Święta Wielkanocne spędziłam z rodziną w Austrii, w okolicach Salzburga. Ponieważ dwa lata temu byliśmy na Wielkanoc w Tyrolu, kuchnia austriacka kojarzyła mi się przede wszystkim z knedlami z czerstwej bułki, kiełbasą i kiszoną kapustą. Jakże lekko i delikatnie :)
Lekko przerażona i z obawami o swój żołądek, w tym roku, całkiem miło się zaskoczyłam. Kuchnia z okolic Salzburga jest odrobinę lżejsza i nie trzeba bez przerwy łykać leków na niestrawność.
Podczas tygodnia w Austrii, musieliśmy na chwilę "podjechać" do Monachium, więc nie mogliśmy nie odwiedzić najsłynniejszej bawarskiej restauracji Hofbrauhaus. Tam oczywiście króluje piwo i biała kiełbasa, ale w totalnie bawarskim klimacie, przy rytmach bawarskiej, tradycyjnej muzyki na żywo, można to przeżyć i świetnie się bawić.
Generalnie prawda jest taka, że tydzień z widokiem na lodowiec, można przeżyć, jedząc raczej średnio smacznie i na pewno niezbyt zdrowo. W końcu nie pojechaliśmy tam jeść, tylko odpoczywać i cieszyć się górskim klimatem.
Okolice Zell Am See są piękne i bardzo różnorodne. Z jednej strony lodowiec i okoliczne stoki z bardzo bogatą ofertą dla narciarzy, z drugiej strony ogromne jezioro, malowniczo wpisane w pejzaż górski.
PS. Post pojawia się z "lekkim" opóźnieniem, ale musiałam zdjęcia pozbierać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz