Tłusty czwartek za pasem, więc czas na pączki. Klasyczne z przepisu babci Uty znajdziecie już na blogu (tutaj), dzisiaj przepis na coś bardziej ekspresowego, bez drożdży. Fakt, ja wolę pączki drożdżowe, ale może te także przypadną wam do gusty.
Tak poza tym to należycie do teamu faworki czy teamu pączki? U mnie faworki zdecydowanie rządzą tłustym czwartkiem, a przepis, który także znajdziecie na blogu, uważam za najlepszy (tutaj). Do dzisiaj nie znalazłam lepszego :)
Składniki:
- 300 g twarogu dobrej jakości, zmielonego trzykrotnie, jak na sernik
- 2 szklanki mąki pszennej
- 3 jajka
- 1 łyżka cukru
- łyżeczka sody oczyszczonej
- łyżka cukru z prawdziwą wanilią (warto przygotować go w domu, przepis tutaj) lub opcjonalnie kilka kropel esencji waniliowej, naturalnej
- szczypta soli
- łyżka spirytusu (dzięki temu pączki mniej chłoną tłuszcz)
+ do smażenia: minimum litr oleju lub 4 kostki smalcu
Przygotowanie:
1. Tłuszcz rozgrzewamy w garnku. Żeby pączki nie wchłaniały zbyt dużej ilości tłuszczu, musimy smażyć je w naprawdę gorącym oleju lub smalcu.
2. Wszystkie składniki na ciasto mieszamy dokładnie.
3. Ręcznie formujemy niewielkie kulki. Jeśli ciasto przykleja się do dłoni, warto je lekko natłuścić odrobiną oleju.
4. Pączki smażymy do chwili aż będą pięknie złociste. Nie trzeba ich obracać, same to robią :)
Gorące pączki wyciągamy łyżką cedzakową na ręcznik papierowy. Po chwili, jeszcze ciepłe obtaczamy w cukrze pudrze. Najlepiej smakują na świeżo.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz