Sezon na bób w pełni. ostatnio pisałam wam trochę o tym, jak bardzo jest zdrowy, bo o tym, że pyszny, chyba pisać nie muszę. Bób świetnie smakuje po prostu gotowany w koprze z solą, ale także bardzo dobrze sprawdza się w formie pasty. Jej przygotowanie jest banalnie proste, świetnie się przechowuje (do dwóch dni w lodówce), a dodatek świeżego koperku i soku z cytryny jest naprawdę orzeźwiające. Szczególnie, gdy na dworze prawie 35 st. C, albo gdy nie możecie już patrzeć na kanapki z serem lub szynką.
PS. Moja ciocia ostatnio opowiedziała mi o daniu z bobem, który jadła w Neapolu - o makaronie z bobem i kwiatami cukinii. Nawet chciałam coś podobnego przygotować, ale niestety kupienie kwiatów cukinii we Wrocławiu właściwie graniczny z cudem. Znalazłam kwiaty w sieci hurtowni na M, ale 8 zł za jeden kwiat to była lekka przesada.
Składniki:
- 0,5 kg bobu (opcjonalnie mrożony też wchodzi w grę)
- pęczek świeżego kopru
- 1 nieduży ząbek czosnku
- łyżka oliwy z oliwek najlepszej jakości
- sok z cytryny (do smaku)
- sól i świeżo mielony pieprz
Przygotowanie:
1. Bób gotujemy do miękkości (około 10 minut od zagotowania) w osolonej wodzie z dodatkiem 1/2 pęczka koperku. Ugotowany odcedzamy i przelewamy bardzo zimną wodą. Po pierwsze szybko schłodzimy bób, po drugie - zachowamy jego piękny, zielony kolor.
2. Przestudzony bób obieramy z łupinek i wrzucamy do misy blendera. Dodajemy lekko przesiekany koperek i ząbek czosnku, przekrojony na kilka części.
3. Do bobu wlewamy oliwę i blendujemy na gładką pastę. Doprawiamy sokiem z cytryny, solą i pieprzem i miksujemy jeszcze chwilę.
Gotowe!
Pastę podajemy w formie hummusu np. ze świeżymi marchewkami lub na chrupiących tostach. Jak wolicie.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz