Od jakiegoś czasu nie robię postanowień noworocznych, bo ich spełnianie kończy się zazwyczaj gdzieś w okolicach święta Trzech Króli. Nowy Rok, nowa ja... Tak, nigdy mi się to nie udało i coś podejrzewam, że i Wy, drogie Czytelniczki i drodzy Czytelnicy, nie zawsze trzymacie się swoich postanowień.
W tym roku jest jednak inaczej. Dlaczego? Bo dokładnie drugiego stycznia natrafiłam na stronę czytajsklad.com. Od razu informuję, że nie jest to post sponsorowany i nie znajdziecie tu lokowania produktu. Szperając na wyżej wymienionej stronie znalazłam zakładkę "Porównanie produktów". Jak już zaczęłam czytać, to skończyłam kilka godzin później, przechodząc przez 30 zakładek i zagłębiając się w to, co właściwie jemy i o czym naprawdę nie wiemy.
źródło: https://czytajsklad.com/porownania-produktow
Po skończonej lekturze, gdzieś koło drugiej w nocy, rwąc włosy z głowy, załamana tym, czego się dowiedziałam o szkodliwych dla nas składnikach, genialnie ukrytych pod skomplikowanymi nazwami w składach produktów znalazłam aplikację, która służy do analizowania składów i natychmiast ściągnęłam ją na swój telefon. Mowa o aplikacji "Zdrowe zakupy", choć znajdziecie wiele innych, które mają takie samo zastosowanie.
źródło: print screen aplikacji Zdrowe zakupy
No i zaczęło się. Z telefonem w dłoni, o drugiej w nocy, przeczesywałam lodówkę i spiżarnię, skanując kody kreskowe wszystkich produktów, aż usiadłam na podłodze i omal nie zaczęłam szlochać. Do tej pory wydawało mi się, że kupuję dobre i zdrowe produkty i naprawdę miałam wrażenie, że czytam i analizuję składy. Guzik prawda, połowa dostępnych w mojej kuchni produktów nadawała się do śmietnika.
Załamana położyłam się spać, by rano obudzić się z postanowieniem, że w 2018 roku zacznę kupować świadomie. Że dokształcę się w kwestii szkodliwych substancji, które producenci "dorzucają" do swoich produktów w celu poprawienia smaku, konserwowania czy nawet - o zgrozo - nadawania ładnego koloru.
Oczywiście, nie popadnę w skrajność i jak będę miała ochotę na kanapkę i podwójne frytki z górą soli w fastfoodowym barze, to kupię i zjem z radością. Ale potem wrócę do domu i na deser pochłonę deser bez szkodliwych E (choć uwaga! nie wszystkie są szkodliwe!) z myślą, że tak jest dla mnie lepiej i bezpieczniej.
Dlatego drogie Czytelniczki i drodzy Czytelnicy życzę Wam w tym Nowym Roku podobnych postanowień i przemyśleń. Zastanówcie się, czy w śmietanie kremówce naprawdę powinien znajdować się karagen, w soli morskiej substancje antyzbrylające, a w słodyczach olej palmowy i utwardzony tłuszcz roślinny.
źródło: vumag.pl
Analizujmy składy, kupujmy świadomie! Może przy mniejszym popycie na ich szkodliwe produkty, producenci zrezygnują z dodawania chemikaliów do żywności, a my będziemy po prostu zdrowsi.
Post ten dedykuję wszystkim, ale szczególną czujność proponuję zachować tym, którzy mają dzieci i ich los i zdrowie spoczywają w ich rękach.
Załamana stanem swojej wiedzy, pozdrawiam Was gorąco i życzę wszystkim, żebyśmy w 2019 rok weszli już zdrowsi!
Szayszkinnn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz