czwartek, 29 marca 2018

proste ciasto z połówkami jabłek



Kilka dni temu służbowo spotkałam się z koleżanką z dziecięcych lat, dla której poszukiwałam domu do wynajęcia. Oglądając nieruchomość, kręcąc się po kuchni powiedziała tak: "Ale tu nie ma spiżarni! Jak ja się pomieszczę, skoro w obecnym domu spiżarnia ma około 8 m2?!". 

Zainspirowało mnie to do tego, by napisać o tym, co warto mieć zawsze w spiżarni, nawet tej najmniejszej. Moja to czterdziesto - centymetrowa szafka z ikei. Przede wszystkim staram się uzupełniać na bieżąco zapasy mąki, cukru, cukru pudru czy mąki ziemniaczanej. Gdy coś się kończy, zapisuję na kartce, przyklejam do lodówki i przy następnych zakupach uzupełniam braki. Tych kilka składników pozwala z dodatkiem jajek i jakiegoś tłuszczu przygotować smaczny deser, gdy goście niezapowiedzianie zadzwonią do drzwi. W spiżarni mam zawsze także zapas pomidorów, ciecierzycy i tuńczyka w puszkach, słoiki z oliwkami i kaparami - bo to idealne składniki szybkiego obiadu. Był czas, że kupowałam jak szalona, a moja czterdziesto - centymetrowa szafka pękała w szwach. Dzisiaj podchodzę do tego bardziej racjonalnie, ale zawsze mam "na stanie" jakiś makaron, kasze, dobrą oliwę i ocet.

Dzisiejsze ciasto, do którego przymierzałam się tygodniami, ale zawsze brakowało albo masła, albo jabłek, to właśnie taki przepis, do którego składniki właściwie zawsze mam w spiżarni. No może poza masłem i jabłkami. Do jego przygotowania wykorzystałam kwaśną śmietanę (bo akurat stała w lodówce), ale świetnie sprawdzi się serek kanapkowy typu philadephia albo jogurt naturalny.


Potrzebujemy (na małą blachę):
  •  około 4 - 5 twardych, kwaskowatych jabłek (zależy od wielkości jabłek)
ciasto:
  • 2 szklanki mąki pszennej + odrobinę do podsypania
  • łyżka cukru pudru
  • płaska łyżeczka proszku do pieczenia
  •  jajko
  • 100 g miękkiego masła
  • około 75 g gęstej kwaśnej śmietany (lub serka śmietankowego albo jogurtu naturalnego)
lukier:
  • łyżka śmietany
  • cukier puder (około szklanki)

Przygotowanie:

1.  Piekarnik rozgrzewamy do 180 st. C bez termoobiegu.

2. Składniki na ciasto szybko zagniatamy. Dzielimy na dwie części. Pierwszą rozwałkowujemy i wykładamy na dno blaszki. 

3. Jabłka obieramy, przekrajamy na połówki i usuwamy gniazda nasienne. Układamy na rozwałkowanym cieście, wgłębieniem do dołu.

4. Pozostałą część ciasta rozwałkowujemy i układamy na jabłkach. Przy bokach lekko dociskamy.

5. Pieczemy około 40 minut do czasu, aż ciasto ładnie się zarumieni.

6. W międzyczasie ze śmietany i około szklanki cukru pudru przygotowujemy lukier. Lukrem pokrywamy wyciągnięte, jeszcze gorące ciasto.

Gotowe ciasto z lukrem odstawiamy do całkowitego ostygnięcia i już :)

Smacznego!

wtorek, 27 marca 2018

pâté z kurzych wątróbek



Pâté to nic innego jak francuski pasztet, o bardzo gładkiej konsystencji, najczęściej przygotowywany z wątróbek. Dlaczego nazwałam przepis właśnie "pâté", a nie "pasztet"? Odpowiedź jest prosta. Kiedy przygotowuję pasztety z pieczonych mięs (kilka znajdziecie już na blogu) nigdy nie mielę ich zbyt dokładnie. Lubię, gdy mają konsystencję, z której można wyczuć, że były przyrządzane z pieczonych mięs. Pâté z wątróbki - w porównaniu do moich pasztetów - jest gładkie, bardzo łatwe do rozsmarowywania na świeżym pieczywie, bardziej delikatne.


Pâté z kurzych wątróbek ma bardzo specyficzny smak, który raczej nie podpasuje ludziom, którzy wątróbek nie lubią. Niektórzy moczą wcześniej wątróbki w mleku, co faktycznie lekko łagodzi "wątróbkowy" smak, ale ja akurat go lubię, bo jest charakterystyczny, intensywny i wiem, co jem.

Pâtéz wątróbek można przetrzymywać w lodówce do trzech dni, można go także zamrozić. Przed podaniem warto wyciągnąć go wcześniej z lodówki, by nabrał lżejszej konsystencji. 15 minut w temperaturze pokojowe spokojnie wystarczy. 
Ja swoje pâté podałam tak, jak lubię najbardziej, z kiszonym ogórkiem oraz z domową, piklowaną cebulą. Bardzo łatwy i ekspresowy przepis na piklowaną cebulę znajdziecie tutaj.
 
Składniki:
  • około 400 g oczyszczonych, umytych i dokładnie osuszonych kurzych wątróbek
  • 1 nieduża cebula, pokrojona w drobną kostkę
  • 1/2 dużego jabłka, obranego i startego na tarce o grubych oczkach
  • 150 g masła (3/4 kostki)
  • około 50 - 60 ml brandy, koniaku lub whisky
  • pół łyżeczki suszonego tymianku
  • sól i świeżo mielony pieprz

Przygotowanie: 

1. Masło roztapiamy w głębokiej patelni. Gdy zacznie skwierczeć, wrzucamy cebulę i tymianek i smażymy wszystko na niewielkim ogniu przez około 3 minuty.

2. Do cebuli dodajemy starte jabłko i znowu smażymy kolejne 2 - 3 minuty. Cebula nie powinna zbrązowieć, dlatego wszystko smażymy na naprawdę niewielkim ogniu.

3. Podsmażoną cebulę z jabłkiem lekko odsuwamy na bok patelni, a w ich miejsce wkładamy wątróbki. Smażymy około 3 minuty, obracamy na drugą stronę i smażymy kolejne 3. 

Uwaga! Jeśli wciąż widzicie surowe mięso, smażymy jeszcze chwilę. Podaję przybliżony czas smażenia, ponieważ wszystko zależy od wielkości wątróbek.

4. Do podsmażonych wątróbek z cebulą i jabłkiem wlewamy alkohol. Jeśli jesteście bardziej zaawansowani w kuchni, spróbujcie alkohol podpalić (uwaga! może buchnąć ogniem). Proces taki nazywamy flambirowaniem. Jeśli nie czujecie się zbyt pewni, poczekajcie około 2 minut, aż alkohol wyparuje. Wyłączamy ogień pod patelnią.

Uwaga! Takie pâté spokojnie można podać dzieciom, czy osobom prowadzącym samochód. Podczas gotowania (lub podpalenia) alkohol wyparowuje. Pozostaje tylko smak :)

5. Wciąż gorącą wątróbkę, razem z tłuszczem, cebulą i jabłkiem przekładamy do misy blendera i miksujemy na zupełnie gładką masę. Następnie przecieramy ją przez sito i doprawiamy solą i pieprzem.

Uwaga! Doprawiamy dopiero teraz, ponieważ nie wolno solić wątróbki przed smażeniem! Posolona wątróbka twardnieje i staje się niesmaczna.

6. Przetartą masę przekładamy do miseczek i odstawiamy do lodówki na minimum 3 - 4 godziny, a najlepiej na całą noc.

Gotowe! Smacznego!


poniedziałek, 26 marca 2018

babka cytrynowa




Coś ostatnio słodko na blogu. Wynika to z tego, że zbliża się Wielkanoc, a dla mnie te święto to biała kiełbasa, sałatka jarzynowa i jajka. W mojej rodzinie nie je się żurku ani niczego innego, co większości kojarzy się ze świętami. My mamy kilka ulubionych potraw i tego się trzymamy. Dlatego czasem "szalejemy" ze słodkościami. Wiadomo, jest baba drożdżowa (przepis tutaj), "mazurek" babci Uty, który niewiele ma wspólnego z klasycznym mazurkiem (przepis tutaj), ale pozostałe wypieki zmieniają się co czas jakiś. Tym razem, na blogu, znowu postawiłam na klasykę, na babkę cytrynową, której nie jadłam od lat i która niezmiennie kojarzy mi się z Wielkanocą. 

Długo szukałam dobrego przepisu na babkę cytrynową. Zależało mi na tym, by po pierwsze faktycznie czuć w niej było cytrynę, a po drugie, by była wilgotna, a nie sucha jak wióry i niemożliwa do przełknięcia bez dużego łyku herbaty. Znalazłam przepis na stronie ilovebake.pl, który odrobinę zmodyfikowałam pod moje upodobania.


Potrzebujemy (wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej):
  • sok i skórka z dwóch niedużych cytryn (porządnie sparzonych i wyszorowanych)
  • 340 g mąki pszennej
  • 225 g cukru
  • 4 duże jajka z chowu na wolnym wybiegu
  • 250 g masła + odrobina do wysmarowania formy
  • 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
  • szczypta soli
  • bułka tarta do wysypania formy (około łyżki)

Przygotowanie:

1. Piekarnik rozgrzewamy do 180 st. C bez termoobiegu.

2. Masło ucieramy z cukrem na puszystą, prawie białą masę. Ciągle miksując dodajemy stopniowo po jednym jajku. 

3. Mąkę przesiewamy razem z proszkiem do pieczenia i solą i dodajemy do ciasta. Na koniec dodajemy sok i skórkę z cytryn.

4. Formę smarujemy masłem, wysypujemy bułką tartą. Wykładamy ciasto i lekko, za pomocą noża wyrównujemy.

5. Pieczemy 40 - 50 minut do momentu tzw. suchego patyczka. Upieczoną babkę pozostawiamy w wyłączonym piekarniku przez około 30 minut., a następnie wyciągamy i czekamy, aż całkiem wystygnie.

Gotową babkę możemy polać lukrem cytrynowym, ale według mnie jest świetna bez niczego.

Smacznego!



piątek, 23 marca 2018

babka makowa



W mojej rodzinie w Wielkanoc na stole królują biała kiełbasa i sałatka jarzynowa, zwana przez nas "sałatką komuną". Nie jemy na śniadanie żurku ani żadnych wymyślnych potraw z jajek. Ograniczamy ilość potraw do tych, które najbardziej lubimy, tak by nie wyrzucać żywności (zero waste, pamiętacie?). Wśród słodkości też nie ma tradycyjnych świątecznych wypieków, no może poza babą drożdżową. Są za to sernik, ciasto marchewkowe i "czarny" tort Babci Uty (przepis tutaj). 

 

Pomysł na dzisiejszą babkę makową przyszedł mi do głowy niespodziewanie, dość niedawno. Przypomniałam sobie babkę makową pani Zosi, gosposi, która zajmowała się domem mojej cioci, gdy byłam mała. Pani Zosia przywoziła właśnie taką makową babkę, zawiniętą w folię aluminiową, pyszną i delikatną. I choć mak bardziej kojarzy mi się z Bożym Narodzeniem, ta babka makowa przypomina mi wiosnę. Nie wiem, skąd to skojarzenie, ale jestem przekonana, że świetnie sprawdzi się na Wielkanocnym stole.


Składniki:
  • szklanka suchego maku
  • szklanka mąki pszennej + odrobina do wysypania formy
  • szklanka cukru
  • 4 duże jajka z chowu na wolnym wybiegu
  • kostka masła (200 g) + odrobina do wysmarowania formy
  • łyżeczka proszku do pieczenia
  • odrobina pasty waniliowej lub kilka kropel naturalnego aromatu waniliowego
  • szczypta soli
  • cukier puder do posypania babki (około 1-2 łyżki)

Przygotowanie: 

1. Piekarnik rozgrzewamy do 200 st. C bez termoobiegu (góra - dół). Formę, w której będziemy piec babkę smarujemy masłem i wysypujemy odrobiną mąki. Nadmiar wytrzepujemy.

2. Masło roztapiamy. Można to zrobić w rondelku lub jak ja - w mikrofalówce.

3. Żółtka oddzielamy od białek. Białka ubijamy ze szczyptą soli na sztywno.

4. Żółtka ucieramy z cukrem na białą, puszystą masę. Dodajemy mąkę, proszek do pieczenia, pastę waniliową i lekko przestudzone masło. Wszystko dokładnie miksujemy. Na koniec dodajemy mak i jeszcze chwilę miksujemy.

5. Na koniec do ciasta dodajemy partiami pianę z białek i delikatnie mieszamy łyżką. Ciasto przelewamy do formy i pieczemy około 40 minut, do czasu, aż drewniany patyczek wetknięty w ciasto będzie całkiem suchy.

6. Gorącą babkę pozostawiamy do całkowitego ostygnięcia. Wystudzoną oprószamy cukrem pudrem.

Gotowe, smacznego!



* źródło przepisu: kotlet.tv.

środa, 21 marca 2018

placek drożdżowy z gruszkami i kruszonką



Kilka dni temu, siedząc na kanapie, pod ciepłym kocem i przeglądając jakąś gazetę, moje myśli odbiegły do czasów mojego dzieciństwa. W moim mieszkaniu mieszkała wtedy moja babcia, totalna kulinarna ignorantka. Babcia Halinka żywiła się w stołówce, a kuchni używała tylko po to, by przy oknie, razem z sąsiadką palić fajki i obgadywać znajomych. Nigdy nie przygotowała mi obiadu, jednak raz na jakiś czas, gdy miałam ją odwiedzić piekła ciasto drożdżowe. Czekało na mnie w małym pokoiku, przykryte czystą ściereczką, a babcia podawała mi je w towarzystwie szklanki ciepłego mleka. To niesamowite, jak działa pamięć. Miałam wtedy może 4 - 5 lat, ale widzę to, jakby było wczoraj. Chociaż dzisiaj, mając prawie trzydzieści lat więcej, zastanawiam się, czy to właśnie Halinka piekła to ciasto, siedząc na tej kanapie, pomyślałam, by upiec właśnie drożdżowy placek. Jako że pora roku, jaka jest, każdy widzi, a owoców w sklepach nie znajdziemy wiele, postawiłam na gruszki, które o tej porze są jeszcze dość zjadliwe.


Składniki:
  • 2 - 3 gruszki, obrane, bez gniazd nasiennych i pokrojone w kostkę
na zaczyn:
  • 2 łyżeczki suchych drożdży (16 g) lub 32 g drożdży świeżych  
  • 1/2 szklanki ciepłego mleka (nie gorącego!)
  • 1/2 szklanki mąki pszennej  
  • 1/4 łyżeczki cukru
na ciasto:
  • 1/2 szklanki letniego mleka
  • 1/2 szklanki cukru
  • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii lub kilka kropel aromatu waniliowego
  • szczypta soli
  • 1/4 kostki rozpuszczonego masła (kostka 250 g)
  • 1 jajko
  • 1 żółtko
  • 2 i 3/4 szklanki mąki pszennej
na kruszonkę:
  • 180 g mąki pszennej
  • 100 g cukru
  • 100 g zimnego masła (pokrojonego w kostkę)

Przygotowanie:

1. Zaczynamy od przygotowania drożdżowego zaczynu. Do dużego naczynia wlewamy mleko i dodajemy drożdże. Mieszamy drewnianą łyżką. Następnie dodajemy mąkę, cukier i jeszcze raz mieszamy. Przykrywamy czystą ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do podwojenia objętości. 
 
2. Do wcześniej przygotowanego, wyrośniętego zaczynu dodajemy pozostałe składniki i wyrabiamy. Ciasto powinno być miękkie i elastyczne. Znowu przykrywamy i zostawiamy do wyrośnięcia na około godzinę, aż ciasto podwoi objętość. 

3. W międzyczasie możemy przygotować kruszonkę. Mąkę mieszamy z cukrem, dodajemy masło i palcami wyrabiamy kruszonkę.

4. Dużą blachę o wymiarach 40 x 30 cm wykładamy papierem do pieczenia. Wykładamy na nią wyrośnięte ciasto. Na cieście układamy kawałki gruszek, posypujemy kruszonką i odstawiamy jeszcze do wyrośnięcia na pół godziny. 

5. Kiedy ciasto odpoczywa po raz ostatni, rozgrzewamy piekarnik do temperatury 180 st. C.
 
6. Ciasto pieczemy przez około 45 minut, aż kruszonka lekko się zarumieni, a drewniany patyczek, po wbiciu w ciasto, będzie suchy.

Smacznego!


wtorek, 20 marca 2018

bezglutenowe pulpety rybne w sosie pomidorowym




Ostatnio otrzymałam list od pani, której obie córeczki chorują na celiakię, która poprosiła o proste przepisy na dania bez glutenu. Na blogu już kilka takich znajdziemy tutaj, a dzisiaj postawiłam na pulpety, których niektórzy nie wyobrażają sobie bez dodatku bułki tartej lub czerstwej bułki namoczonej w mleku. Zaczynamy od pulpetów rybnych, do których spokojnie możemy dodać zmielonych płatków owsianych bezglutenowych. Pulpety są pyszne, lekkie i zdrowe. Do dzieła!


Składniki:

sos:
  • 8 dużych dojrzałych pomidorów, obranych ze skórki, wypestkowanych i pokrojonych w kostkę (możecie użyć pomidorów w puszce - potrzebujemy 2)
  • 1 duża cebula, pokrojona w drobną kostkę
  • 2 ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę
  • 50 ml białego wytrawnego wina (można pominąć, ale po co?)
  • garść listków świeżej bazylii
  • sól, świeżo mielony czarny pieprz i ewentualnie szczypta cukru
  • oliwa z oliwek
kulki rybne:
  • 350 - 400 g filetów rybnych bez skóry (u mnie dorsz, ale możecie użyć innych ryb morskich)
  • 1/2 dużej cebuli, posiekanej w bardzo drobną kostkę
  • 2 łyżki zmiksowanych bezglutenowych płatków owsianych (zmiksowanych jak bułka tarta)
  • 1 jajko
  • sól i świeżo mielony pieprz
  • olej rzepakowy do smażenia
Przygotowanie:

1. Zaczynamy od przygotowania kulek rybnych. Cebulę podsmażamy na małym ogniu, do miękkości na odrobinie oleju. Odstawiamy do przestygnięcia.

2. Filety rybne siekamy w malakserze na niezbyt gładką masę. Dodajemy przestudzoną cebulę, jajko i mieszamy. Na koniec wsypujemy zmiksowane płatki owsiane, doprawiamy wszystko solą i pieprzem, ponownie mieszamy i odstawiamy na kilka minut, by masa zgęstniała.

3. Z masy rybnej formujemy nieduże kulki i obsmażamy je na rozgrzanym oleju rzepakowym z każdej strony na złoto - brązowy kolor.

4. Gotowe kulki rybne wykładamy na talerz wyłożony ręcznikiem papierowym, by odsączyć je z nadmiaru tłuszczu.

5. Teraz czas na sos pomidorowy. W głębokiej patelni rozgrzewamy oliwę (2 - 3 łyżki). Podsmażamy posiekaną cebulę i czosnek, na niewielkim ogniu, na złoty kolor. Po chwili wlewamy na patelnię wino i czekamy aż odparuje.

6. Teraz wrzucamy na patelnię posiekane pomidory, przykrywamy i dusimy na małym ogniu, aż sos zgęstnieje, a pomidory się rozpadną.

7. W międzyczasie możemy ugotować ryż lub ziemniaki, zależy od tego, z czym macie ochotę podać pulpety.

8. Gdy sos jest już gęsty, doprawiamy do solą, pieprzem i ewentualnie szczyptą cukru. Możemy już wrzucić kulki rybne, by nabrały temperatury i garść listków bazylii.

Gotowe!

Smacznego!

wtorek, 13 marca 2018

flaczki z boczniaków



Lubię zupy. Na blogu znajdziecie już ponad 50 przepisów, zarówno na te klasyczne, polskie, takie jak rosół, żurek czy barszcz zabielany, jak i pochodzące z innych części świata - węgierska zupa gulaszowa i włoska zupa straciatella. Gotuję zupy często i zazwyczaj zastępuję nimi cały obiad. Moje zupy są gęste i spokojnie można się nimi najeść. Gotuję zupy vege i takie z porządną wkładką mięsną. 

Pamiętam jak kilka lat temu, moja koleżanka, zatwardziała weganka, poprosiła, by ugotowała jej flaczki. Zbaraniałam, bo wtedy o flaczkach innych, jak z wieprzowymi wnętrznościami, nie słyszałam. Minęło sporo czasu, zanim faktycznie postanowiłam owe vege flaczki przygotować. Trwało to tyle, bo nie mogłam sobie wyobrazić, jak taka zupa ma smakować. Skoro "flaczki", to nie powinny przypominać klasycznej grzybowej. Problem polegał również na tym, że nie wiem, jak smakują flaki klasyczne. Przepraszam, nie jestem w stanie ich spróbować. To chyba jedyna potrawa, jakiej nigdy nie próbowałam. Nie mogę, odrzuca mnie. Jak więc ugotować zupę, która powinna smakować podobnie do flaczków, ale nie być flaczkami, w dodatku nie wiedząc jak te flaczki powinny smakować! Postanowiłam rozwinąć wyobraźnię i ugotować zupę, inną niż grzybowa, która po prostu będzie mi smakować. I udało się, wyszła. Chociaż nie wiem, czy smakuje jak flaczki... :P


Składniki:
  • około 400 g boczniaków, umytych i osuszonych, pokrojonych w paski
  • duża cebula, pokrojona w drobną kostkę
  • 1 ząbek czosnku
  • 2 liście laurowe
  • 3 ziarenka ziela angielskiego
  • pół łyżeczki mielonej słodkiej papryki
  • 2 goździki
  • 1/4 łyżeczki mielonego imbiru
  • 1 łyżeczka suszonego majeranku
  • sól i świeżo mielony pieprz
  • łyżka oleju rzepakowego
  • około 1,5 litra bulionu warzywnego* (w wersji mięsnej - bulionu drobiowego)
 * ja przygotowuję buliony wcześniej i zamrażam. Warzywny gotuję z kilku marchewek, pietruszek, selera (zarówno bulwy, jak i naciowego), pora i przypraw i ziół, także lubczyku.


Przygotowanie:

1. W garnku rozgrzewamy olej. Wrzucamy cebulę i czosnek, przeciśnięty przez praskę, dodajemy liście laurowe i ziele angielskie i podsmażamy wszystko około 5 minut. 

2. Do podsmażonej cebuli dodajemy boczniaki i smażymy wszystko razem jeszcze kilka minut.

3. Następnie wlewamy bulion i dodajemy pozostałe przyprawy. Solą doprawimy zupę pod koniec. Gotujemy wszystko pod przykryciem około 20 minut, a na koniec doprawiamy solą.

Gotowe!

Smacznego!

poniedziałek, 12 marca 2018

sernik z mango



Znowu kilka dni mnie tu nie było. Ale czy uwierzycie, że rozpoczęłam remont łazienki, po czym miałam niewielki zabieg chirurgiczny, a potem jeszcze dopadł mnie jakiś podły wirus i zwalił mnie z nóg na kilka dni. Już jest lepiej, dzisiaj ściągają mi szwy, a łazienka wygląda już całkiem przyjemnie. Pozostało jeszcze kilka drobiazgów, ale wygląda na to, że mogę wrócić do normalnego trybu, zarówno do pracy, jak i do bloga.

Przepis na ten sernik znalazłam kilka lat temu, przeglądając książkę "Lubię. Atlas z przepisami" autorstwa Moniki Mądrej - Pawlak i jej męża Jana, właścicieli kultowych, poznańskich lokali - La Ruiny i Raju. Sernik mango w oryginale na wierzchu miał warstwę kwaśnej śmietany z mango, ale ja nie miałam już śmietany, więc postanowiłam wykorzystać tylko resztę pulpy, której nie chciałam wyrzucać (pamiętacie? zero waste!). Dodałam do niej trochę żelatyny i na wierzchu sernika pojawiła się delikatna galaretka :)

Uwaga! Sernik musi "odpocząć" w lodówce przed podaniem kilka godzin, a najlepiej całą noc, więc jeśli chcecie podać go do niedzielnej kawy, przygotujcie go już w sobotę!

Zaczynamy?


Składniki:

spód:
  • 130 g mąki pszennej
  • 75 g masła
  • 56 g cukru
  • 20 g kakao
  • szczypta soli

masa serowa (uwaga! wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej!):
  • 1 kg twarogu dobrej jakości, zmielonego kilkukrotnie lub twarogu z pudełka (ja kupuję "Mój ulubiony" z Wielunia, po prostu dla mnie jest najlepszy!)
  • 4 duże jajka z chowu ekologicznego
  • 35 g mąki ziemniaczanej
  • szczypta soli
  • 200 g kwaśnej śmietany
  • 270 g mleka skondensowanego słodzonego
  • 550 g pulpy z mango (ja kupiłam dwie puszki po 400 g, więc resztę wykorzystałam do galaretki)

galaretka z mango:
  • 350 g pulpy z mango
  • 4 listki żelatyny (około 3 - 4 łyżeczki żelatyny w proszku)

Przygotowanie:
 

Zaczynamy od przygotowania spodu. 

1. Masło roztapiamy i dodajemy do wymieszanych suchych składników. Mieszamy widelcem do powstania kruszonki i wysypujemy na dno tortownicy o średnicy 26 cm. Ugniatamy i wstawiamy do lodówki do czasu rozgrzania piekarnika do 200 st. C. Pieczemy 10 minut i pozostawiamy do przestygnięcia.

2. Zmniejszamy temperaturę piekarnika do 160 st. C.

Teraz masa serowa!

1. Twaróg przekładamy do miski i miksujemy powoli dodając po jednym jajku. Miksując na wolnych obrotach dodajemy mąkę ziemniaczaną i szczyptę soli, a następnie śmietanę i mleko skondensowane. Na końcu do masy dodajemy pulpę z mango i jeszcze chwilę miksujemy.

2. Gotową masę serową wylewamy na podpieczony spód (uwaga, będzie bardzo rzadka!) i wstawiamy do piekarnika. Pieczemy około 55 minut (ja piekłam 65). Po upieczeniu piekarnik wyłączamy i pozostawiamy tak sernik na 10 minut. Następnie uchylamy drzwiczki i pozostawiamy sernik do całkowitego wystygnięcia. Dzięki temu sernik prawie nie opada. 

3. Wystudzony sernik wstawiamy do lodówki.


Możemy przygotować galaretkę.

1. Pozostałą pulpę mieszamy z rozpuszczoną w wodzie żelatyną (łyżeczka żelatyny na łyżkę zimnej wody). Jeśli tak jak ja, używacie żelatyny w listkach, najpierw namoczcie je w zimnej wodzie (kilku łyżkach) i gdy całkiem zmięknie podgrzejcie ją, np w mikrofalówce. Nie może się zagotować! 

2. Galaretkę wylewamy na sernik i odstawiamy na całą noc.


Gotowy sernik wyciągamy z lodówki na kilka minut przed podaniem. Jest tak pyszny, że znika w ciągu kilku chwil!

Smacznego!

piątek, 9 marca 2018

makaron w sosie "4 sery" z brokułem



Makaron "4 sery" to danie bardziej brytyjskie niż włoskie. Mac & cheese (lub macaroni and cheese) pojawia się pewnie w każdym angielskim domu. Choć jest wyjątkowo pyszne, to także baaaardzo tuczące, dlatego nie polecam przygotowywać go za często. Dzisiaj przygotowałam mac & cheese z brokułami. Dlaczego? Bo miałam brokuła w lodówce :)


Potrzebujemy (dla 5 osób):
  • opakowanie ulubionego makaronu 
  • brokuł, podzielony na różyczki
  • 50 g sera z błękitną pleśnią (np. gorgonzoli, lazura)
  • 50 g parmezanu
  • 50 g cheddara
  • 50 g sera mimolette (można zastąpić np. ementalerem)
  • 75 g masła
  • 2 czubate łyżki mąki pszennej
  • 500 ml mleka
  • łyżka ostrej musztardy
  • sól i świeżo mielony pieprz

Przygotowanie:

1. Zaczynamy od ugotowania brokuła w osolonej wodzie. Powinien zostać al dente, kontrolujcie, by go nie rozgotować.

2. Makaron gotujemy al dente w dużej ilości osolonej wody.

3. W międzyczasie przygotowujemy sos beszamelowy. W garnku lub głębokiej patelni roztapiamy masło. Gdy zacznie się pienić, wsypujemy mąkę. Mieszamy trzepaczką, by pozbyć się grudek i podsmażamy minutę lub dwie. Wlewamy powoli mleko i energicznie mieszamy trzepaczką, by nie było grudek. Po chwili sos zacznie gęstnieć. 

4. Do beszamelu wsypujemy starte sery, dodajemy musztardę i gotujemy, ciągle mieszając, aż wszystko się roztopi. Na koniec doprawiamy sos solą i pieprzem.

5. Ugotowany makaron i brokuła odcedzamy i od razu mieszamy z sosem, delikatnie, by nie połamać różyczek.

Podajemy natychmiast!

Smacznego!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...