszki pomidorów w całości (dla 2 osób)
  • natka pietruszki (drobno posiekana do sosu + kilka listków do podania)
  • 1 - 2 łyżki oliwy z oliwek najlepszej jakości
  • sól, świeżo mielony pieprz i szczypta suszonych nasion chilli
  • ulubiony makaron (w moim przypadku spaghetti, po około 60 gram suchego makaronu na osobę)

Przygotowanie:

1. Makaron gotujemy al dente w dużej ilości, porządnie osolonej (słonej jak Morze Śródziemne) wody.

2. W tym czasie przygotowujemy sos i krewetki. Na patelni rozgrzewamy łyżkę oliwy, wrzucamy cukinię i podsmażamy na dość dużym ogniu aż ładnie się zarumieni i zmięknie. Gdy już jest lekko brązowa, dodajemy na patelnię czosnek i smażymy jeszcze chwilę. Gotową cukinię wykładamy na ręcznik papierowy, by lekko odciekła z tłuszczu. Myślę, że żaden mieszkaniec Italii by tego nie zrobił, ale mi zależy na ograniczeniu tłuszczu, a cukinia - jak wiemy - chłonie go jak głupia.

3. Na tę samą patelnię wylewamy jeszcze jedną łyżkę oliwy, porządnie ją rozgrzewamy i wrzucamy krewetki. Doprawiamy lekko solą i pieprzem (pamiętajmy, że sos ostatecznie doprawimy na końcu, gdy lekko odparuje). Smażymy z dwóch stron po około 1,5 minuty. Powinny być mocno al dente, takie są najsmaczniejsze.

4. Do krewetek dodajemy z powrotem cukinię, pomidory z puszki (lekko rozgniecione) razem z sokiem i na dużym ogniu szybko odparowujemy. Na koniec doprawiamy jeszcze posiekaną natką pietruszki, solą, pieprzem i odrobiną ostrej papryczki.

Podajemy natychmiast z odcedzonym makaronem i jeszcze kilkoma listkami pietruszki!

Buon appetito!
[Smacznego!]

karp po żydowsku



Ponieważ pod pasażem grunwaldzkim stanęła już ogromna choinka, na Rynku rozpoczyna się dzisiaj bożonarodzeniowy jarmark, a w sklepach królują czekoladowe mikołaje, na blogu także rozpoczynamy przygotowania do Świąt.

Zaczynamy klasycznym przepisem na karpia po żydowsku, duszonego w piwie z rodzynkami i goździkami.

Karp po żydowsku to jedna z tych potraw, której nie może zabraknąć na wigilijnym stole. Jednak proponuję, by zachwycać się nią cały rok. Można próbować przygotowywać z innych gatunków ryb, moim zdaniem rewelacyjny będzie sum. Przepis na karpia po żydowsku istnieje w mojej rodzinie chyba od zawsze. Postanowiłam się nim podzielić!


Składniki:
  • 1 kg karpia, umytego, oczyszczonego i podzielonego na dzwonka
  • 50 g rodzynek
  • 125 ml jasnego piwa
  • 1 cebula, pokrojona w drobną kostkę
  • 1 duża łyżka masła
  • 5 goździków
  • 2 łyżki octu
  • sól i świeżo mielony pieprz

Przygotowanie:

1. Dzwonka karpia doprawiamy solą i pieprzem. Posypujemy zmiażdżonymi goździkami i skrapiamy octem. Odstawiamy na pół godziny.
2. W garnku rozgrzewamy masło i smażymy na nim cebulę, aż będzie miękka, ale nie przyrumieniona. Wlewamy piwo i doprowadzamy do wrzenia.
3. Do gotującego się piwa delikatnie wkładamy kawałki karpia i dusimy wszystko na małym ogniu, powoli, przez 30 minut.
4. Gdy ryba jest gotowa, wykładamy ją na talerz. 
5. Do sosu dodajemy rodzynki i odparowujemy sos, aż stanie się gęsty. Sosem polewamy rybę, przełożoną na półmisek. Gotowe!

Smacznego!

wtorek, 18 listopada 2014

Zebrało mi się na wspomnienia...




placki z cukinii z kaszą jaglaną



Lubię cukinię w każdej postaci, a w postaci chrupiących placków szczególnie. W tym przepisie mąkę pszenną i to, co zwiąże placki zastępujemy zdrową kaszą jaglaną. Dodatkowo smażę je na niewielkiej ilości oleju rzepakowego, a później dokładnie je odsączam.

