Pieczone mięso świetnie zastępuje gotowe wędliny, kupowane w sklepach. Niestety ostatnio bardzo ciężko kupić te drugie dobrej jakości, przynajmniej mi się to nie udaje. Długo pieczony rostbef to jedna z moich ulubionych "kanapkowych" propozycji. Jego przygotowanie wymaga jednak mnóstwa cierpliwości i czasu, ale warto, naprawdę! Na szczęście ten czas to głównie "leżakowanie" mięsa w lodówce i pieczenie, więc możemy wtedy robić coś zupełnie innego. Do dzieła!
Potrzebujemy:
- około 1,5 kg wołowiny, świetny będzie rostbef (ważne, by wybrać mięso niezbyt suche, poprzecinane włóknami, bo to właśnie one odpowiadają za najlepszy smak pieczonego mięsa)
- 2 - 3 łyżki oleju rzepakowego
- kilka gałązek świeżego rozmarynu
- sól i świeżo mielony pieprz
Przygotowanie:
Kilka godzin przed pieczeniem, a najlepiej całą noc wcześniej.
Mięso nacieramy solą, pieprzem, posiekanym rozmarynem i olejem. Zostawiamy do zamarynowania na kilka godzin, a najlepiej na całą noc.
Zamarynowane mięso wyciągamy z lodówki na minimum godzinę przed pieczeniem. Dzięki temu mięso będzie bardziej soczyste i równomiernie upieczone.
Po około godzinie.
Piekarnik rozgrzewamy do 100 st. C. Blaszkę, której będziemy piec mięso także nagrzewamy.
Mięso obsmażamy na patelni na dużym ogniu z każdej strony na złotobrązowy kolor. Ważne, by nie nakłuwać mięsa widelcem, użyjcie do obracania mięsa - szczypiec. Obsmażone mięso przekładamy do piekarnika, przykrywamy szczelnie folią aluminiową i zostawiamy na 4 godziny.
Upieczone mięso wyciągamy z piekarnika i zostawiamy do całkowitego wystygnięcia, najlepiej znów na całą noc.
Rano możemy cieniutko kroić plastry i kłaść je prosto na kanapkę :)