Gołąbki to dla mnie danie świąteczne. Prawdopodobnie dlatego, że ich przygotowanie zajmuje mnóstwo czasu. Zazwyczaj w tygodniu nie mam go aż tak wiele. Na blogu pojawiały się już receptury na różne rodzaje gołąbków, jednak zawsze będę podkreślać, że najlepsze są te najprostsze - z mięsem i ryżem. I chociaż takie lubię najbardziej, to jeść mi ich nie wolno, bo nie wolno jeść mi ryżu. W związku z tym kasza gryczana stała się jego zamiennikiem, bo przy okazji jest także bezglutenowa.
Składniki:
liście włoskiej kapusty
około 500 g mielonego mięsa z piersi indyka
około 1,5 szklanki ugotowanej kaszy gryczanej
1 duża cebula, pokrojona w drobną kostkę
1 łyżka oliwy z oliwek lub oleju rzepakowego
sól i świeżo mielony czarny pieprz
opcjonalnie - drobno posiekana natka pietruszki
Przygotowanie:
1. W dużym garnku zagotowujemy wodę. Kapustę rozdzielamy na liście i
sparzamy we wrzątku przez 3 - 4 minuty. Liście uszkodzone, z
których nie "złożymy" gołąbków przydadzą nam się do
wyłożenia naczynia.
2.
W głębokiej patelni rozgrzewamy oliwę lub olej. Wrzucamy cebulę i podsmażamy chwilę aż się zeszkli i zmięknie.
3.
Mięso mielone przekładamy do dużej miski i mieszamy z kaszą gryczaną i podsmażoną cebulą. Doprawiamy wszystko solą i dość obficie
pieprzem.
4. Farsz układamy na
sparzonych liściach. Zawijamy boki liści do środka, następnie
cały liść zwijamy w rulon. Postępujemy tak samo z każdym
gołąbkiem.
5. Naczynie żaroodporne wyścielamy uszkodzonymi liśćmi kapusty.
Gołąbki układamy w naczyniu, dolewamy do niego gorącej wody do
około 1/4 wysokości naczynia, przykrywamy pokrywką lub folią
aluminiową i wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 180 st. C na
około 1,5 godziny.
Ostatnio przestałam kupować wędliny. Po pierwsze dlatego, że po prostu przestały mi smakować, a po drugie - w kupnym wędlinach znajdujemy mnóstwo dodatków do mięsa, których chciałabym w swojej diecie unikać. Te wszystkie glutaminiany sodu i inne ulepszacze po prostu nam szkodzą. Jeśli dzisiaj tego nie odczuwamy, odczujemy to na pewno w przyszłości. A ponieważ nie umiem sobie wyobrazić życia bez kanapki "z mięsem" i w ogóle życia bez mięsa, szukam zdrowszych zamienników. Na blogu znajdziecie już mięsa, idealne na kanapkę, teraz postanowiłam się zabrać za klopsa. Klopsa, który świetnie smakuje i właściwie nie wygląda. Tylko jak upiec bezglutenowego klopsa, na dodatek bez jajek, których jeść mi nie wolno?! Znalazłam sposób, który także wam polecam.
Składniki:
1 kg mielonego mięsa z indyka
6 łyżek bezglutenowych płatków owsianych (oczywiście, jeśli nie musicie eliminować glutenu, wykorzystajcie klasyczne płatki owsiane - nie błyskawiczne)
1 cebula, pokrojona w drobną kostkę
świeże zioła (wybierzcie te, które lubicie albo te, które akurat macie pod ręką - ja wykorzystałam kilka gałązek świeżego rozmarynu i tymianku, drobno posiekanych)
sól i świeżo mielony czarny pieprz
odrobina suszonego chilli
łyżka oliwy
+ możecie dodać odrobinę czosnku, kilka suszonych pomidorów (drobno posiekanych), kilka kaparów albo garść świeżej natki pietruszki - bawcie się smakiem!
Przygotowanie:
1. Płatki owsiane zalewamy wrzątkiem, tak by w całości zostały przykryte.
2. Cebulę podsmażamy na łyżce oliwy, aż ładnie się zeszkli, ale nie zarumieni.
3. Po kilku minutach, gdy płatki owsiane porządnie napęcznieją, odcedzamy je na sitku.
4. Piekarnik rozgrzewamy do 180 st. C bez termoobiegu.
5. W dużej misce mieszamy mięso z podsmażoną cebulą, odsączonymi płatkami owsianymi, posiekanymi ziołami, solą, pieprzem i odrobiną chilli.
6. Keksówkę napełniamy mięsem i pieczemy około godziny i 15 minut.
7. Po upieczeniu klopsa pozostawiamy do lekkiego przestygnięcia i wyciągamy z formy.
Do Świąt pozostała już tylko chwila. Ja w tym roku jadę właściwie na gotowe, ale na pewno przywiozę ze sobą kilka smakołyków. Jak co roku jestem odpowiedzialna za sałatkę "komunę" - w normalnych rodzinach nazywaną raczej sałatką jarzynową, ale pomyślałam też, żeby coś upiec. Nie znam nikogo,kto nie lubiłby sernika, więc postanowiłam znaleźć przepis na sernik idealny, gładki i kremowy, ale nie taki na serku mascarpone czy philadelphia, ale na swojskim polskim twarogu. Taki właśnie jest ten sernik, który znajdujecie w tym poście. Chociaż, gdy będę przygotowywać go powtórnie, upiekę go na spodzie z ciasteczek, może z pierników?
Uwaga! Przygotowanie tego sernika wymaga czasu i cierpliwości, dlatego warto przygotować go dzień wcześniej i dać mu odpocząć w lodówce.
Do przygotowania sernika, proponuję jedną z najlepszych świątecznych piosenek :P
Składniki (wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej):
1 kg twarogu dobrej jakości zmielonego minimum trzykrotnie
200 g cukru pudru lub drobnego cukru do wypieków
3 łyżki mąki ziemniaczanej lub budyniu waniliowego
5 dużych jaj od kur z wolnego wybiegu
125 ml śmietanki kremówki (36 %)
3 łyżeczki naturalnego ekstraktu waniliowego lub ziarenka z jednej laski wanilii
Przygotowanie:
1. Piekarnik rozgrzewamy do 175 st.C bez termoobiegu.
2. Do dużej miski przekładamy twaróg, cukier i mąkę i miksujemy wszystko na gładko przez kilka minut, aż w masie nie pozostanie ani jedna grudka.
3. Dodajemy po jednym jajku, ciągle miksując.
4. Na koniec dodajemy śmietankę i ekstrakt waniliowy i miksujemy jeszcze chwilę, do połączenia składników.
5. Masę na sernik wylewamy do tortownicy (21 - 22 cm), na której dnie wyłożyliśmy papier do pieczenia.
6. Wstawiamy do piekarnika i pieczemy przez 15 minut. Następnie zmniejszamy temperaturę pieczenia do 120 st. i pieczemy przez następną godzinę i 45 minut.
7. Gotowy sernik wyciągamy na kratkę i pozostawiamy do ostygnięcia. Gdy będzie całkiem chłodny, ściągamy obręcz tortownicy i wstawiamy sernik do lodówki na całą noc.
Przed podaniem możecie swój sernik udekorować w sposób, na jaki tylko macie ochotę. W lecie ułożyłabym na wierzchu górę słodkich i pachnących truskawek, ale o tej porze o takie trudno.
Bigos to jedno z tych dań, których właściwie nie jadam. Może to przez złą sławę tej tradycyjnej staropolskiej potrawy, która mi osobiście kojarzy się z kapustą wymieszaną z wszystkimi resztkami, jakie pozostają z obiadu. Gdy widzę bigos na wszelkiego rodzaju uroczystościach, piknikach czy innych dożynkach, odwracam wzrok. Każdy kto oglądał film Smarzowskiego, wie dlaczego. Jednak prawda jest taka, że we wszystkich książkach z tradycyjną kuchnią polską, które miałam okazję przeglądać, bigos występuje jako danie świąteczne, niemalże wykwintne, przygotowywane "na bogato" z dobrej jakości mięsem i kiełbasami. Dlatego mimo mojej niechęci do bigosu, postanowiłam przygotować swój domowy, według wskazówek Hanny Szymanderskiej. Powiem tak, bigos wyszedł smaczny i bardzo aromatyczny. I chociaż z pewnością nie zajmie miejsca w mojej top liście dań, kiedyś jeszcze go powtórzę, prawdopodobnie gdy będę wiedziała, że dzień później mogę mieć kaca. Może w Sylwestra?!
Składniki:
1,5 kg kiszonej kapusty
50 g suszonych prawdziwków
6 wędzonych śliwek (uwaga! nie suszonych - wędzonych!)
2 cebule, pokrojone w drobną kostkę
300 ml czerwonego wytrawnego wina
1,5 łyżki koncentratu pomidorowego
3 liście laurowe
4 ziarenka ziela angielskiego
4 ziarenka jałowca
około 500 g mięsa (ja wykorzystałam wołowinę, ale możecie dodać wieprzowinę, a nawet dziczyznę), pokrojonego w dużą kostkę
150 g kiełbasy jałowcowej, pokrojonej w dużą kostkę lub półplasterki
150 g innej kiełbasy (zapytajcie rzeźnika, która będzie najlepsza), pokrojonej tak jak kiełbasy jałowcowej
1 łyżka majeranku
sól i pieprz
1 łyżka smalcu lub oleju
Przygotowanie:
1. Kapustę przekładamy do dużego garnka. Jeśli jest zbyt kwaśna, przepłukujemy ją raz wodą. Uwaga, bigos powinien być kwaśny, więc nie przesadźcie z płukaniem. Zalewamy ją wodą w takiej ilości, by kapusta była całkiem zakryta.
2. Do kapusty dodajemy prawdziwki, wędzone śliwki, liście laurowe, ziele angielskie, jałowiec, majeranek, wlewamy wino i dodajemy koncentrat. Dusimy pod przykryciem.
3. W międzyczasie na łyżce smalcu podsmażamy mięso. Zaczynamy od wołowiny, którą smażymy na dużym ogniu do czasu aż ładnie się zarumieni. Zarumienione mięso przekładamy na duży talerz, a na tej samej patelni najpierw podsmażamy kiełbasę, a potem cebulę. Wszystko ściągamy z patelni i razem z wołowiną przekładamy do garnka z gotującą się kapustą.
4. Kapustę dusimy około 1,5 - 2 godzin, co jakiś czas mieszając. Jeśli zacznie przywierać, dolewamy odrobinę wody. Pod koniec gotowania, jeśli jest taka potrzeba, ściągamy pokrywkę i bigos odparowujemy.
Nienawidzę świąt. Pewnie już to pisałam nie raz. Dla mnie Boże Narodzenie jest karą za wszystkie grzechy, popełnione w całym roku. Czekoladowe mikołaje pojawiające się w sklepach już we wrześniu, wszechobecne już od Wszystkich Świętych uśmiechniete bałwanki, aniołki i reniferki, "krzyczące" z każdej witryny sklepowej "Merry Christmas!". Jak jeszcze zaczną grać w sklepach rzewne kolędy - zamknę się w domu, mniej więcej do trzech króli. Nawet bożonarodzeniowy jarmark na wrocławskim rynku przyciąga mnie co roku tylko po to, by napić się wina za 10 zł, które w niemieckich marketach kosztuje euro za 1 litr. Ale dobra, to jest taka moja mała bożonarodzeniowa tradycja. Szybkie wino i do domu :)
Skoro nienawidzę świąt, zapytacie zapewne, dlaczego wobec tego przygotowuję co roku i publikuję posty z różnymi tradycyjnymi i mniej smakowitościami. Odpowiedź jest prosta - bo mam dobre serce i wierzę, że chociaż ich część pojawi się na stołach tych, którzy święta kochają.
A teraz, tak dla podtrzymania tradycji!
Cheers!
PS. Piernikowa inwazja trwa! Szukam przepisu idealnego. Ten znalazłam na niezawodnej stronie jadłonomia.com, ale lekko zmodyfikowałam go zastępując mąkę pszenną, ostatnio moją ulubioną - gryczaną pełnoziarnistą. Wyszły fajne, takie cieniutkie, może odrobinę przypominające w smaku moje ukochane pepparkaka ze znanej sieci sklepów meblowych na i.
Składniki:
2 1/4 szklanki mąki gryczanej
3/4 szklanki cukru trzcinowego
1/2 szklanki oleju roślinnego (zwróćcie uwagę, by olej, którego używacie był "przystosowany" do pieczenia w wysokich temperaturach, w przeciwnym razie olej się spali i wydzieli rakotwórcze substancje)
1 łyżka przyprawy do piernika (jeśli macie chęć - przygotujcie ją w domu, ja sięgnęłam po tę "sklepową")
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
szczypta soli i szczypta świeżo mielonego czarnego pieprzu
kilka łyżeczek lodowatej wody (4 - 6)
Przygotowanie:
1. Wszystkie składniki (bez wody) zagniatamy w dużej misce. Zimną wodę wlewamy stopniowo, do uzyskania odpowiedniej konsystencji. Możecie użyć robota kuchennego, ale dość łatwo się ze sobą łączą, więc można to zrobić łyżką. Z ciasta formujemy kulę, zawijamy w folię spożywczą i odstawiamy do lodówki na około 1 godzinę.
2. Po tym czasie rozgrzewamy piekarnik do 180 st. C bez termoobiegu.
3. Ciasto rozwałkowujemy na grubość około 4 - 5 mm i wycinamy ciastka. Układamy je na blaszce, wyłożonej papierem i pieczemy 8 - 10 minut. Uwaga, takie cienkie pierniki lubią się przypalać!
Gotowe pierniki odstawiamy do całkowitego ostygnięcia i dopiero wtedy dekorujemy, jeśli oczywiście macie ochotę to robić.
Pieczenie pierników nie bywa skomplikowane. Prosty przepis znajdziecie już na blogu. Jednak w tym roku musiałam zmodyfikować moją dietę i wykluczyć z niej gluten i jajka. I cholera, zrobił się problem. Jak upiec pierniki bez żółtek i tak popularnej mąki pszennej (i żytniej, i kukurydzianej, i ryżowej - tych też jeść mi nie wolno)??? Przepisów szukałam wszędzie, ale zawsze coś, a to żółtka, a to zabroniona mąka jedna czy druga. Postanowiłam zaryzykować i zmodyfikować kilka, może nawet kilkanaście przepisów w jeden. Ryzyko było takie, że wszystko znowu wyląduje w śmietniku. Niewielkie, biorąc pod uwagę, że moje eksperymenty stosunkowo często kończą się fiaskiem. Jednak udało się! Pierniki wyszły naprawdę super, czego dowodem jest to, że przyjechała na chwilę moja koleżanka, połowę zjadła i jeszcze wzięła na wynos. Prawdopodobnie do Wigilii nie zostanie ani jeden!
Składniki:
200 g mąki z migdałów - można też zmielić migdały bez skórek, ale mi się nie chciało :P
160 g mieszanki mąk bezglutenowych - u mnie 100 g mąki gryczanej, 30 g mąki kasztanowej, 30 g mąki z manioku (możecie wykorzystać także - kukurydzianą, ziemniaczaną - eksperymentujcie!)
2 łyżki brązowego cukru
80 g oleju kokosowego
100 g syropu z agawy lub wymieszanego z syropem klonowym, który dobrze pasuje do pierników
2 czubate łyżki przyprawy do piernika (ja użyłam gotowej, lenistwo jest moją wymówką; bardziej ambitnym proponuję rozgnieść przyprawy samodzielnie)
1 łyżeczka sody oczyszczonej
szczypta pieprzu (możecie ten składnik pominąć, ale pieprz świetnie podkreśla intensywność przyprawy do piernika)
Przygotowanie:
1. Piekarnik rozgrzewamy do 180 st. C bez termoobiegu.
2. Wszystkie suche składniki mieszamy w dużej misce.
3. Olej kokosowy podgrzewamy, żeby się rozpuścił i mieszamy z syropem z agawy. Dolewamy do suchych składników. Zagniatamy ciasto.
4. Jeśli ciasto jest zbyt klejące, podsypcie je odrobiną mąki gryczanej. Wykładamy je na stolnicę, podsypujemy i rozwałkowujemy na grubość około 8 mm.
5. Wycinamy dowolne kształty. Układamy pierniki na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.
6. Pieczemy około 12 minut.
Upieczone pierniki przekładamy na kratkę do całkowitego przestygnięcia. Schłodzone pierniki przechowujemy w zamykanej puszce lub słoiku. Możemy je oczywiście dekorować według własnego pomysłu. Ja nie zdążyłam :/