Podczas studiów mieszkanie dzieliłam z moją przyjaciółką. Gotowałam wtedy dużo rzadziej i mniej chętnie niż dziś, częściej stołowałyśmy się "w mieście". Jednak zazwyczaj w weekendy, głównie po tak zwanej ciężkiej nocy, wspólnie lub na zmianę przygotowywałyśmy tzw. "obiad idealny". Z czego składał się ów obiad? Miałyśmy kilka niezmiennych zestawów: schabowy, ziemniaki i mizeria (czasem mizerię zamieniałyśmy na marchewkę z groszkiem) lub mielony, ziemniaki i kiszona kapusta (czasem na ciepło). Chociaż już od kilku lat nie mieszkamy wspólnie, jeśli rozmawiamy o obiedzie idealnym (a naprawdę często rozmawiamy o jedzeniu) zawsze wymieniamy właśnie te dwa zestawy. Czasem, gdy do siebie telefonujemy, gdy w odpowiedzi na pytanie "co masz na obiad?", słyszymy o którymś z naszych obiadów idealnych, mówimy "oooo zazdroszczę".
Dziś na tapecie kotlety mielone. Chyba pierwszy raz na blogu, choć prowadzę go już od blisko 4 lat. Przepraszam za to niedopatrzenie :) Można je przygotować chyba z każdego mięsa, ale ja najbardziej lubię te z indyka. Są lżejsze, mniej tłuste. O czym należy pamiętać przygotowując mielone? Po pierwsze i najważniejsze powinniśmy kupić najlepszej jakości mięso. Świeże, najlepiej mielone w domu lub przez rzeźnika na naszych oczach. Powinniśmy wybierać kawałki bardziej tłuste, bo w przypadku "chudego" miesa kotlety będą suche o konsystencji płyty pilśniowej. Na mielone z indyka najlepsze będzie mięso z udźca. To podstawa.
Po drugie, ważny jest także sposób i temperatura smażenia. Kotlety smażymy na porządnie rozgrzanym tłuszczu, na niewielkim ogniu, by zdążyły usmażyć się wewnątrz. Czasem, w przypadku dużych kotletów, po obsmażeniu z dwóch stron na złoto, przykrywam patelnię pokrywką. I zawsze sprawdzam na jednym z kotletów, czy usmażyły się prawidłowo.
To dwie najważniejsze zasady przy przygotowywaniu najlepszych kotletów mielonych. Możemy zaczynać?
Składniki:
kotlety:
- około 600 g mięsa mielonego z udźca indyczego
- 1 niewielka cebula, posiekana w drobną kostkę i podsmażona wcześniej do miękkości na odrobinie oleju
- 1 małe jajko
- 1/2 czerstwej bułki, namoczonej przez kilka minut w mleku (jeśli nie macie czerstwej bułki, ale macie bułkę tartą, dodajcie do mięsa 1 - 2 łyżki, oczywiście bez namaczania)
- sól i świeżo mielony pieprz
- bułka tarta do obtoczenia
- olej rzepakowy lub smalec do smażenia (ja wybrałam olej)
sos:
- 2 duże cebule, pokrojone w piórka lub półplasterki
- 2 łyżki masła
- około 100 ml białego wytrawnego wina
- liść laurowy
- sól i świeżo mielony pieprz
+ dodatki: ja podałam moje kotlety z kaszą jęczmienną i ogórkiem kiszonym (ach, jak lubię klasykę), ale możecie zmienić dodatki, podać np. puree ziemniaczane i jakąś surówkę
Przygotowanie:
Zaczynamy od kotletów.
1. Mięso mieszamy z cebulą, jajkiem i bułką (odsączoną z mleka). Doprawiamy solą i pieprzem. Wszystko dokładnie zagniatamy ręcznie, lekko ubijając dłonią. Dzięki temu napowietrzamy mięso, a to sprawi, że będzie bardziej puszyste i delikatniejsze po usmażeniu.
2. Na patelni porządnie rozgrzewamy tłuszcz.
3. Z mięsa formujemy kulki (ja lubię mniejsze kotlety), obtaczamy w bułce tartej, lekko spłaszczamy i układamy na rozgrzanym tłuszczu. Najlepiej po 4 - 5 na raz, żeby smażyły się równomiernie.
4. Smażymy po kilka minut z każdej strony, tak jak wspominałam wcześniej, na niewielkim ogniu. Możemy przykryć patelnię pokrywką.
W międzyczasie przygotowujemy sos i gotujemy kaszę (lub ziemniaki).
Na patelni rozgrzewamy łyżkę masła. Wrzucamy liść laurowy i cebulę i podsmażamy kilka minut, na niewielkim ogniu, do miękkości i delikatnego zarumienienia. Wlewamy wino i czekamy aż lekko odparuje. Potrwa to minutę lub dwie. Na sam koniec, po wyłączeniu ognia pod patelnią (bardzo ważne!) doprawiamy sos solą i pieprzem i dodajemy drugą łyżkę masła. Mieszamy delikatnie. Rozpuszczone masło sprawi, że dość rzadki sos zamieni się w piękną emulsję.
Kotlety podajemy na gorąco z wybranymi dodatkami i sosem.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz