Jakiś czas temu postanowiłam wzorem Nigelli Lawson zostać domową boginią. Kupiłam książkę pt. "Chleb" i wymyśliłam sobie, że od teraz będę piec bułki, chleby, brioszki i inne smakołyki, które znalazłam na stronach tej grubej książki, którą niektórzy blogerzy nazwali "piekarską biblią". Cóż... Jak często mi się zdarza, zadziałałam impulsywnie i wcale do książki nie zajrzałam, tylko od razu zapłaciłam i przytachałam te kilkaset stron do domu. Hmmm, książka może i jest biblią, ale tylko dla bardzo zaawansowanych piekarzy, którzy mają za sobą lata doświadczeń w pieczeniu. Dla mnie okazała się za trudna, techniki zbyt skomplikowane i mimo, że należę do ambitnych odłożyłam książkę na półkę, gdy przeczytałam, że ciasto na zwykły chleb powinno wyrastać 12 - 16 godzin. Serio?! Ponad pół doby?!
Książkę odłożyłam na półkę, ktoś ją pewnie kiedyś dostanie w prezencie (:)) i rozpoczęłam poszukiwania prostych i szybkich przepisów na stronach internetowych.
Pieczenie chlebów, bułek i innych śniadaniowych smakowitości, o których autorzy przepisów mówili: "łatwe", "ekspresowe", "zawsze wychodzą " i tak zazwyczaj kończyło się zmarnowanymi składnikami i mnóstwem czasu. Tak też było z tym przepisem, który znalazłam na stronie whiteplate.com. Za pierwszym razem wyszły z piekarnika niejadalne i twarde kamienie. Przyznaję piekłam bułki w pośpiechu, bo zabrałam się za to grubo po 21. Więc gdy ciasto wyrastało, zamykały mi się oczy i błagałam o sen. Postanowiłam się jednak nie poddawać i wczoraj podjęłam kolejną próbę. Tym razem podeszłam do ciasta cierpliwie i przede wszystkim dużo wcześniej. Nie spiesząc się wyrobiłam ciasto, pozostawiłam pod przykryciem tuż obok ciepłego kaloryfera i czekałam. Kiedy po blisko dwóch godzinach od wyrobienia ciasta wyjęłam z piekarnika pachnące i wyrośnięte bułki oniemiałam z zachwytu. Te bułki naprawdę są łatwe w przygotowaniu! Potrzeba im tylko trochę serca i cierpliwości!
Spróbujcie koniecznie!
Składniki (według przepisu na 6 sztuk, mi wyszło 8):
- szklanka mąki żytniej razowej
- szklanka mąki żytniej
- 3/4 - 1 szklanka ciepłej wody (nie gorącej!)
- 10 g świeżych drożdży (lub czubata łyżeczka drożdży suszonych)
- czubata łyżeczka soli
- 2 łyżki oliwy z oliwek
- 3 łyżki pestek słonecznika
Przygotowanie:
1. Obie mąki mieszamy z solą.
2. Drożdże mieszamy z około 1 - 2 łyżeczkami ciepłej wody i gdy całkiem się rozpuszczą, dodajemy do mąki. Dalej wlewamy pozostałą część wody i oliwę i zagniatamy ciasto. Powinno kleić się do rąk.
3. Do ciast wsypujemy pestki słonecznika i zagniatamy wszystko jeszcze chwilę. Tak przygotowane ciasto przykrywamy czystą ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce, bez przeciągów na około 30 - 40 minut.
4. Z wyrośniętego ciasta formujemy bułeczki, układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia na kolejne 30 minut.
Piekarnik rozgrzewamy do 230 st. C.
5. Wyrośnięte bułeczki wstawiamy do piekarnika i pieczemy 12 - 15 minut, aż się lekko zarumienią.
Gotowe bułeczki odstawiamy na kratkę do ostygnięcia i podajemy.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz