Jest 2 stycznia, a na dworze "wczesna wiosna". Wczoraj we Wrocławiu było 9 stopni! Mimo to, że całkiem mi to odpowiada, bo zimna nie lubię, to mój organizm już przestawił się na tryb zimowy. Na czym to polega? Muszę jeść ciepłe obiady. Żadne sałatki nie wchodzą w grę, choć latem jem je bardzo chętnie. Teraz wszystko ma być ciepłe, a nawet gorące, bo - jak mówią moi znajomi - mam azbestową buzię i ciężko mi się poparzyć. Wszystko popijam herbatą, której w okresie letnim nie tykam. A najchętniej jem zupy. I ciągle szukam i kombinuję, bo niektóre już mi się przejadły. Tak właśnie powstała ta zupa.
Składniki:
- zakwas na żur
- garść świeżych lub mrożonych grzybów (u mnie mrożone gąski zielonki), pokrojonych na mniejsze kawałki
- 150 g boczku wędzonego, pokrojonego w drobną kostkę
- 3 duże ziemniaki, obrane, umyte i pokrojone w kostkę
- 2 duże ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę
- 1/2 cebuli, posiekanej w bardzo drobną kostkę
- 1,5 litra wywaru warzywnego lub bulionu drobiowego
- 1 liść laurowy
- 2 – 3 ziarenka ziela angielskiego
- sól i świeżo mielony czarny pieprz
- posiekana natka pietruszki
Przygotowanie:
1. Boczek podsmażamy na suchej patelni na
niewielkim ogniu przez kilka minut, by wytopiło się z niego jak
najwięcej tłuszczu. Gdy już się lekko zarumieni, dodajemy cebulę
i czosnek i chwilę smażymy.
2. W międzyczasie podgrzewamy bulion,
dodajemy liście laurowe i ziele angielskie i gdy zacznie wrzeć
dodajemy ziemniaki i grzyby.
3. Jak już cebula z czosnkiem i boczkiem
ładnie się zarumienią, przekładamy wszystko do gotującego się
bulionu z grzybami.
4. Wszystko gotujemy kilka minut, aż
ziemniaki zmiękną.
5. Na koniec doprawiamy zupę zakwasem, do smaku, wlewając go do garnka stopniowo. Jeśli wolicie zupę bardziej kwaśną, dodajcie więcej.
6. Wszystko doprawiamy jeszcze solą i świeżo
mielonym pieprzem oraz ewentualnie odrobiną posiekanej natki
pietruszki.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz