wtorek, 29 grudnia 2015

W TYM ROKU ŻYCZENIA NOWOROCZNE SKŁADAM WAM PO JAPOŃSKU/CHIŃSKU(?)
SŁOWA ŻYCZEŃ UŁÓŻCIE SOBIE SAMI - DOPASUJCIE JE DO SWOICH MARZEŃ!

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!

XOXO SZYSZKIN



Ps. To najgorsza piosenka ever! Kto przesłucha całą, powinien otrzymać medal za cierpliwość!

wtorek, 22 grudnia 2015

gołąbki z indykiem i kaszą gryczaną



Gołąbki to dla mnie danie świąteczne. Prawdopodobnie dlatego, że ich przygotowanie zajmuje mnóstwo czasu. Zazwyczaj w tygodniu nie mam go aż tak wiele. Na blogu pojawiały się już receptury na różne rodzaje gołąbków, jednak zawsze będę podkreślać, że najlepsze są te najprostsze - z mięsem i ryżem. I chociaż takie lubię najbardziej, to jeść mi ich nie wolno, bo nie wolno jeść mi ryżu. W związku z tym kasza gryczana stała się jego zamiennikiem, bo przy okazji jest także bezglutenowa. 


Składniki:

  • liście włoskiej kapusty
  • około 500 g mielonego mięsa z piersi indyka 
  • około 1,5 szklanki ugotowanej kaszy gryczanej
  • 1 duża cebula, pokrojona w drobną kostkę
  • 1 łyżka oliwy z oliwek lub oleju rzepakowego
  • sól i świeżo mielony czarny pieprz
  • opcjonalnie - drobno posiekana natka pietruszki



Przygotowanie:



1. W dużym garnku zagotowujemy wodę. Kapustę rozdzielamy na liście i sparzamy we wrzątku przez 3 - 4 minuty. Liście uszkodzone, z których nie "złożymy" gołąbków przydadzą nam się do wyłożenia naczynia.

2. W głębokiej patelni rozgrzewamy oliwę lub olej. Wrzucamy cebulę i podsmażamy chwilę aż się zeszkli i zmięknie.

3. Mięso mielone przekładamy do dużej miski i mieszamy z kaszą gryczaną i podsmażoną cebulą. Doprawiamy wszystko solą i dość obficie pieprzem.

4. Farsz układamy na sparzonych liściach. Zawijamy boki liści do środka, następnie cały liść zwijamy w rulon. Postępujemy tak samo z każdym gołąbkiem. 

5. Naczynie żaroodporne wyścielamy uszkodzonymi liśćmi kapusty. Gołąbki układamy w naczyniu, dolewamy do niego gorącej wody do około 1/4 wysokości naczynia, przykrywamy pokrywką lub folią aluminiową i wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 180 st. C na około 1,5 godziny.



Smacznego!

środa, 16 grudnia 2015

klops na kanapkę bez glutenu i bez jajek



Ostatnio przestałam kupować wędliny. Po pierwsze dlatego, że po prostu przestały mi smakować, a po drugie - w kupnym wędlinach znajdujemy mnóstwo dodatków do mięsa, których chciałabym w swojej diecie unikać. Te wszystkie glutaminiany sodu i inne ulepszacze po prostu nam szkodzą. Jeśli dzisiaj tego nie odczuwamy, odczujemy to na pewno w przyszłości. A ponieważ nie umiem sobie wyobrazić życia bez kanapki "z mięsem" i w ogóle życia bez mięsa, szukam zdrowszych zamienników. Na blogu znajdziecie już mięsa, idealne na kanapkę, teraz postanowiłam się zabrać za klopsa. Klopsa, który świetnie smakuje i właściwie nie wygląda. Tylko jak upiec bezglutenowego klopsa, na dodatek bez jajek, których jeść mi nie wolno?! Znalazłam sposób, który także wam polecam. 


Składniki:
  • 1 kg mielonego mięsa z indyka
  • 6 łyżek bezglutenowych płatków owsianych (oczywiście, jeśli nie musicie eliminować glutenu, wykorzystajcie klasyczne płatki owsiane - nie błyskawiczne)
  • 1 cebula, pokrojona w drobną kostkę
  • świeże zioła (wybierzcie te, które lubicie albo te, które akurat macie pod ręką - ja wykorzystałam kilka gałązek świeżego rozmarynu i tymianku, drobno posiekanych)
  • sól i świeżo mielony czarny pieprz
  • odrobina suszonego chilli
  • łyżka oliwy
+ możecie dodać odrobinę czosnku, kilka suszonych pomidorów (drobno posiekanych), kilka kaparów albo garść świeżej natki pietruszki - bawcie się smakiem!


Przygotowanie:

1. Płatki owsiane zalewamy wrzątkiem, tak by w całości zostały przykryte.
2. Cebulę podsmażamy na łyżce oliwy, aż ładnie się zeszkli, ale nie zarumieni.
3. Po kilku minutach, gdy płatki owsiane porządnie napęcznieją, odcedzamy je na sitku.
4. Piekarnik rozgrzewamy do 180 st. C bez termoobiegu.
5. W dużej misce mieszamy mięso z podsmażoną cebulą, odsączonymi płatkami owsianymi, posiekanymi ziołami, solą, pieprzem i odrobiną chilli.
6. Keksówkę napełniamy mięsem i pieczemy około godziny i 15 minut. 
7. Po upieczeniu klopsa pozostawiamy do lekkiego przestygnięcia i wyciągamy z formy. 

Smacznego!

poniedziałek, 14 grudnia 2015

idealnie gładki sernik




Do Świąt pozostała już tylko chwila. Ja w tym roku jadę właściwie na gotowe, ale na pewno przywiozę ze sobą kilka smakołyków. Jak co roku jestem odpowiedzialna za sałatkę "komunę" - w normalnych rodzinach nazywaną raczej sałatką jarzynową, ale pomyślałam też, żeby coś upiec. Nie znam nikogo,kto nie lubiłby sernika, więc postanowiłam znaleźć przepis na sernik idealny, gładki i kremowy, ale nie taki na serku mascarpone czy philadelphia, ale na swojskim polskim twarogu. Taki właśnie jest ten sernik, który znajdujecie w tym poście. Chociaż, gdy będę przygotowywać go powtórnie, upiekę go na spodzie z ciasteczek, może z pierników?

Uwaga! Przygotowanie tego sernika wymaga czasu i cierpliwości, dlatego warto przygotować go dzień wcześniej i dać mu odpocząć w lodówce.

Do przygotowania sernika, proponuję jedną z najlepszych świątecznych piosenek :P




Składniki (wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej):
  • 1 kg twarogu dobrej jakości zmielonego minimum trzykrotnie
  • 200 g cukru pudru lub drobnego cukru do wypieków
  • 3 łyżki mąki ziemniaczanej lub budyniu waniliowego
  • 5 dużych jaj od kur z wolnego wybiegu
  • 125 ml śmietanki kremówki (36 %)
  • 3 łyżeczki naturalnego ekstraktu waniliowego lub ziarenka z jednej laski wanilii

Przygotowanie:

1. Piekarnik rozgrzewamy do 175 st.C bez termoobiegu.
2. Do dużej miski przekładamy twaróg, cukier i mąkę i miksujemy wszystko na gładko przez kilka minut, aż w masie nie pozostanie ani jedna grudka.
3. Dodajemy po jednym jajku, ciągle miksując.
4. Na koniec dodajemy śmietankę i ekstrakt waniliowy i miksujemy jeszcze chwilę, do połączenia składników.
5. Masę na sernik wylewamy do tortownicy (21 - 22 cm), na której dnie wyłożyliśmy papier do pieczenia.
6. Wstawiamy do piekarnika i pieczemy przez 15 minut. Następnie zmniejszamy temperaturę pieczenia do 120 st. i pieczemy przez następną godzinę i 45 minut.
7. Gotowy sernik wyciągamy na kratkę i pozostawiamy do ostygnięcia. Gdy będzie całkiem chłodny, ściągamy obręcz tortownicy i wstawiamy sernik do lodówki na całą noc.

Przed podaniem możecie swój sernik udekorować w sposób, na jaki tylko macie ochotę. W lecie ułożyłabym na wierzchu górę słodkich i pachnących truskawek, ale o tej porze o takie trudno.

Smacznego!

źródło przepisu: kwestiasmaku.com

piątek, 11 grudnia 2015

bigos z prawdziwego zdarzenia




Bigos to jedno z tych dań, których właściwie nie jadam. Może to przez złą sławę tej tradycyjnej staropolskiej potrawy, która mi osobiście kojarzy się z kapustą wymieszaną z wszystkimi resztkami, jakie pozostają z obiadu. Gdy widzę bigos na wszelkiego rodzaju uroczystościach, piknikach czy innych dożynkach, odwracam wzrok. Każdy kto oglądał film Smarzowskiego, wie dlaczego. Jednak prawda jest taka, że we wszystkich książkach z tradycyjną kuchnią polską, które miałam okazję przeglądać, bigos występuje jako danie świąteczne, niemalże wykwintne, przygotowywane "na bogato" z dobrej jakości mięsem i kiełbasami. Dlatego mimo mojej niechęci do bigosu, postanowiłam przygotować swój domowy, według wskazówek Hanny Szymanderskiej. Powiem tak, bigos wyszedł smaczny i bardzo aromatyczny. I chociaż z pewnością nie zajmie miejsca w mojej top liście dań, kiedyś jeszcze go powtórzę, prawdopodobnie gdy będę wiedziała, że dzień później mogę mieć kaca. Może w Sylwestra?!


Składniki:
  • 1,5 kg kiszonej kapusty
  • 50 g suszonych prawdziwków
  • 6 wędzonych śliwek (uwaga! nie suszonych - wędzonych!)
  • 2 cebule, pokrojone w drobną kostkę
  • 300 ml czerwonego wytrawnego wina
  • 1,5 łyżki koncentratu pomidorowego
  • 3 liście laurowe
  • 4 ziarenka ziela angielskiego
  • 4 ziarenka jałowca
  • około 500 g mięsa (ja wykorzystałam wołowinę, ale możecie dodać wieprzowinę, a nawet dziczyznę), pokrojonego w dużą kostkę
  • 150 g kiełbasy jałowcowej, pokrojonej w dużą kostkę lub półplasterki
  • 150 g innej kiełbasy (zapytajcie rzeźnika, która będzie najlepsza), pokrojonej tak jak kiełbasy jałowcowej
  • 1 łyżka majeranku
  • sól i pieprz
  • 1 łyżka smalcu lub oleju

Przygotowanie:

1. Kapustę przekładamy do dużego garnka. Jeśli jest zbyt kwaśna, przepłukujemy ją raz wodą. Uwaga, bigos powinien być kwaśny, więc nie przesadźcie z płukaniem. Zalewamy ją wodą w takiej ilości, by kapusta była całkiem zakryta.
2. Do kapusty dodajemy prawdziwki, wędzone śliwki, liście laurowe, ziele angielskie, jałowiec, majeranek, wlewamy wino i dodajemy koncentrat. Dusimy pod przykryciem.
3. W międzyczasie na łyżce smalcu podsmażamy mięso. Zaczynamy od wołowiny, którą smażymy na dużym ogniu do czasu aż ładnie się zarumieni. Zarumienione mięso przekładamy na duży talerz, a na tej samej patelni najpierw podsmażamy kiełbasę, a potem cebulę. Wszystko ściągamy z patelni i razem z wołowiną przekładamy do garnka z gotującą się kapustą.
4. Kapustę dusimy około 1,5 - 2 godzin, co jakiś czas mieszając. Jeśli zacznie przywierać, dolewamy odrobinę wody. Pod koniec gotowania, jeśli jest taka potrzeba, ściągamy pokrywkę i bigos odparowujemy. 
5. Na koniec doprawiamy solą i pieprzem.

Smacznego!

środa, 9 grudnia 2015

wegańskie i bezglutenowe pierniki part 2

 


Nienawidzę świąt. Pewnie już to pisałam nie raz. Dla mnie Boże Narodzenie jest karą za wszystkie grzechy, popełnione w całym roku. Czekoladowe mikołaje pojawiające się w sklepach już we wrześniu, wszechobecne już od Wszystkich Świętych uśmiechniete bałwanki, aniołki i reniferki, "krzyczące" z każdej witryny sklepowej "Merry Christmas!". Jak jeszcze zaczną grać w sklepach rzewne kolędy - zamknę się w domu, mniej więcej do trzech króli. Nawet  bożonarodzeniowy jarmark na wrocławskim rynku przyciąga mnie co roku tylko po to, by napić się wina za 10 zł, które w niemieckich marketach kosztuje euro za 1 litr. Ale dobra, to jest taka moja mała bożonarodzeniowa tradycja. Szybkie wino i do domu :)

Skoro nienawidzę świąt, zapytacie zapewne, dlaczego wobec tego przygotowuję co roku i publikuję posty z różnymi tradycyjnymi i mniej  smakowitościami. Odpowiedź jest prosta - bo mam dobre serce i wierzę, że chociaż ich część pojawi się na stołach tych, którzy święta kochają.

A teraz, tak dla podtrzymania tradycji!




Cheers!





PS. Piernikowa inwazja trwa! Szukam przepisu idealnego. Ten znalazłam na niezawodnej stronie jadłonomia.com, ale lekko zmodyfikowałam go zastępując mąkę pszenną, ostatnio moją ulubioną - gryczaną pełnoziarnistą. Wyszły fajne, takie cieniutkie, może odrobinę przypominające w smaku moje ukochane pepparkaka ze znanej sieci sklepów meblowych na i.


Składniki:
  • 2 1/4 szklanki mąki gryczanej
  • 3/4 szklanki cukru trzcinowego
  • 1/2 szklanki oleju roślinnego (zwróćcie uwagę, by olej, którego używacie był "przystosowany" do pieczenia w wysokich temperaturach, w przeciwnym razie olej się spali i wydzieli rakotwórcze substancje)
  • 1 łyżka przyprawy do piernika (jeśli macie chęć - przygotujcie ją w domu, ja sięgnęłam po tę "sklepową")
  • 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • szczypta soli i szczypta świeżo mielonego czarnego pieprzu
  • kilka łyżeczek lodowatej wody (4 - 6)

Przygotowanie:

1. Wszystkie składniki (bez wody) zagniatamy w dużej misce. Zimną wodę wlewamy stopniowo, do uzyskania odpowiedniej konsystencji. Możecie użyć robota kuchennego, ale dość łatwo się ze sobą łączą, więc można to zrobić łyżką. Z ciasta formujemy kulę, zawijamy w folię spożywczą i odstawiamy do lodówki na około 1 godzinę.
2. Po tym czasie rozgrzewamy piekarnik do 180 st. C bez termoobiegu.
3. Ciasto rozwałkowujemy na grubość około 4 - 5 mm i wycinamy ciastka. Układamy je na blaszce, wyłożonej papierem i pieczemy 8 - 10 minut. Uwaga, takie cienkie pierniki lubią się przypalać!

Gotowe pierniki odstawiamy do całkowitego ostygnięcia i dopiero wtedy dekorujemy, jeśli oczywiście macie ochotę to robić.

Smacznego!

wtorek, 8 grudnia 2015

wegańskie i bezglutenowe pierniki



Pieczenie pierników nie bywa skomplikowane. Prosty przepis znajdziecie już na blogu. Jednak w tym roku musiałam zmodyfikować moją dietę i wykluczyć z niej gluten i jajka. I cholera, zrobił się problem. Jak upiec pierniki bez żółtek i tak popularnej mąki pszennej (i żytniej, i kukurydzianej, i ryżowej - tych też jeść mi nie wolno)??? Przepisów szukałam wszędzie, ale zawsze coś, a to żółtka, a to zabroniona mąka jedna czy druga. Postanowiłam zaryzykować i zmodyfikować kilka, może nawet kilkanaście przepisów w jeden. Ryzyko było takie, że wszystko znowu wyląduje w śmietniku. Niewielkie, biorąc pod uwagę, że moje eksperymenty stosunkowo często kończą się fiaskiem. Jednak udało się! Pierniki wyszły naprawdę super, czego dowodem jest to, że przyjechała na chwilę moja koleżanka, połowę zjadła i jeszcze wzięła na wynos. Prawdopodobnie do Wigilii nie zostanie ani jeden!


Składniki:
  • 200 g mąki z migdałów - można też zmielić migdały bez skórek, ale mi się nie chciało :P
  • 160 g mieszanki mąk bezglutenowych - u mnie 100 g mąki gryczanej, 30 g mąki kasztanowej, 30 g mąki z manioku (możecie wykorzystać także - kukurydzianą, ziemniaczaną - eksperymentujcie!)
  • 2 łyżki brązowego cukru 
  • 80 g oleju kokosowego
  • 100 g syropu z agawy lub wymieszanego z syropem klonowym, który dobrze pasuje do pierników
  • 2 czubate łyżki przyprawy do piernika (ja użyłam gotowej, lenistwo jest moją wymówką; bardziej ambitnym proponuję rozgnieść przyprawy samodzielnie)
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • szczypta pieprzu (możecie ten składnik pominąć, ale pieprz świetnie podkreśla intensywność przyprawy do piernika)

Przygotowanie:

1. Piekarnik rozgrzewamy do 180 st. C bez termoobiegu.
2. Wszystkie suche składniki mieszamy w dużej misce.
3. Olej kokosowy podgrzewamy, żeby się rozpuścił i mieszamy z syropem z agawy. Dolewamy do suchych składników. Zagniatamy ciasto.
4. Jeśli ciasto jest zbyt klejące, podsypcie je odrobiną mąki gryczanej. Wykładamy je na stolnicę, podsypujemy i rozwałkowujemy na grubość około 8 mm. 
5. Wycinamy dowolne kształty. Układamy pierniki na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.
6. Pieczemy około 12 minut.

Upieczone pierniki przekładamy na kratkę do całkowitego przestygnięcia. Schłodzone pierniki przechowujemy w zamykanej puszce lub słoiku. Możemy je oczywiście dekorować według własnego pomysłu. Ja nie zdążyłam :/

Smacznego!

poniedziałek, 30 listopada 2015

pierś z gęsi marynowanej w czerwonym winie i rozmarynie



Gęsina na św. Marcina. Tak powinno być, jednak kiedy wszyscy zjadali się nią w okolicach 11-go listopada, ja jadłam pizzę we Włoszech. Wobec tego gęsina pojawia się na blogu z lekkim opóźnieniem.

Pierś z gęsi miałam kiedyś upiec w towarzystwie pewnego jegomościa, który obiecał mi kolację. O jegomościu i kolacji dawno zapomniałam, ale o gęsinie nie. Bo to mięso szlachetne i pyszne, warte zainteresowania :)


Składniki:
  • pierś z gęsi, umyta i dokładnie osuszona
  • czerwone wytrawne wino, około 150 ml
  • kilka gałązek świeżego rozmarynu
  • 1 łyżka miodu
  • sól i świeżo mielony pieprz
dodatki:
  • jabłka (warto wybrać twarde i raczej kwaskowate)
  • około 1 łyżeczki suszonego majeranku
  • szczypta cynamonu 
  • szczypta soli

Przygotowanie:

1. Umytą i osuszoną pierś z gęsi wkładamy do niedużej miski, zalewamy czerwonym winem, wymieszanym z łyżką miodu, dodajemy gałązki rozmarynu. Wszystko przykrywamy folią spożywczą i odkładamy do lodówki na minimum dwie godziny, a najlepiej na całą noc.

2. Kiedy gęsina zdąży się zamarynować, wyciągamy ją z lodówki, wycieramy dokładnie ręcznikiem kuchennym i odstawiamy na około 15 minut, by nabrała temperatury pokojowej.
3. W tym czasie nagrzewamy piekarnik do 180 st. C bez termoobiegu.
4. Patelnię, którą możemy później wstawić do piekarnika rozgrzewamy. Skórę piersi gęsiej nacinamy ostrym nożem "w kratkę" (tak jak piersi kacze), uważając przy tym, by nie naciąć mięsa. Doprawiamy solą i pieprzem.
5. Mięso układamy na gorącej patelni, skórą do dołu. Smażymy tak długo aż wytopi się z niej tłuszcz, a skóra się ładnie zarumieni. Jeśli będzie bardzo ciemna, nie przejmujcie się - mięso marynowało się w czerwonym winie, więc trochę nabrało koloru. Po kilku minutach przewracamy mięso na drugą stronę (uwaga, nie nakłuwamy!) i smażymy jeszcze około 2 minut. Następnie znowu obracamy skórą do góry.
6. W tym momencie patelnię wstawiamy do rozgrzanego piekarnika. Pieczemy około 20 minut. Jeśli chcecie, by mięso było bardziej krwiste, skróćcie czas pieczenia do około 10 minut.
7. W tym czasie jabłka (ze skórką) dzielimy na "ósemki", usuwamy gniazda nasienne. Obtaczamy je dokładnie majerankiem, cynamonem i szczyptą soli. 
8. Tak przygotowane jabłka dodajemy na patelnię, układamy je obok gęsiego mięsa. Pieczemy jeszcze 20 minut.
9. Upieczone mięso ściągamy z patelni i pozostawiamy na desce na około 10 minut, by "odpoczęło".
10. Upieczone mięso kroimy w grube plastry i podajemy z jabłkami.

Smacznego!

środa, 25 listopada 2015

labraks z grilla



Grillowanie ryby to chyba jeden z najlepszych sposobów, by zachować jak najwięcej ich wartości odżywczych i by były - moim zdaniem - najsmaczniejsze. Labraks jest rybą słonowodną, dlatego jest dość tłusta. Jednak o dobroczynnych skutkach rybich tłuszczów wiemy tak wiele, że nie powinny się ich obawiać. Mają dobroczynny wpływ na pracę naszego serca i na naszą pamięć. Między innymi, oczywiście :)


Składniki:
  • wypatroszone i dokładnie oczyszczone ryby
  • plastry pomarańczy (wcześniej sparzonej i dokładnie wyszorowanej)
  • gałązki świeżego koperku
  • gałązki świeżego tymianku
  • plasterki świeżego chilli (w ilości, zależnej od was)
  • sól i świeżo mielony czarny pieprz

Przygotowanie:

1. Do wnętrza każdej ryby wkładamy po kilka plastrów pomarańczy (warto przekroić je na mniejsze kawałki), po kilka gałązek koperku i tymianku i odrobinę świeżego chilli. Doprawiamy solą i pieprzem.

2. Ryby związujemy sznurkiem, dzięki czemu podczas grillowania nic z wnętrza ryby nie wypadnie.

3. Ryby grillujemy po około 10 minut z każdej strony. Długość grillowania zależy od wielkości ryb, które kupiliśmy. Moje labraksy nie były zbyt duże i 10 minut spokojnie im wystarczyło.

Uwaga! Ponieważ sezon grillowy definitywnie zakończył się na kilka miesięcy, możecie zgrillować ryby na patelni grillowej (bez tłuszczu). Ja tak zrobiłam i wyszły super, chociaż na pewno brakowało im dymnego aromatu.

Smacznego!

czwartek, 19 listopada 2015

bezglutenowe i wegańskie brownie z ciecierzycy



Jak upiec ciasto czekoladowe bez glutenu, bez jajek, bez białego cukru i właściwie bez niczego? Podejmowałam już kilka prób, by to zrobić i zazwyczaj kończyło się to całkowitą porażką. Kiedyś upiekłam ciasto z cukinii i nie będę ukrywać, że całe wylądowało w śmietniku szybciej niż to możliwe.

Dlatego, gdy znalazłam ten przepis na stronie jadłonomia.com, miałam sporo wątpliwości i podchodziłam do niego z dużą nieufnością. Jednak, ponieważ ostatnio dowiedziałam się, że nie mogę jeść glutenu i jajek, postanowiłam zaryzykować, bo miałam ogromną potrzebę zjedzenia czegoś czekoladowego. Ok, mogłam zjeść po prostu czekoladę, ale chciałam sobie urozmaicić menu. 

Gotowe brownie z ciecierzycy zaskoczyło mnie absolutnie. Okazało się smaczne i bardzo czekoladowe. Jeśli macie ochotę, spróbujcie! Nie będziecie zawiedzeni!


Składniki:

na ciasto:
  • 2 puszki ciecierzycy, każda po 400 g
  • 1 szklanka masła orzechowego
  • 1/2 szklanki syropu klonowego lub syropu z agawy
  • 1/2 szklanki prażonej mąki z amarantusa (mąkę wystarczy przez kilka minut podsmażać na suchej patelni, uważając przy tym, by się nie przypaliła)
  • 50 g drobno posiekanej gorzkiej czekolady
  • 1/4 szklanki kakao
  • 1/2 łyżeczki sody
  • 3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
  • szczypta soli
na polewę:
  • 70 g gorzkiej czekolady
  • 1/2 szklanki mleka kokosowego
  • 1 łyżka syropu z agawy
+ odrobina mielonego cynamonu do posypania


Przygotowanie:
1. Piekarnik rozgrzewamy do 175 st. C. 
2. Odsączoną i wypłukaną ciecierzycę blendujemy na gładko.
3. Wszystkie składniki poza czekoladą i mąką z amarantusa dodajemy do ciecierzycy i jeszcze raz blendujemy na gładką, jednolitą masę. Niestety masa jest wyjątkowo gęsta, dlatego najlepiej dodać mąkę na koniec i wymieszać wszystko ręcznie. Uwaga! Potrzeba sporo siły :)
4. Na sam koniec dodajemy posiekaną czekoladę i wszystko jeszcze raz mieszamy.
5. Formę do pieczenia wykładamy papierem do pieczenia. Ciasto wykładamy do formy, spłaszczamy i wyrównujemy.
6. Ciasto pieczemy około 30 minut.
7. Gotowe ciasto wykładamy z formy i pozostawiamy do całkowitego ostygnięcia.

8. W międzyczasie przygotowujemy polewę. Mleko kokosowe podgrzewamy z syropem z agawy. Gdy już będzie gorące, dodajemy połamaną na mniejsze kawałki czekoladę. Czekamy chwilę aż czekolada się roztopi, a następnie mieszamy, aż polewa będzie zupełnie gładka.
9. Gdy ciasto ostygnie, wylewamy na nie polewę. Na sam koniec posypujemy wszystko cynamonem (najlepiej przez sitko) i pozostawiamy na kilka minut, by polewa lekko stężała.

Potem już tylko kroimy na kawałki i cieszymy się zdrowym czekoladowym ciastem, właściwie "bez niczego" :)

Smacznego i na zdrowie!

poniedziałek, 16 listopada 2015

królik w białym winie z warzywami korzeniowymi i rozmarynem



Od pewnego jegomościa usłyszałam kiedyś, że dania z królika są "wiejskie"i mało wyrafinowane. Moim zdaniem - są jednak przede wszystkim cholernie smaczne! 


Składniki:
  • 1 tusza królika, poporcjowana na 6 części (ważne, żeby w momencie smażenia, mięso miało temperaturę pokojową, dzięki temu będzie równomiernie podsmażone i bardziej soczyste, dlatego jeśli kupiliście królika wcześniej, wyjmijcie go z lodówki minimum pół godziny przed smażeniem)
  • 1 duża marchewka
  • 1 pietruszka
  • 1/2 selera
  • 1 cebula
  • 1 ząbek czosnku
  • około 150 ml białego wytrawnego wina
  • około 100 ml wody
  • 2 - 3 gałązki świeżego rozmarynu
  • sól i świeżo mielony pieprz
  • łyżka klarowanego masła albo oliwy

Przygotowanie

1. Opłukane i osuszone mięso doprawiamy solą i pieprzem.
2. W głębokiej patelni bądź brytfannie rozgrzewamy masło (ewentualnie oliwę). Gdy będzie już gorąca, obsmażamy mięso, z każdej strony na złotobrązowy kolor, szybko na dość dużym ogniu.
3. Obrane warzywa kroimy w drobną kostkę, czosnek kroimy w cienkie plasterki.
4. Gdy mięso ładnie się zarumieni, wyciągamy je z patelni. Wrzucamy warzywa i chwilę podsmażamy, co jakiś czas mieszając, by się nie przypaliły. 
5. Po 2 - 3 minutach wlewamy na patelnię wino, wodę, wkładamy mięso z powrotem i dodajemy gałązki rozmarynu. Wszystko przykrywamy i dusimy pod przykryciem, na niewielkim ogniu przez około 30 - 40 minut, aż mięso zmięknie. W połowie czasu ostrożnie obracamy mięso na drugą stronę.

Uwaga! Jeśli w trakcie stwierdzicie, że zaczyna brakować płynów, dolejcie odrobinę wody. Jeśli płynu jest zbyt wiele, pod koniec gotowania (na ostatnie 10 minut) ściągnijcie pokrywkę, i pozwólcie mu odparować. 

6. Na sam koniec doprawiamy wszystko jeszcze odrobiną soli i pieprzu, szczypcami wyławiamy gałązki rozmarynu.

Królika podajemy z duszonymi w winie warzywami i ulubionymi dodatkami. Pozostałe wino wypijamy do posiłku :)

Smacznego!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...