Polecam!


Składniki (na 6 sztuk):
  • 2 małe cukinie, wydrążone z pestek
  • pół szklanki ugotowanej kaszy jaglanej
  • 1 łyżka mąki jaglanej / gryczanej / kukurydzianej
  • 1 białko jajka
  • 3 - 4 łyżki posiekanego świeżego koperku
  • sól i świeżo mielony pieprz
  • olej rzepakowy do smażenia

Przygotowanie:

1. Cukinie ścieramy na tarce o grubych oczkach, lekko solimy i pozostawiamy na sitku do odsączenia na około 10 minut. Po tym czasie odsączamy cukinię ręcznie i przekładamy do miski.
2. Dodajemy kaszę jaglaną, mąkę, koperek i jajko. Wszystko mieszamy i doprawiamy solą i pieprzem.
3. Nieduże, płaskie placki smażymy na rozgrzanym oleju z dwóch stron na złoto - brązowy kolor.
4. Usmażone placki odkładamy na chwilę na ręcznik papierowy, by odsączyć nadmiar tłuszczu.

Placki podajemy gorące z sosem jogurtowym (jogurt mieszamy z dużą ilością świeżego koperku, odrobiną soku z cytryny, solą i pieprzem).

Smacznego!

poniedziałek, 17 listopada 2014

"babeczka" jaglana z jabłkiem i cynamonem



Ostatnio niesamowicie modna kasza jaglana jest przede wszystkim bardzo zdrowa. O jej właściwościach pisałam już jakiś czas temu (więcej informacji znajdziecie tutaj: kasza jaglana), więc nie będę się powtarzać.

Tym razem przygotowałam trochę "oszukane" babeczki z jabłkami. Wszystko bez białego cukru, bez jajek czy mąki. Za to z dodatkiem cynamonu, który poprawia przemianę materii. Taką "babeczkę" możecie zjeść na deser, ale równie dobrze zastąpi ona śniadanie. 


Składniki (na 4 "babeczki"):
  • 3/4 szklanki kaszy jaglanej
  • 4 jabłka (ja wykorzystałam szare renety, bo są lekko kwaskowe i świetnie nadają się do pieczenia), obrane ze skórki i starte na tarce o grubych oczkach
  • cynamon mielony
  • syrop z agawy lub miód (około 1/2 łyżeczki na babeczkę)

Przygotowanie:

1. Kaszę płuczemy, odcedzamy. Zalewamy 2 szklankami wody i gotujemy około 20 minut, aż wchłonie cały płyn. Od czasu do czasu mieszamy, by zapobiec przywieraniu.
2. Foremki na babeczki (najlepiej ceramiczne) napełniamy w następny sposób: na dno wykładamy łyżkę ugotowanej kaszy, uklepujemy, posypujemy cynamonem i polewamy kroplą syropu z agawy bądź miodu, następnie wykładamy warstwę jabłek (około 1/2 jabłka), posypujemy cynamonem. Czynność powtarzamy - kasza, jabłka, kasza.
3. "Babeczki" pieczemy około 30 minut w piekarniku rozgrzanym do temp. 180 st. C bez termoobiegu.

Podajemy na gorąco (moim zdaniem - smaczniej) lub przestudzone do temperatury pokojowej.

Smacznego!

babeczki z czereśniami i gorzką czekoladą



Dojrzałe czereśnie mają intensywny słodki smak, a w połączeniu z ciemną, gorzką czekoladą tworzą pyszny duet. Możecie te babeczki przygotować także z białą czekoladą, pod warunkiem, że uwielbiacie słodki smak. Bo słodko będzie jak diabli, to wam gwarantuję.


Składniki:
  • 225 g mąki pszennej
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • szczypta soli (świetnie współgra z gorzką czekoladą)
  • 50 g cukru
  • 75 g masła, roztopionego i schłodzonego
  • 120 g gorzkiej czekolady najlepszej jakości, dość drobno posiekanej (ja wykorzystałam czekoladowe groszki o zawartości kakao 90 %)
  • jajko
  • 90 ml mleka
  • duża garść czereśni, odpestkowanych i podzielonych na połówki

Przygotowanie:

1. Piekarnik rozgrzewamy do 180 st. C bez termoobiegu.
2. Mąkę przesiewamy razem z proszkiem do pieczenia i solą do dużej miski. Dodajemy cukier i szybko mieszamy.
3. Mleko mieszamy trzepaczką z jajkiem i masłem i wlewamy do suchych składników. Mieszamy.
4. Na koniec dodajemy do ciasta czekoladę i czereśnie, delikatnie mieszamy. 
5. Ciastem wypełniamy formę na muffiny wyłożoną papilotkami, do około 3/4 wysokości. Pieczemy 25 minut. Po upieczeniu pozostawiamy do przestygnięcia na kratce.

Smacznego!

sobota, 15 listopada 2014

aromatyczne pulpety z kuskusem i kolendrą



Przyznaję, że długo nie mogłam przekonać się do kaszy kuskus. Zazwyczaj nie miała smaku. Tym razem postanowiłam z nią powalczyć i znalazłam świetne rozwiązanie (choć pewnie nie byłam pierwsza), by dodać jej maksimum smaku. Doprawiłam ją w arabskim stylu - cynamonem, imbirem, świeżą kolendrą i skórką z cytryny. 

Przygotowałam mięsne pulpeciki, ale jeśli macie ochotę przekręcić trochę ten przepis, wykorzystajcie rybę. Myślę, że sprawdzi się rewelacyjnie. Teraz, gdy piszę tego posta, myślę, że mogłam właśnie tak zrobić. Trudno, następnym razem :)


Składniki:
  • 1/2 szklanki kaszy kuskus (ja wybrałam kuskus pełnoziarnisty)
  • 400 g mięsa mielonego (ja wykorzystałam mięso z indyka, ale równie dobrze możecie wybrać inne - wołowinę, wieprzowinę, a nawet jeśli macie ochotę - baraninę)
  • duża cebula, pokrojona w drobną kostkę
  • 2 ząbki czosnku, drobno posiekane
  • duża garść liści świeżej kolendry, drobno posiekane + odrobina do podania
  • skórka otarta z 1 cytryny (sparzonej i wyszorowanej)
  • 1/4 łyżeczki mielonego cynamonu
  • 1/4 łyżeczki mielonego imbiru
  • 1/4 łyżeczki mielonej kurkumy
  • 1/2 łyżeczki suszonych płatków chilli
  • sól i świeżo mielony pieprz
  • olej słonecznikowy do smażenia (2 - 3 łyżki wystarczą)

Przygotowanie:

1. Kuskus przygotowujemy zgodnie z instrukcją na opakowaniu.
2. Na oliwie podsmażamy cebulę, aż zmięknie, ale się nie zarumieni.
3. Kuskus mieszamy z mięsem mielonym, cebulą, posiekanym czosnkiem, skórką z cytryny, posiekaną kolendrą oraz przyprawami (cynamonem, imbirem, kurkumą i chilli), a na koniec doprawiamy solą i pieprzem.
4. Smażymy z każdej strony na złoto - brązowy kolor, na niewielkim ogniu, tak by mięso nie było surowe. Najlepiej przygotowywać niewielkie kotleciki, dzięki temu usmażą się szybciej. Jeśli nie macie pewności, czy pulpety są gotowe, proponuję przekroić jednego i sprawdzić organoleptycznie, to najprostsza i najlepsza metoda.

Pulpety podajemy posypane świeżą kolendrą!

Smacznego!

piątek, 14 listopada 2014

rosół na perliczce



Perliczka to bardzo szlachetny gatunek drobiu. Jej mięso łączy w sobie to co najlepsze - niską zawartość tłuszczu (niższą niż kurczak - 9 g tłuszczu na 100 g mięsa) przy jednoczesnym bardzo wysokim udziale białka. Przy okazji jest bogata w nienasycone kwasy tłuszczowe, niezbędne do właściwego funkcjonowania organizmu oraz niewielką ilość cholesterolu. Wyróżnia się zatem na tle produktów pochodzenia zwierzęcego, które zawierają przeważnie nasycone kwasy tłuszczowe, przyczyniające się do podwyższenia poziomu cholesterolu we krwi. Białko, które dostarczamy organizmowi jest niezbędne do regeneracji zniszczonych komórek. 

Mięso perliczki jest wyjątkowo delikatne i smaczne, moim zdaniem dużo lepsze od mięsa kurczaka czy indyka. Rosół ugotowany na perliczce ma inny smak, ciekawszy. Jeśli po ugotowaniu rosołu, porządnie schłodzimy go w lodówce i ściągniemy z wierzchu warstwę tłuszczu, otrzymamy wyjątkowo dietetyczny bulion, który swoim niecodziennym smakiem zachwyci wszystkich.

Przygotowanie rosołu z perliczki właściwie nie różni się specjalnie od przyrządzania rosołu z jakiegokolwiek innego mięsa. Ponieważ jednak perliczka jest wyjątkowo delikatna, nie dodaję do zupy ziela angielskiego i liści laurowych, które są zbyt aromatyczne.


Składniki:
  • perliczka, dokładnie umyta
  • 2 duże marchewki, obrane
  • 2 duże pietruszki, obrane
  • 1 duża bulwa selera, obrana
  • kilka liści selera naciowego
  • 1 por
  • 1 cebula, nieobrana
  • duża garść liści świeżego lubczyku
  • 10 ziarenek pieprzu
  • sól
  • około 3 litry zimnej wody

Przygotowanie:

1. Perliczkę wkładamy do garnka, zalewamy zimną wodą w ilości takiej, by woda jedynie przykryła mięso i doprowadzamy do wrzenia na niewielkim ogniu.
2. Gdy zacznie się gotować zbieramy „szumowiny”. Gotujemy na małym ogniu około 30 minut, ciągle pilnując, by zupa nie "bulgotała" zbyt mocno.
3. W tym czasie przygotowujemy warzywa. Marchewki, pietruszki i seler kroimy na mniejsze kawałki, pora, liście selera i lubczyku myjemy. Cebulę w łupinie wkładamy na około 10 minut do bardzo gorącego piekarnika lub opalamy nad palnikiem kuchenki.
4. Po około 30 minutach wkładamy do garnka wszystkie warzywa (cebulę ciągle z łupinami), wsypujemy 1/2 łyżeczki soli i dolewamy pozostałą część wody. Znowu doprowadzamy wszystko do wrzenia, przykrywamy i gotujemy na bardzo małym ogniu przez kolejną godzinę.
5. Rosół idealny powinien gotować się bardzo powoli, nie może intensywnie wrzeć, tylko „pykać”. Więc jeśli stwierdzicie, że rosół wrze zbyt mocno, dolejcie odrobinę zimnej wody, by zmniejszyć nieco jego temperaturę.
6. Mam taką zasadę, że zupę ostatecznie doprawiam solą na sam koniec gotowania. I wam też to polecam. Dzięki temu na pewno unikniecie przesolenia!
7. Po około 1,5 - 2 godzinach rosół jest właściwie gotowy. Wystarczy doprawić jeszcze solą, ugotować makaron lub moje ukochane lane kluski (wspomnienie z dzieciństwa) i można podawać.

Smacznego!

środa, 12 listopada 2014

najlepszy na świecie kurczak "z nadzionką"



Kurczak "z nadzionką" z wątróbki i zielonej pietruszki to nasze tradycyjne, rodzinne danie. Długo się przed nim wzbraniałam. Obecność ogromnej ilości zielonej pietruszki skutecznie powstrzymywała mnie przed spróbowaniem choćby kęsa. Jednak od jakiegoś czasu moja nienawiść do natki stopniowo maleje, więc postanowiłam się przekonać, jak smakuje. Jakie było moje zaskoczenie, że ten ukochany w mojej rodzinie pieczony i faszerowany kurczak jest naprawdę pyszny. Zrozumiałam, że nie bez przyczyny, pojawia się na stole podczas rodzinnych obiadów wyjątkowo często. 

Dzisiaj postanowiłam przekazać ten przepis dalej. Pieczcie i radujcie się :)


Potrzebujemy:
  • kurczak (około 1,5 kg)
  • około 200 g wątróbki drobiowej, umytej i oczyszczonej, pokrojonej na mniejsze kawałki
  • pęczek zielonej pietruszki, drobno posiekany
  • 1 łyżka masła
  • około 2 łyżek bułki tartej
  • suszony majeranek
  • sól i świeżo mielony pieprz

Przygotowanie:

1. Piekarnik rozgrzewamy do 220 st. C bez termoobiegu.
2. Umytego i dokładnie osuszonego kurczaka nacieramy obficie solą, pieprzem i suszonym majerankiem.
3. Posiekaną wątróbkę mieszamy z natką pietruszki, bułką tartą i masłem. Doprawiamy solą i pieprzem i tak powstałą „nadzionką” faszerujemy kurczaka. Zaszywamy lub „zamykamy” wykałaczkami, przekładamy do naczynia żaroodpornego i wstawiamy do piekarnika.

W momencie wstawienia kurczaka do piekarnika, zmniejszamy temperaturę do 170 st. C. Dzięki takiemu zabiegowi (rozpoczęcie pieczenia w bardzo wysokiej temperaturze, a następnie jej obniżenie) mięso będzie bardziej soczyste i smaczniejsze.

4. Kurczaka pieczemy około 1 godziny 40 minut.

5. Po upieczeniu odstawiamy do odpoczęcia na około 10 minut.

Smacznego!

sobota, 8 listopada 2014

mule po marynarsku / moules à la marinière / cozze alla marinara




Mule po marynarsku, moules à la marinière (po francusku), czy z włoskiego cozze alla marinara to chyba najbardziej klasyczny, najpopularniejszy i moim zdaniem jeden ze smaczniejszych sposobów na przygotowanie małży, zwanych także omułkami.

Duży chlust białego wytrawnego wina, cebula, czosnek i zielona pietruszka - te składniki wystarczą, by wraz z mulami stworzyć proste i pyszne danie.

Zanim zabierzecie się za przygotowywanie muli, kilka uwag:
  • przed duszeniem czy gotowaniem należy je wyjątkowo porządnie wyczyścić
  • gotują się wyjątkowo szybko. Przegotowane małże robią się twarde i gumowate, tak naprawdę wystarczy im 5 - 6 minut w dużym garnku lub rondlu, koniecznie na bardzo dużym ogniu
na koniec dwie najważniejsze zasady: 
  • świeże małże muszą być zamknięte! Otwarte wyrzucamy! Otwarte przed gotowaniem, znaczy tyle, że prawdopodobnie są martwe. Zjedzenie martwych małży kończy się naprawdę nieprzyjemnymi dolegliwościami gastrycznymi, więc nie polecam! Jeśli macie wątpliwości, bo małż jest leciutko rozchylony, wyrzućcie! Ja wyrzucam, nie warto ryzykować
  • po ugotowaniu małże się otwierają. Wszystkie zamknięte wyrzucamy! Powód ten sam, co wyżej.

Ok, znacie zasady, gotujemy!


Składniki:
  • świeże, umyte i oczyszczone omułki
  • 1/2 cebuli na każdy 1 kg omułków
  • 1 ząbek czosnku, drobno posiekany w plasterki na każdy 1 kg omułków
  • 150 ml białego wytrawnego wina na każdy 1 kg omułków 
  • pęczek natki pietruszki (na około 2 kg muszli)
  • 1 łyżka oliwy z oliwek najlepszej jakości
  • 1 łyżka masła
  • szczypta soli

Przygotowanie:

1. Wyszorowane mule dokładnie opłukujemy pod bieżącą zimną wodą. W trakcie czyszczenia nie moczymy ich w wodzie, ponieważ często się wtedy otwierają.
2. Cebulę siekamy w drobną kostkę i razem z czosnkiem wrzucamy do dużego, szerokiego garnka, w którym rozgrzaliśmy wcześniej oliwę razem z masłem. Smażymy aż się ładnie zeszklą, ale nie zarumienią.
3. Następnie wlewamy do garnka wino, zwiększamy płomień i doprowadzamy do wrzenia. Wrzucamy do garnka omułki (tylko zamknięte!) i gotujemy pod przykryciem przez 5 - 6 minut na dużym ogniu, aż się otworzą. W trakcie gotowania potrząsamy garnkiem, by mule gotowały się równomiernie.
4. Gotowe posypujemy obficie posiekaną natką pietruszki, usuwamy muszle zamknięte i natychmiast podajemy z bagietką lub chlebem (jak podają Włosi) lub z frytkami (!), jak - o zgrozo - zjecie u Francuzów!

Uwaga, pozostałą część białego wina proponuję wypić do obiadu!

Smacznego!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...