Dziś Dzień Ojca, a jednocześnie imieniny mojego Taty. Choć nie ma Go ze
mną już kilkanaście, prawie dwadzieścia lat, to czas nie leczy ran, i z
roku na rok tęsknię coraz bardziej.
Wojtek, choć miał w
dowodzie wpisane
imię Władysław, całe życie używał tego pierwszego, bo nie chciał być
mylony ze swoim Ojcem - Władysławem właśnie. Tato był strasznie
pozytywną osobą i wszyscy, którzy go znali, na pewno by to
potwierdzili.
Był weterynarzem i zaszczepił we mnie bezgraniczną miłość do zwierząt.
Gdy przynosiłam do domu kolejne znajdy, troskliwie się nimi opiekował, a
potem zazwyczaj - nie bez moich protestów - odwoziliśmy je wspólnie do
Państwa Gucwińskich, do wrocławskiego ZOO. Dlaczego do ZOO? Bo wśród
moich "podopiecznych", oprócz psów i kotów, znajdowały się zające,
dzikie ptaki, sarenki, a nawet młody lis, potrącony przez samochód. Do końca
życia nie zapomnę tego uczucia, gdy przytulałam się do młodego rudego
liska.
Wojtek chciał wychować mnie na mądrą dziewczynkę,
więc oprócz
tego, że gonił mnie do nauki (a miałam wtedy około 8 lat), wymyślał mi
"zajęcia" pozalekcyjne. Kazał mi nauczyć się stolic wszystkich państw
świata i co wieczór mnie z nich odpytywał, a jak któregoś nie mogłam
zapamiętać,
szukał skojarzeń. Gdy nie mogłam nauczyć się nazwy stolicy Urugwaju,
opowiedział mi pewnie wymyśloną historię o pewnym żeglarzu, który
podpływając do brzegów Urugwaju, krzyknął "Widzę górę" i stąd wzięła się
nazwa Montevideo. Minęło około 25 lat, a ja do dziś znam stolice
większości krajów świata. Gdy musiałam do szkoły przeczytać "Krzyżaków",
a nasz piec Gucio zjadł drugi tom dzień przed kartkówką, szybko pobiegł
do wypożyczalni VHS (przypominam, że były to lata 90-te) po kasetę z
filmem i oglądał ją ze mną do końca.
Tato kochał
podróże i ogromnie żałuję, że nie doczekał "czasów tanich linii
lotniczych", bo jestem przekonana, że sprawiłoby mu to ogromną radość.
Pamiętam wyjazdy do Włoch, w starym oplu asconie słuchaliśmy Queen i
Maanamu, spacerowaliśmy po Wenecji i jedliśmy pizzę nad morzem w
Ravennie. Pamiętam długą jak diabli dwudniową podróż do Hiszpanii,
podczas której dalej słuchaliśmy Queen i Maanamu :)
Byłam córeczką Tatusia i mogłabym opowiadać o Nim godzinami.
Dziś
Dzień Ojca, złóżcie swoim najlepsze życzenia. Kupcie najlepsze ciasto i
biegnijcie do nich jak najszybciej. Dzisiejszy przepis z okazji Dnia
Ojca miał być przepisem na ciasto. Ale potem pomyślałam, że Wojtek
zamiast ciasta wybrałby bigos. Stąd przepis na wiosenny bigos :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz