Co roku staram się przygotowywać pierniki wcześniej. Na kilka rodzajów, w tym wegańskich i bezglutenowych, znajdziecie już przepisy na blogu. W tym roku jakoś zaspałam :) Przypomniałam sobie o pierniczkach dzisiaj. I - tak prawdę mówiąc - nie piekłabym ich wcale, gdyby nie to, że umówiłam się na jutro z koleżankami na przedświąteczną kawę. Pomyślałam, że pierniczki będą dla nich miłym upominkiem. Zaczęłam więc przeszukiwać internet w poszukiwaniu prostych pierników, które nie muszą mięknąć tygodniami i koleżanki nie połamią na nich zębów, bo wtedy prezent mógłby się nie udać. Znalazłam w końcu przepis na stronie mojewypieki.com, ale ponieważ nie miałam w szafce wszystkich składników, trochę pokombinowałam. Pierniczki się udały, są jadalne i myślę, że będą miłym upominkiem. Pamiętajcie, że jeśli chcecie powiesić je na choince, zróbcie dziurki jeszcze przed pieczeniem (np. słomką do napojów).
Składniki:
- 400 g mąki pszennej
- 130 g cukru (ja dodałam brązowego)
- 100 g masła, roztopionego i ostudzonego
- 100 g miodu naturalnego
- 2 jajka
- 1 łyżka przyprawy do pierników
- 1 łyżka kakao
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej
Przygotowanie:
Wszystkie składniki zagniatamy. za mnie zrobił to robot kuchenny, ale masa jest dość plastyczna i zagniata się ją łatwo.
Ciasto rozwałkowujemy na grubość około 2 - 3 mm, a z niego wycinamy pierniczki w ulubionych kształtach.
Piekarnik rozgrzewamy do 180 st. C bez termoobiegu. Wycięte pierniczki pieczemy około 3 minut (jeśli są grubsze, to chwilę dłużej) na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, a upieczone pozostawiamy do całkowitego ostygnięcia na kratce.
Od razu po upieczeniu pierniczki są miękkie, ale w czasie stygnięcia, twardnieją, jednak pozostają chrupiące i daję sobie rękę uciąć, że nie połamiecie sobie na nich zębów (no chyba, że macie baaardzo słabe zęby ;)).
Pierniki możemy dekorować dopiero po całkowitym ostygnięciu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz